W poprzednim nazywałem się na literkę "f" i nie zawsze zdawałem sobie sprawę z wagi swoich wykroczeń


Ale pytanie mam całkiem poważne.
Po przejechaniu 1000 km od remontu kapitalnego silnika (2,5td) urwał się w nim zawór, robiąc normalną(?) masakrę. Czy mógł na to mieć wpływ jakiś błąd przy remoncie (planowanie głowicy, regeneracja wałka roz.?), czy to na pewno zbieg okoliczności? Czy warto powoływać jakiegoś biegłego, który by to ocenił z wagą dowodu sądowego? Bo po dzisijszej gadce mechanika boję się, że coś takiego będzie mi potrzebne. Chyba, że można odrzucić hipotezę o związku remontu z urwaniem zaworu, to wtedy nie będę pienił bez sensu...
Pozdrawiam wszystkich jeżdżących szczęśliwców

Michał