Witam.
Mam Sporta już jakieś 2 lata (może ciut więcej) i chyba mogę się przychylić do opinii, iż jest to auto bezawaryjne. Dlaczego z przekąsem?

Bo awarie oczywiście się zdarzają, jednak gdyby autko służyło mi wyłącznie do lansu po mieście (albo jeździła by nim wyłącznie moja mama), to poza czynnościami czysto serwisowymi nie było by nic do roboty. Fakt autko kupiłem z przebiegiem ok. 30tyś i było jak nowe, Jednak ma już prawie 100tyś z czego na prawdę sporo poza drogami i zero dbałości o wygląd (choć na pewno dbam o nie z technicznej strony) Wymiany oleju, płynów, czy rzecz o której wiele osób zapomina - smarowanie zawieszenia itp.
Zatem co i jak:
Zawieszenie jest pancerne co jest ogromną zaletą przy tych no nie wiem jak te resztki czarnego na ziemi nazwać - potocznie mówi się o drogach. Awarie? kiedyś wymieniłem przedni wahacz, drążek kier, i podporę, jednak uszkodzenie powstało w terenie po wpadnięciu ze sporą prędkością w potężną dziurę, tak, ze aż obróciło auto o jakieś 45st. Innych nie było i zawieszenie ciągle jest w dobrej kondycji pomimo jeżdżenia od pół roku na 33" oponkach. Zarówno przed liftem jak i teraz po autko w zakrętach jest bardzo stabilne, choć oczywiście trzeba pamiętać, że prowadzimy ważące 2T i na 2m wysokie autko.
Silnik jest całkowicie bezawaryjny, i jeździ na wszystkim

. Kiedyś nie było otwartej żadnej stacji (cudowne Niemcy) zatem wlałem 5l oleju słonecznikowego czy jakiegoś tam co zanabyłem w otwartej restauracji po długim skomleniu i dojechałem na tym do najbliższej stacji

Jednak, przynajmniej jak dla mnie, trochę za słaby. Może przy okazji ktoś będzie na tyle miły i podeśle mi jakieś linki (
niczanic@gazeta.pl) gdzie są jakieś dyskusje n/t wpakowania czegoś silniejszego. jakieś 200KM było by w sam raz

tak żeby skrzynia i mosty dały radę, albo jakiejś bardziej drastycznej przeróbki. Nie chcę zmieniać tego autka na nic innego bo jest świetne, jedynie nie wiem czy ja męczę ten silnik, czy ten silnik męczy mnie

. Jednak jeżeli, przyspieszenia słabszych osobówek i na prawdę niezłe radzenie sobie w terenie wystarczy to można zostać przy tym silniku, bo jest on ciężki do zajechania (przynajmniej jak na razie 70tyś katowania wytrzymał). W mrozy pali bez problemu, w lato nie grzeje się Problemy pojawiają się przy na prawdę dużych i długich wzniesieniach, lub w kopnym piachu. Tam faktycznie brakuje tych min. 50KM i ze 100N. Oczywiście jeszcze więcej też by było fajnie bo od nadmiaru głowa nie boli, jednak tak potężne silniki swoje ważą, a autko też już oryginalnie waży ponad 2T, co czasem jest zaletą, ale często jest wadą. Pewną wadą fabryczną jest też sprzęgło, które przy normalnym użytkowaniu oczywiście wystarcza, jednak po założeniu boxa do 140KM - padło po pierwszej jeździe w terenie

. Teraz mam jakieś niby lepsze, i dość długo dawało radę jednak już je ponownie przypaliłem. Tydzień spokojnej jazdy, żeby przestało się ślizgać i znów muszę uważać

Zatem przy wymianie silnika, na pewno już załażę coś dużo mocniejszego. Problem ze sprzęgłem jest o tyle duży, gdyż jak wiadomo nie jest prosto wymienić taki podzespół, a przy słabym silniku, często musimy owym mechanizmem się wspomagać, przez co łatwo o jego awarię. Silnik jest na tyle prosty, że nawet kiedyś po wymianie paska rozrządu - nowy pasek urwał się (wada fabryczna pewnej serii pasków bodaj Kagera - przyznali się sami do tego parę osób nawet dostało kasę, ja nie walczyłem bo... w sumie niewiele się stało. Zawory są prosto i wywaliło tylko klawiaturę. Miałem akurat drugą i po 2godzinach autko było ponownie na chodzie

Drugą wadą jest koło pasowe na wale, które napędza alternator icoś tam jeszcze. składa się z dwóch części, które są zwulkanizowane jakąś gumą, która niestety puszcza. Założyłem drugie i też się rozwaliło

Obecnie zrobiłem tak, że zamiast gumy na prasie balansowej wciśnięty jest metalowy pierścień (jest na sztywno) Trochę było strachu czy coś się nie zadzieje, jednak patent ma już 40tyś i się trzyma, a sam wał też nie wydaje żadnych niepokojących dźwięków jak i ciśnienie na wale jest bez zmian.
No cóż ponieważ wszyscy jesteśmy biedni to będąc przy silniku każdy pyta o spalanie

. No hmmm mmm yyy 8-25 l/100

ktoś powie spory rozrzut. No cóż tak to jest i dość łatwo wchodzimy w przedział pow. 15 l/100

Oczywiście mając ciężką nogę. Na oryginalnych kołach było 7-18 Dokładniej: na trasie średnio poniżej 10iu a po mieście ok.12-14u. Teraz na tych balonach co mam poszło ponad 2l w górę i na zdarza się, że trasę pompuje je do 3atm bo jest stabilniejszy i pali 2-3l mniej.
Wnętrze? I znów problem bo w sumie to komfortowa osobówka i jak tu wjechać do rzeki? dodatkowy mankament do off-roadu, to bardzo nisko zamontowana wrażliwa na wodę elektronika (komputerek zaczyna się tak z 10cm nad podłogą). Wszystko działa bardzo leciutko, drzwi zamykają się tak lekko, że każdy kto nie jest do tego przyzwyczajony po prosty nimi napie...la, ogrzewanie jest rodem z aut przeznaczonych na Syberię, a klima radzi sobie nawet w największe upały, masa schowków, dobre materiały, nic nie piszczy i nie skrzypi, Jest dość cicho. Ogólnie miłe wrażenia.
Skrzynie i mosty? a gdzie to jest - tam się wogóle coś psuje? Jedyne co, to wymieniałem kiedyś wszystkie oleje w tych podzespołach tak na wszelki wypadek.
elektryka i elektronika - hmmm no cóż do pierwszego utopienia się w wodzie ok. 1m wszystko było OK. Przez kilka dni coś tam się działo, ale nic uciążliwego i w sumie jest OK. Jedyny problem stwarza rozrusznik do którego się coś wlało i nie wiadomo gdzie, bo pomimo wymiany szczotek i czegoś tam i suszenia go przez kilka dni na grzejniku, jeszcze na dużym mrozie rozrusznik po prostu zamarza. Wystarczy jednak kilka-kilkanaście razy pocykać kluczykiem, albo mam taki mały palnik i podgrzanie automatu przez kilkanaście sekund rozwiązuje problem
Hamulce jak na takie ciężkie auto są genialne. Co prawda doprowadziłem je już do takiego stanu, ze tarcze dymiły (raczej klocki), a tarcze po schłodzeniu były nie fioletowe, co purpurowe, jednak nigdy nie zawiodły i w normalnych warunkach hamują genialnie (nawet jak przeciętną osobówkę). Przy okazji taka mała dygresja - na dużym mrozie trzeba uważać, bo jeżeli pojeździmy autkiem po wodzie, to wytwarza się cieniutka warstewka lodu na tarczach i pierwsze hamowanie jest nazwijmy mało skuteczne

. Ale to już nie przypadłość auta. Po prostu tak przy okazji przestrzegam wszystkich

Zatem podsumowując. Czy warto? Kiedy kupiłem mojego Miśka, miałem jeszcze Golfa takiego 180KM 440Nm na fajnych szerokich kółkach, ze zmodyfikowanymi hamulcami itd. itd. ogólnie też b. fajne autko. Jednak po pół roku je sprzedałem, bo obrastało brudem. Ok to była osobówka. Mam kilku znajomych, każdy ma coś innego i wymieniamy się często opiniami, tymi konstruktywnymi. Czyli nikt nie stara się wychwalać pod niebiosa tego co ma tylko mówimy o wszystkim. Na pewno typowo w teren ten ciężki kupił bym coś krótszego, rozebrał do podstaw poskładał z paroma modyfikacjami, jednak też Miśka (chodził mi po głowie V20 czy p40 może trochę mylę oznaczenia takie fajne kwadratowe, krótkie

) Jeżeli myślał bym o czymś na prawdę dużym to chyba Landcruser 150 - no ale to inna półka

. Zatem padło na Pajero Sport - moim zdaniem jako świetne auto na nasze księżycowe drogi, lub jako niezłe auto które nie zakopie się zaraz po zjechaniu z drogi - Na prawdę warto
