heheh to wpisywalismy sie w La budzie La cheffa

obaj mielismy fart cholera zaraz potem mega utrudnili wjazd do strefy militarnej.
ad afryki. zrobilismy wtedy petle mauretania- mali- burkina-senegal (bylismy tez w ghanie
jakies 50km wglab, ale nielegalnie) potem powrot w gore.
z tego co zeznaja, teraz juz, znajomi bedacy tam w ciagu ostatnich 2 lat, sporo sie
pozmienailo w sensie klimatu ogolnego, niestety -
globalizacja plus dofinasowanie i dogaladanie granic spowodowaly spore zmiany
asfalt, regularne posterunki zamiast bud, skanery, dogladanie wiz, cał etc. a wszechobecny zalew chinsczyzny dorzucil
lataajcych reklamowek, klapek zico, breloczkow z wielbladem i innego arcy plastikowego barzdiewia.
to wplynelo na lokalesow i ich podejscie, czyli w pewnych rejonach oswjili sie z bialasami do spodu, komercja galopuje...
afryka zmeinia sie w niesamowitym tempie,no ale to nieuniknione chociaz szkoda bardzo.
zreszta jak caly swiat qrrrfa wiec jechac trzeba szybko!
wtedy jeszcze troche czulo sie awanturniczy duch przeszlosci jak z ksiazek cizi zike. a moze mi sie wydawalo?
ale zawsze to bedzie "twoja afryka" wiec warto zapakowac mandzur , kupic tego strucka 20letneigo, miec fan,
zero obciazen na psyche z powodu sprzeta ...i jechac, jechac gonic horyzont.
kiedys jak bedziesz potzrebowal info wal smialo mesje
btw fajna ksiazka w temacie sie pojawila.
cel niewazny a droga. o odbywaniu podrozy.
malolitrazowym struclem genewa- indie rok 1953
sie zaglebiam - oswajanie swiata, Bouvier Nicolas