Jest to mój pierwszy post na forum więc serdecznie witam wszystkich fanatyków Pojar. Wszelkie wątki o Miśkach śledzę od prawie roku.
Posiadam Pojare od roku( Pojara I, 1990r., 2,5 TDI ) i dopiero teraz zaczynają się robić małe problemy.
Mianowicie wczoraj rano przekręciłem kluczyk w stacyjce i normalnie zapaliły mi się lampki na pulpicie te które zawsze się świecą. Dojechałem do pracy (32 km silnik rozgrzany) i wyłączyłem silnik, za jakieś 30 min wsiałem do Miśka i przekręcam kluczyk na na desce świeci mi się tylko lampka od czujnika stanu oleju, a znikneła „sprężynka” od grzania świec, akumulator, i czujnik wody w filtrze paliwa. Myślałem ze coś mogło się przywiesić bo potem gdy samochód postał około 2-uch godzin to po włączeniu stacyjki znów powróciły wszystkie lampki na pulpicie, ale potem już do końca dnia lampek nie widziałem, a na dodatek jak wieczorem chciałem zobaczyć pod budzikami czy aby nie przepaliły się żaróweczki to po kilku minutach trzymania kluczyka w pozycji ON zjadło mi akumulator i musiałem się „odprostowywać”. Dzisiaj rano po „prostowaniu” pojawiły się znów zagubione lampki na desce, ale po przejechaniu 5 kilometrów zgaszeniu silnika znów ich nie ma.
Czy ktoś miał podobny problem?? Nadmienię że, sprawdziłem już wszelkie bezpieczniki i wszystkie są całe, prąd na świece jest podawany, alternator tez ładuje. Przekopałem forum, ale znalazłem tylko informacje o mrugających kontrolkach, ale nie znalazłem takiego przypadku jak mój. Od razu mówię, że mam mam ten normalny system grzania świec, bo w lipcu/sierpniu/ i w ogóle jak jest ciepło zawsze świece podgrzewało.
Czy ktoś ma jakiś pomysł co to może być

Pozdrawiam.
Zawac