Z relacji osoby, organizującej "integrację" dla właściieli Toyot 4x4, na zlecenie dystrybutora:
Impreza zorganizowana na torze OR + żdnych ekstremów + trochę w górę, w dół, jakieś hopki, trawersik, trochę wody itp.
Instruktaż "nauka jazdy terenowej" dla klientów, którzy kupili jakieś hiluxy, landkruzery czy wreszcie ravki.
Jeden z kierowników ravki uparł się, że przejedzie cały tor - bo przecież ma "auto terenowe".
Więc kolo tłumaczy, że w mylnym jest błędzie i żeby raczej jechał ostrożnie.
Ale [cenzura] co! Ja? Ja nie dam rady??
Takim piniondz dał i że nie terenowe??
No i poszed!
Na "mecie" micha ucieszona, pasażerka blada, chce jak najszybciej wysiąść i...
i nie może drzwi otworzyć.
Po bliższych oględzinach wyszło, że tak pancerne terenowe auto jak rav4, na paru hopkach złamało się w połowie, a drzwi się zakleszczyły...
Nie wiem czy klient wrócił do salonu, który mu przecież sprzedał "teranowe auto" i co na to Toyota, ale mniejsza o to.
A co do definicji - ja głosuję za tym, że nie tylko reduktor i rama, ale również
DWA sztywne mosty

Jeżeli udoskonalasz coś dostatecznie długo, na pewno to spier.olisz...