Przeczytałem cały wątek i mimo wszystko mam naiwne pytanie. Ostatnio ugrzązłem Suzuki Vitarą 1.6 8V w wodzie do wysokości reflektorów. Odkopywałem się z godzinę i silnik sobie chodził ale nic nie wskórałem. Postanowiłem pójśc po pomoc i wyłączyłem silnik

Jak wróciłem z traktorem silnik nie odpalił w wodzie, ale po wyciągnięciu na brzeg po kilku próbach odpalił i chodzi bez problemu. Kiedy jeszcze nie chciał odpalić to po przekręceniu kluczyka słychać było jedynie wirowanie jakby elektrycznego silniczka (pewnie rozrusznik), ale tłoki nie pracowały. Dopiero za którymś razem po prostu zaskoczył i pracował równo.
Rozumiem, że gasząć silnik w wodzie zrobiłem totalną głupotę? Czy w takiej sytuacji powinienem zostawić samochód pracujący i pójść po pomoc? Dodam że snkorkel mam.