www.forum4x4.pl

Witam
Jestem dumnym posiadaczem misia I krótkiego od trzech lat i niestety jest juz nzaznaczony znakiem czasu wiec postanowilem zainwestowac w remont zawieszenia. Bedzie to najprawdopodobniej na tył sprezyny i komplet na przod i tyl amorkow ironman. Sprezyny tyl daja plus 5cm, a jak jest z przodem?. Jesli dobrze doczytalem, to przod mozna podniesc na drazkach, jak uwazacie lepiej kupic do kompletu tez ironmana czy robic to na oryginalach, jestem laikiem wiec prosilbym o wyrozumialosc i jakies rady?
pozdrawiam

Ja osobiście do siebie wsadziłem na tył sprężyny od patrola y60 i obciąłem jeden zwój. Amorki założę takie jak piszesz.

Z przodu nie masz sprężyn tylko podkręcasz na drążkach .

Robota na 3h

Z tyłu mam sprężyny ironmany, z przodu podkręcone drążki. Znawcy polecają zmienić je na te od długiego ponieważ są mocniejsze. Im więcej podkręcisz tym więcej podskakujesz. Ja u siebie na dziurach musiałem znaleść kompromis. Podkręcenie na max lepiej wygląda ale to nie dla mnie. Gdzie się da wstaw poliuretany.

od takiego podkręcania na max szybciutko się odboje kończą... i fotele zaczynają skrzypieć

Rób raz a porządnie.
Używane drążki nawet od długiego to tylko używane drążki z historią, czasem długą.

Ja mam założone springi Irona tył, drążki OME przód, wstawione polibusze gdzie się da.

Zapłacisz raz i wyjdzie taniej niż comiesięczna łatanina. Wiem bo sprawdziłem empirycznie.
Ucz się na cudzych błędach

Potwierdzam słowa @BooBoo

Jeszcze z tyłem łatwiej dojść do ładu ale z IFSem z przodu to już inaczej się nie da. Wielość połączeń i nawet minimalny luz na każdym z nich, sumarycznie daje już niezłe halo w pracy zawisu a przez co i w prowadzeniu się auta.

U siebie na początku też podszedłem w ten sposób, że sprawdałem auto na szarpakach w warsztacie (nawet różnych warsztatach) i właściwie nieczego nie znajdowali, co najwyżej jakąś drobnice (końcówki, śworzeń) a z pracy zawisu ciągle nie byłem zadowolony. W końcu dojrzałem do tego by rozwalić wszystko i zrobić ponownie na nowych częściach. Skutkiem czego mam teraz przedni zawis zupełnie nowy łącznie z amortyzatorami. Wszystkie elementy gumowe wyleciały a zastąpiły je polibusze, sworznie i końcówki też starałem się założyć przyzwoite (555) z kalamitkami, co by można było to dosmarowywać w czasie eksploatacji.

Tanio nie wyszło ale efekt zadowalający, na AT-kach prowadzi się jak F1 i zapomniałem, że istnieją koleiny na drogach

do tego co pisze Boo Boo i Videlec dodałbym jeszcze amortyzator skrętu i prowadzenie auta jest na poziomi sportowego plaskacza

Adaś , a mam pytanko :czy w swoim masz założony ten amorek ? Bo słyszałem opinie że do terenu ten amortyzator skrętu to nie za bardzo

w temacie amora skrętu,
ja mam założony i polecam,
przy czym preferuję szybkie szutry, dziury, polne drogi, błoto raczej mniej,
nie wyobrażam sobie bez amora,
raz miałem okazję jechać innym autem, mój kciuk niezbyt dobrze to wspomina

no właśnie chodzi mi o to że do szybkiej jazdy jak najbardziej , ale czy do przeprawy też

bobon pisze:no właśnie chodzi mi o to że do szybkiej jazdy jak najbardziej , ale czy do przeprawy też

mam i sobie chwalę . Mocowanie mam przerobione nad drążek.

Tak czytam i czytam... W Pajero II amorek skrętu nie był chyba montowany??

był...

ja w swoim mam
schowany jest pod oslona i nie widac go z zewnatrz

Jak u mnie go nie ma to mam się cieszyć czy zacząć się martwić?

cieszyć,
że nie wiesz jak się jeździ z amorem i nie musisz wydawać na niego kasy
jak i martwić,
że nie możesz należeć do klubu adoracji amora skrętu

Kupę lat jeżdżę bez tego wynalazku i nie odczuwam potrzeby posiadania. W szybkich nie startuje, na czarnym i tak max 90.

otóż to,
wszystko zależy od tego, w jaki sposób auto jest wykorzystywane

Jak jeździ się bez tego amorka już wiem Jest jakaś różnica w jeździe gdy on jest??

Jak sama nazwa wskazuje zabezpiecza on przed gwałtownymi ruchami kierownucy w wyniku sił działających na koła np. przy uderzeniach podczas jazdy po dziurach. >> tak się domyślam.

jest różnica , szczególnie jak się jedzie po "tace" drgania się nie przenoszą na koło kierownicy , przy wyskokach i opadaniu przy wpadnięciu w dziurę nie odbija kierownica , trochę słabiej działa wspomaganie na luzie , ma się odczucie większego panowania nad skrętami , w koleinach nie odkręca się sama kierownica ,to moje odczucia

No i zabiłeś mi Adaś ćwieka , kiedyś już rozmawiałem z mechanikiem żeby mi to cudo zamontował ale odradzał :że do przeprawy to nie za bardzo,że przy manewrowaniu miedzy drzewami fajera będzie ciężej chodzić , no i że wspomaganie może szlak trafić. Ale z drugiej strony jak sobie przypomnę jak mi kierownica skacze przy szybszej jeździe na silverstonach to już sam nie wiem

bobon pisze:No i zabiłeś mi Adaś ćwieka , kiedyś już rozmawiałem z mechanikiem żeby mi to cudo zamontował ale odradzał :że do przeprawy to nie za bardzo,że przy manewrowaniu miedzy drzewami fajera będzie ciężej chodzić , no i że wspomaganie może szlak trafić. Ale z drugiej strony jak sobie przypomnę jak mi kierownica skacze przy szybszej jeździe na silverstonach to już sam nie wiem

załóż warto , a na VIII WRP będzie pierwszy jak nie to go zdejmiesz

No dobrze , już mnie przekonałeś .
Zasadniczo dwójkę zamierzam wykorzystywać w szybszych imprezach . Powiedz mi tylko jaki zapodałeś sobie, bo wg mojego rozeznania najlepsiejsze są takie ze sprężyną . Zdaje się firmy TOUGH DOG ,ale niestety nie znalazłem dedykowanych do pojarki , zastanawiam się czy będzie robił od innej fury

ja mam od toyoty jakiejtam IRONMAN