Kupili w Maroku ( bodajże, bo od początku nie widziałem ) kilka peugeotów 504 i pojechali do Senegalu

Pustynia, skały, urwane tłumiki, dziurawe koła, trapy z desek, przygody, ale bez większych problemów dojechali. Po drodze zjarali kilka suszonych kostek kozich z nomadami i było git.

Po piachu i wydmach szły te auta jak ślizgacze po fali. Dużo prawdy chyba w tym jest, że połowa sukcesu tam, to waga auta.
Nie koła i inne szmery-bajery

