

no ale zacznę od poczatku, może ktoś coś
Toyota 4Runner rok 1997 silnik 3,4 l z gazem
początek maja - wymiana tłumika, stary był już calusieńki pusty, pół wioski słyszało jak wyjeżdżam to se pomyślałam, wymienię , dam ludziom pospać ,a zresztą zblizał sie termin przeglądu, wstyd było mi takim podjeżdżać, wstawiony nieorginalny od Frontiery bo podobno średnica rury pasowała tylko od tego , od razu po wyjeżdzie z warsztatu zauważyłam ze samochód owszem cichszy ale i bardzo mułowaty, taki jakiś przyduszony, ok pomyślała świece i przewodu zapłonowe juz dawno były do wymiany , wymienię i zobaczę co będzie
tydzień póżniej wymienione świece i przewody , świece nie dwuelektrodowe jak producent zalecił ale podobno na jednoelektrodowych gaz lepiej smiga, opinia sprzedawcy w sklepie, przez 3 tygodnie było wszystko OK , śmigał jak nówka
po trzech tygodniach zaczęło sie strzelanie ,,w gażnik,, na gazie, samochód na zimnym silniku mógł jechać tylko na benzynie i to nie ,,czysto,, taki przytłumiony, po rozgrzaniu silnika mozna było przełączyć na gaz ale nie mozna było gwałtowniej depnąć na pedał gazu bo zawsze kończyło sie to strzałem i poskładaniem ,,rury,, doprowadzającej powietrze , powyżej 70km/godz mozna było jeżdzić w miarę na gazie jednak nadal bez szaleństw pedałem gazu
najpierw pomyślałam ze to coś z podciśnieniem , jakieś nieszczelności, tyle co znalazłam na wierzchu posprawdzałam , poskręcałam uszczelniłam , nic, no może minimalnie lepiej, minimalnie
samochód poszedł do mechanika, czynności jakie wykonał to - zmiana wtyczki do czujnika położenia wałka ( do tej pory były to poklejone taśmą kabelki powczepiane bezpośrednio do gniazda, umycie,wyczyszczenie przepustnicy, po zmontowaniu wszystkiego do kupy tragedia, samochód odpalony na zimnym silniku chodzi na zwykłych obrotach na ssaniu ok 1200 , po wyłączeniu się ssania obrotu wzrastają do 2000 i nie spadają , nie ma już możliwości ręcznie ich zmniejszyć . mech wyciagnął ponownie przepustnicę przyjżał sie i zdiagnozował że gardziel się ,,zużyła,, klapka nie zamyka szczelnie całości, prześwit jest minimalny , widoczny jedynie pod światło, według niego to jest przyczyna, nad przepustnicę obradowało 3 innych fachowców ( myślałam ze jakoś uda sie to zregenerować ) stwierdzili że przy tak małym prześwicie nie ma szansy aby silnik wskakiwał na takie obroty z powodu powietrza , według nich świruje komp podający paliwo,
przeszukałam cały net w poszukiwaniu nowej/ używanej przepustnicy, nie ma nikt , musiałabym ściagnąć z USA , owszem jest mozliwość tylko czy na pewno jest taka potrzeba.
napiszcie jakie są wasze opinie i podejżenia względem ,,jednostki chorobowej,, dodam bo nie wiem czy ważne ale przed spsuciem się ten silnik miał niskie obroty, ciepły, w spoczynku 500-600