Moze troche OT, ale dyskutujecie tu zazarcie o belkach tylnego zawieszenia.
Mam 405 93 rok od nowosci. jak byl nowy jezdzil na przegladu do ASO (nawet po gwarancji - taki kaprys byl), pewien madry Pan w ASO powiedzial ze najdalej przy 30 tys. belke trzeba rozebrac i dobrze posmarowac bo fabryka na smarze oszczedza. Tak zrobili za dodatkowa oplata na zyczenie klienta i ..
po jakichs 200 tys. stwierdzilismy (juz wtedy sam serwisowac zaczalem) ze trzeba moze wymienic te lozyska tam, przeciez kazdemu sie sypie przy takim przebiegu. kupilem nowe lozyska, rozebralem i w sumie nie wiem po co - wszystko bylo ok, zarowno lozyska jak i czopy. wymienilem jak juz bylo rozebrane, dla swietego spokoju. I oczywiscie dobrze nasmarowalem. Dzis 350 tys. i jest spokoj nadal, kola stoja w pionie a auto nie lata po drodze.
Czyli jednak Pan z ASO mial racje - w tej legendzie jest ziarno prawdy
Co do silnikow to 2,0 HDI

, zwlaszcza 90 KM - prawie tak niezniszczalny jak 1,9 td 90 KM (ten jezdzi w rzeczonym pojezdzie, po 350 tys. nawet turbo jeszcze sie trzyma dobrze). Te 1,6 to juz nie to samo - jak wszystkie nowe.