
Kiedyś dawno temu (hohoho) od mojego ojca z firmy wymataczyłem świetną farbę antykorozyjną - nazywali to CEKOL lub CEKOR.
Farba była rewelacyjna, bo po zabezpieczeniu wymienników ciepła w garbusie (w średnim stanie podgnicia - ale raczej gorzej niż lepiej) wymienniki wytrzymały 18 lat bez uszczerbku na stanie

Co prawda farba była do zastosowania na rdzę, ale ja i tak wymienniki wyczyściłem szczotą i bez jakiegokolwiek spawania (były pewne punkty perforacji w mniej istotnych miejscach) pokryłem tą ciągnącą się farbopaćką w kolorze jasnoczerwonosrebrnawym całe te ustrojstwa. Każdy kto miał do czynienia z boxerami VW wie, że wymienniki te wiszą bezpośrednio nad ziemią bez jakiegokolwiek zabezpieczenia przed solą i innymi świństwami wysypywanymi w zimie na drogi.
Wymienniki te przetrwały trzy silniki w dwóch autach i pomijając sporą warstwę syfu zgromadzonego na ich powierzchni pozostały w stanie takim jaki sobą reprezentowały zaraz po malowaniu.
W firmie mojego ojca PEC farbę tę wykorzystywano do malowania ciepłociągów (czy jak to się tam nazywało) i była to ponoć była to farba stosowana do zabezpieczeń jednostek pływających po morzach.
I teraz ciekawostka - jakiś czas temu odbudowując ramę w moim busie oraz robiąc wyprawki blacharskie na starym aucie mojej żony użyłem farby o zblizonej nazwie (takiej samej

Nie wgłębiając się w szczególy czy pomyliłem się w identyfikacji produktu, czy też producent farby zszedł na psy, chciałem podpytać Was czy macie doświadczenia z jakaś na prawdę dobrą farbą antykorozyjną przeznaczoną do mazania po rdzy


Oczywiście zamierzam wszystko doczyścić jak najlepiej przed pokryciem, ale wiadomo, że praktycznie tylko piaskowanie lub czyszczenie po rozebraniu spawów i zgrzewów może zapewnić w miarę dokładne usunięcie ognisk korozji. Robienie piachu na jeżdżącym aucie jest trochę bez sensu, tym bardziej, że sprawa dotyczy dwóch miejsc łączenia poprzecznic z podłużnicami (zgrzewy są OK) i powierzchniowej korozji w tyłach progów (blacha opukana i też jest OK). W zasadzie są to sprawy do oczyszczenia powierzchniowego (szczota, kamień, ew. tarcza).
Po wymazaniu tego jakimś dobrym antykorem zamierzam po prostu siknąć te miejsca baranem lub nawet bitexem (do rozważenia).
Próbowałem dowiadywać się w Poznaniu o produkty tego typu MOTIPa czy Glasurita. Niestety mieli w ofercie tylko podkłady pod lakier. CEKORA sie boję, bo jak po pomalowaniu wyglajchuję to konserwacją, to guzik będę widział co tam się dzieje (a nie dowierzam skubańcowi). Niestety do tej starej farby nie mam już dostępu bo mój ojciec jest od sześciu lat na emie

Jakby ktoś mógł mi coś doradzić w kwestii producenta (broń Boże minia i inne tego typu zabytki, spod których rdza wyłazi po pół roku na świeżej blasze) byłbym wdzięczny.
