Coby "muchomora zadać" tym, którzy znaleźli różne powody, aby nie dołączyć do zacnego grona zlotowiczów

, kilka naszych fotografii:
Przyjechaliśmy w gościnne progi Stowarzysznia Głogów 4X4. Patrząc na różnice "w kalibrze", to jakby do gniazda szerszeni palca włożyć...
Uściskom dłoni, prawie końca nie było. Już głowa zaczęła boleć, a wszystkich imion człek, nie spamiętał. Po przywitaniu, ruszyliśmy w dal...
W pewnym "momęcie", samochód i jego załoga

, w ramiona błotnego objęcia wpadł...

Po tej kąpieli, nawet sprzęgło się staraciło. Był pomysł, coby dojechać do asfaltu i udać się do "biwakowni" ale ustaliliśmy, że najwyżej

- na sznurku przez większe przeszkody będę przeciągany

.
Tak błoto poślizgu temu sprzęgłu dało, że mogłem 5 wrzucić i na reduktorze do końca obroty kręcić
Wbrew pozorom, całkowicie NIVA nie straciła fasonu i przy odpowiednim ruszaniu - całkiem nieźle jechała. Jakieś ze dwie wklejki zaliczyłem i po postoju spowodowanym wklejką Marka, zaczęła odzyskiwać sprawność na sprzęgle. Błoto przyschło i się wykruszyło
Ale dobrych dusz wokoło nie brakowało i zaraz wtopione samochody, stały na twardym

. Poza ustalonymi przejazdami, był czas na radosne gry i zabawy w terenie

...
Po ognisku "w terenie"

,
wrócilismy na nasz camping

i rozpoczeliśmy przygotowania do wieczoru opowieści, wspomnień, planów. To wszystko w atmosferze dobrych napitków, jedzenia i żartów.
Żałujcie - bo tego się nie da zdjęciami, ani żadnym filmem nadrobić
"Rzut" na obóz
Sobotnie popołudnie, pod "wiatą uciech":
Ernest i Marek, przygotowali "Kuchenne rewolucje" i z marszu podbili nasze kulinarne serca
Wieczorkiem, dojechał kto chciał i mógł, z teamu Głogów 4X4. Opowieści, żartów, wymiany doświadczeń - tyle, ile ciężkich chmur się "przewaliło" nad nami, przez te kilka dni
Niedzielny poranek, był troszkę mniej żywiołowy

Ale zajęć, też nie brakło. Każda okazja, jest dobra do rozmowy
W drodze do domu. Ajjjj, szkoda, że tak krótko

. Ale teraz tylko czekać, na następny wyjazd.
DO ZOBACZENIA
