Pytanie typu dziwnych.
Jest sobie ciężkie auto wagomiaru 2,6 tony. Cięzki przód, leciutka dupa. Auto jeździ na atekach. Samochod służy do wszystkiego czyli do wożenia dupy, do roboty, na grzyby ryby uje muje
Absolutnie nie służy do topienia aczkolwiek w tym roku utopiłem je ze 4 razy w torfowych jamochłonach przy okazji wypadu na ryby.
Raz żona mnie wytargała, dwa razy utopiła auto obok mnie


No i taka koncepcja się objawiła że żeby być samodzielnym przydał by się winch zwłaszcza że znalazł bym dla niego zastosowanie i w pracy przy montażach.
Pytanie brzmi jakie parametry wyciągarki dla auta ponad 2.5 tony usadzonego w torfie na mostach dobrać?
Jakiś konkretny model?
Ma być dość budżetowo.
Użycie max 5 razy w roku w celach ratunkowych i drugie 5 razy lajtowo aby coś dygnąc przez zblocze.
Nie musi być to szybkie ciągnięcie.
Jak reaguja wyciagarki na użytkowanie sporadyczne?
Czy nowy dobry aku 70 ah udźwignie cìągniecie się przez bagno mając na uwadze że alternator to 140A?
Czy biorąc pod uwagę dłudotrwałe leżakowanie na bębnie wybrać syntetyk czy stalówkę?
Kasztany proszę po trzecim merytorycznym poście.
