Monia, napisz na PW do Janusza, umówicie się, obejrzysz, dotkniesz, powąchasz, posłuchasz, wsiądziesz, przejedziesz się. Jeśli się spodoba, jedź do najbliższego salonu.
Ja osobiście nigdy nie kupiłbym nowej Nivy. Piszę jako posiadacz 22-letniej 1.6. Od 4 lat u mnie. Za te pieniądze można albo kupić coś używanego, mocniejszego, większego i już przygotowanego w ciężki teren, albo kupić używaną Nivę za 4-5k i za resztę kasy wyszykować ją na częściach produkowanych w Rosji przez ludzi, którzy na tym aucie zjedli zęby, tak, że "będzie Pani długo zadowolona". I jeszcze zostanie.

Części tanie, jest wszystko. Kupujesz nowe, nie szukasz, nie wymyślasz, nie kombinujesz. Sp...rdoliło się, zamawiasz jeszcze raz. Jakość niestety różna, niektóre rozwiązania niedopracowane (np. mocowanie główki przedniego mostu), rdza.
Mam znajomego Rosjanina, który w 2010 roku kupił nową bielutką Nivkę w salonie w Kaliningradzie. Pierwszy raz był u mnie w 2011. Oglądam, patrzę na karoserii dwa ogniska rudej. Mówię, "Blin, ona rzhaveet", a on na to: "Eto uzhe bylo, kogda ee pokupal"

Prowadziłem ją, siedzenia przednie do doopy, niewygodne, pozycja za kierownicą beznadziejna, dynamika, prawie jak w mojej 1.6. Różnica naprawdę niewielka. Największy plus to wspomaganie, które i tak można dołożyć do używanej.
A co, jeśli kupisz nową i "offroadowanie" wciągnie Cię na tyle, że opona nie ta, przełożenia nie te, tego nie ma, tamtego nie ma, to za słabe, tamto za słabe, tego brakuje, tamtego brakuje?
Niva to rzeczywiście styl życia. Miałem wiele aut, ale to dzięki Nivce poznałem najwięcej fajnych ludzi i cały czas poznaję nowych.
Dziękuję za uwagę, pozdrawiam.

Jak mi się jeszcze coś przypomni, to się podzielę
