Witam,
Poelcam przejscie Calarasi - Silistra, prom zamknal sie w okolicy 30 Lei.
Odradzam Widyn -Calafat. Auto + 2 ludzi 29 Euro/57 Lew. Prom co godzine i ten o 19 odplynal 18.58 nawet nie poczekali 2 min. jak zbierzemy sie, chociaz widzieli, ze bilet mamy juz kuupiony. Za to ten o 20 odplynal 20.26 bo zaloga konczyla 1,5l peta z piwem w kapitanacie (buda z blachy na nadbrzezu) jak glosily tablice. Potem juz w Calafacie babok z plakietka skasowal nas na 30 Lei, za "port administration". Potem gosc sprzedajacy winietki nie przyjmowal lei tylko euro. Potem celnik mnie rozwall podchodzac do patrola zapakowanego po sufit i pytajac "Do you have any luggage?". Mimo iz miesiac wczesniej na granicy HU-RO bez problemu brali leje. Jako ze oplata portowa skonsumowala 80% naszych lei zatrzmalismy sie przy bankomacie i przypaletal sie kolo, ktory po potwierdzeniu, ze jestesmy Polakami. Zaczal mendzic, daj 5 euro bo moje kolegi z mafii napadna na was za dwa kilometry. Widzac ze wybralem leje z bankomatu zmienil stawke na 50 lei (swoja droga niezly spred walutowy mial

. Potem jeszcze pchal sie z lapami rzez okno do auta, a po rudzeniu pozegnal sie po polsku czyli rzucajac spier.... to slowo wypowiadzial nad wyraz poprawnie, widac czesto je slyszal

moja opowiedz na pewno wzbogacila jego repertuar polskich przeklenstw.
Na stacji benzynowej rmunski tirowiec powiedzial, ze pania z admistracji portu mozna olac i dac gaz prosto na celnie, chociaz teoretycznie spisuje ona numer rejestrycyjny auta.
Tak wiec ogolnie Widyn - Calafat bylo jedynym przejsciem na trasie Polska - Gruzja - Polska, ktore dostarczylo nam negatywnych odczuc.
pzdr
Tabar