szybkie info o co chodzi ...
jak grom z nieba piorun czy jak zwał błyskawica palnęła mi w dom albo w linie naziemną tuż koło domu , obudziłem się w trakcie ulewy i wyjzałem przez okno ok 4 nad ranem , miałem zostawione narzedzia na dachu cięzarowego pojazdu (chłodnie naprawiam ) , ze narzędzia lubię i szanuję szczególnie te bo raz że dostałem je w prezencie a dwa utrzymuję się dzieki tym paru metalowym gadżetom poukładanym w plastikowym pudełku pomyślałem patrząc na to jak leje że wypłucze mi ze szkatułki drobne pierdoły (torksy np.)lało grubo prawie jak w malezji na rain czy jak to zwał .. nie chciałem moczyć czystej wyprasowanej pidżamy pomyslałem że rano odpalę nano magnes i pozbieram to co spadło ..kostki i marmuru niestety nie mam..trawa rosnie pokrzywy i inne takie zioło ...zapaliłem peta patrząc w okno na ulewę na parapet obok wskoczył najmniejszy z kotów które petają sie po domu ...i patrzył ze mną ... patrzyłem chwile moze dwie ...pierdolnęło tak że kot spadł z parapetu(leżał 2 minuty jak martwy) za oknem zobaczyłem jakby słońce z daleka błyskawica to błyskawica , ale to co zobaczyłem to była nowosć ..albo gówno w zyciu widziałem

zreanimowałem kota , uspokoiłem resztę zwierzaków (2 koty i pies) przytuliłem kobietę która podskoczyła na metr w łóżku i obudziłą się wołając coś fajnego ale nie zapamiętałem ,,że jestem elektronik to pomaszerowałem tam gdzie trzeba czyli do głównego zrudła zasilania ,skrzynka jest w szafie , drzwi od szafy otwarte poukładane i wyprasowane koszulki z logo sponsorów leżały wydupczone na glebie , rzut oka na skrzynkę niby ładna ale wywalone zabezpieczenia przepięciowe wszystkie "s" na dole i trochę wali spalenizną ...wychodzę na dwór lampa alladyna co zwykle oswietla terytorium ciemna ,myslę sobie jebneło srał to pies który wystraszony kładzie mi się pod nogami ,uspokajam (wołgę takie imię się psu przypętało)i postanawiam ogarnąć to rano , jeszcze jeden pet i patrzę w okno jak walą błyskawice gdzieś w oddali..liczę sekundy przeliczam kilometry burza poszła w pizdu zasypiam..
Rano !
o karwa patrzę sobie co się stało .. dramat zwykle idę do czajnika i po chwili wychodzę wesoło na podwórko z kawą a tu dupa

woda nie kapie ( bo mam studnię głębinową i porąbaną pompkę na prąd tam gdzieś kilkadziesiąt metrów pod ziemią ) , czajnik w którym jest resztka wody też nie bangla , no bo kontakt nie robi a poza tym jakoś go dziwnie wyrwało, popalone i wyrwane lampy z sufitu , patrzę patrzę i nie widzę co jeszcze ale luz ... maszeruję do starej toyoty myslę tam mam wszystko , czajnik od kylona bańkę z wodą kuchenkę na gaz i to wszystko co pozwoli mi żyć ...i juz mam kawę ..dwa łyki i pomysł zadzwonię wracam pod strzechę telefon lezy i czarna ładowarka w kontakcie...jakoś wszystko nie działa ..myślę piorun ..tok dobry ...walę do sasiada daleko i pod górę u niego też wszystko spalone ale się usmiecha ...gadamy o pierdołach ...jak zwykle bo po co się stresować jakimś piorunem ...wracam łaże dziwnie wokół i myslę ...nagle wpada pomysł (jak pomysłowy dobromir) przeca jak brałem kredyt w banku na chałupę to pani pytała czy chcę ubezpieczenie ,, tak powiedziałem ochoczo od wszystkiego nawet zeby mnie szlag nie trafił...pamiętam minę pani i usmiech coś tam mówiła ze od tego to jeszcze nikt się nie ubezpieczał,,wykupiłem cały pakiet (co miesiąc 250 pln od smierci wszystkiego i wogóle hiper)...szukam kwitów przezornie wszystko wdupiłem w jeden plecak (jak mi kiedyś bedzie zimno to sie tym ogrzeja) no są pozwolenia na budowę huje muje cuda wianki ,wszystkiego tyle ze do kominka sie nie zmiesci ,, odszukuję jakieś kwity z nagłówkami pzu , jest numer laduję stary telefon który zawsze mam w toyocie jako alarmowy .dzwonię ..nie huhu nie da sie wybrać numeru na 801 czy jakoś tak do pzu ...srał to pies mysle dzwonie z szybkiego wybierania do przyjaciół ...gadam pierdoly ze piorun ze strzelil i zeby w necie grzebali jak tam kuzwa zadryndać z komurki ...mam jakis numer stolica ...pitu pitu panienka nie wyspana mysli ze sobie jaja robie bo dzwoni koles z lasu (siedzę na drzewie bo zasięg kiepski) ale przyjęła ....zgłoszenie..
wpada nowy na imprezę ...
jakiś koleś auto z pzu takie firmowe jakby mu ktoś kubicy flagę na błotnik zaczepił ,,ta taką z mety w kratę znaczy się ...zrobił foty tego co zjarane ...a padło wszystko ..i mówi naprawiać i robić ekspertyzy.potem słać to do centrali ..srutu tutu i pojechał ...dzwonie do fachowców ,ekspertyza jedna , wszystko spalone skuwać trzeba nawet sciany do wymiany kabli ...
naprawiam ...
woda pierwsza ...dzwigi srigi .jest leci z kranu . częściowo elektrykę zeby ogarnąć swiatło i czajnik gotować mozęmy na szpadlu tzn. piec nad ogniem..
pisemko do plecaka.....
wpada listonosz i przynosi kwitek z pzu ... w którym stoi napisane "kaczor donald nie jest chłopczykiem lecz chyba dziewczynką"...czyli że nie było pioruna ito przepiecie w sieci jakieś tam delikatne wiec ubezpieczenia nie obejmuje
ekspert...
jest potrzebny żeby udowodnić tym glusiom ze kaczor donald jest chłopczykiem....
a po co to wszystko ?
....żeby innym jak cos spadnie z nieba było łatwiej ....ja sobie ogarnę jakoś nawet jak kaczor jest dziewczynką bo mam narzędzia i ręce ,a kawę jak pisałem zaparzę w kapmerze ...
to tyle a piorun jet fajny ....bo potem można poznać prawdziwych przyjaciół to pisałem ja rafał który widział słońce
krass