Lechu - do Barcelony może bym się i wybrał jakim nowym wozem. Jedna z przyczyn to taka - że jak by mnie było stać na wózek za półtorej stówy czy wyżej - to pewnie i na asistance też.
Natomiast na wschód - prędzej bym się wybrał ładą kupiona za tysia. I biorąc drugiego tysia w rublach albo dolcach, coby powrót se zorganizować czymkolwiek. Albo na drugą ładę ...
W jednym się zgadzamy - i napisałem to wyżej - auto za 50 tysi może być taką sama miną jak auto za 20 tysi. W zasadzie im droższe - i bardziej "kultowe" - tym większa szansa że po prostu odpicowane do sprzedaży.
J8 czy J6 można zanabyć zrobioną. Tak zrobioną, że będzie można żelazu zaufać (jeżeli nie chce się, albo nie ma czasu na "własną" odbudowę). Ale nie wiem, czy w 50 tysiach się takową uda znaleźć ...
Ale - jest też inna kwestia. Ja na przykład po prostu swoje auto lubię. I dla mnie taka wycieczka gdzieś dalej - to nie tylko jazda (czymkolwiek) i cel. To można zrealizować równie dobrze samolotem - albo stopem. Dla mnie celem jest jazda sama w sobie - i ma znaczenie czym jadę. Bo jazda autem (lub moto), które lubię - sprawia mi po prostu frajdę. Zdecydowanie większą, niż dajmy na to jazda autobusem (wszak tak też można osiągnąć cel podróży).
Jedną z fajniejszych wycieczek, jakie zrobiłem, to była jazda wokół Polski na starych moto. Pięć maszyn, z których cztery datowane na środkowe lata ubiegłego wieku ... Dwa tygodnie jazdy, kilka poważnych remontów po drodze

, kilka ciekawych miejsc, do których bym nigdy nie dotarł w innych okolicznościach, kilkoro ciekawych ludzi, których bym pewnie też nie spotkał, gdyby nie ta impreza z jej urokami.
Wierz mi - nie zamienił bym tego na podróż maybachem, choćby i Paris Hilton była na wyposażeniu ...
