Feroza 92r. silnik nigdy nie widział gazu. Od samego początku problemy z odpaleniem+dziwne klekotanie z silnika(tak jakby jakaś metalowa podkładka latała w silniku). Po rozłożeniu silnika na czynniki pierwsze okazało się, że jeden z korbowodów jest skrzywiony- wymiana tejże części, nowa uszczelka, regulacja luzów zaworowych i dołożenie termostatu, którego nie było. Nadszedł wielce wyczekiwany moment, czas na odpalenie- ja mu gaz, a on zgazł;]. Znowu ciężko pali, dymi na czarno- na dodatek jak się ostro przygazuje, obroty nagle spadają i gaśnie wredota jedna. Sądziłem, iż winę za słaby rozruch należy przypisać m.in: świecom, kablom i kopułce- dlatego również i to zostało wymienione. Po tymże zabiegu trochę się poprawiło, tzn. lepiej odpala, ale nadal kopci i gaśnie- jakby tego było mało w benzyna zaczęła się przedostawać do oleju-MASAKRA

Licząc na wiedzę i doświadczenie tutaj zebranych- proszę o jakiekolwiek sugestie, pomysły co może być przyczyną takowego zachowania.