Wróciłem z Gruzji w zasadzie przed chwilą, i z paroma rzeczami się nie zgodzę
tkocy20 pisze:Jedno szaro-smutne, drugie przejazno-pijane. Jak chcemy uniknąć tego pierwszego trzymajmy się z dala od czegokolwiek co jest cywilizacją.
?
Nie jest tak zle. Ludzie w miastach na ogol tez sa przyjazni i sympatyczni. Ja bym odradzal tylko syfy typu Gonio i Batumi.
Niemniej Gruzja oczywiście (?) nie jest krajem gdzie mieszkancy pozbawieni trosk spedzaja czas na piciu wina i kontemplowaniu przyrody... Takie bzdety to piszą ludzie ktorzy przez cały pobyt głównie chleją i niczego nie widzą.
Hotele albo syfiaste, albo drogie albo syfiaste i drogie.
Pare razy bralismy kwatery, na ogol w cenie ok. 20 gel za osobe i nigdy nie bylo na co narzekac.
Nalezy brac guesthouse albo hostel, a nie "hotel"
Nic nie kupować, nic nie gotować tylko jeść na zapas, potem głodować i znów jeść na zapas.
Jezeli ktos jednak biwakuje, to slaba porada, zwlaszcza jak ktos chodzi
Jak tylko byla okazja to stolowalismy sie w knajpach, ktore sa wszedzie na ogol bardzo tanie i smacznie gotuja. No i nie ma sensu zadne gotowanie, skoro mozna sie porzadnie najesc za 10zl z browarem. Ciezko kupic cos sensownego do podgrzania czy tez na grila. Wedliny to dramat poza paroma rodzajami jakiegos a'la salami i basturmy, ktore sa okrutnie drogie. Pozostaja beznadziejne tuszonki w konserwie i ryby w puszce. Jak w sklepie jest zamrazarka to na ogol da sie w niej znalezc jakies kurczaki, z rzadka rybe. No i chinkali. Kebabi albo w ogole jakies sensowne mieso raczej rzadko.
Nawet mrożone żarcie w paru knajpach było lepsze niż w Polsce.
"gruzinska kuchnia" to mit
wszedzie to samo, pierogi, bulka z serem i kebabi.
ale prawie wszystko jest swieze i dobrze przyprawione. I dlatego tak smakuje.
Wino to wywar ze starych szmat i onuc a czacza to kompot z karbidu.
o nieeeee
nawet nie umiem wyliczyc ile domasznego wina kupilismy na bazarach
czacza byla swietna (ale co kto lubi)
a domowy koniak, jak sie trafil, byl przeznakomity.
I tak znacznie lepiej niż w Polsce ale stereotyp Gruzina rzucającego się na każdego Polaka to bzdura.
Oczywiscie, ze tak.
W ogole pierdoly o beztroskich Gruzinach zapraszajacych wszystkich Polakow na uczty to niech sobie pisze pan Meller.
Gruzini jak inni ludzie, maja swoje problemy i rozwiazuja je przy pomocy chlania... ale generalnie sa pozytywni. Chociaz trzezwymi Gruzinami mozna sie czasami mocno rozczarowac.
Ludzie bardzo sie zmieniaja w zaleznosci od regionu. Bywalo ze lepiej bylo spieprzac z jakiejs ponurej dziury, a bywalo ze zwykli ludzie spotkani po drodze byli wspaniali i wcale bez pomocy wódy.
W ramach budowania przyjaźni rozdaliśmy/wypiliśmy z nimi 9,5 litra polskiej wódki,
ten syf do takiego kraju wozic??
20 kg karmy kupionej na miejscu w astronomicznej cenie dało nam idiotyczne uczucie że robimy coś dobrego.
te psy sie chlebem karmi.
Samo Omalo chyba nawet na 2 dni.
chyba co najmniej na 4-5 dni, no chyba ze ktos jedzie po to zeby zaliczyc, cyknac selfika i wracac.
Bac się trzeba jedynie asfaltu gdzie Gruzini w swoich samochodach z kierownicami po prawej jeżdżą nawaleni albo jak nawaleni.
w dzien jezdzi sie calkiem przyjemnie, ale w nocy to jest horror. Wszyscy maja podniesione reflektory albo nie wylaczaja dlugich, jeden TIR jedzie 40kmh, drugi wyprzedza go 120, a poboczem wpieprza sie BMW
Proporcje pomiędzy tymi co Ruskich nienawidzą a tymi co za nimi tęsknią powoli się do siebie zbliżają.
ja bym powiedzial, ze stosunek do Ruskich jest bardzo przyjazny, zgodnie ze zdrowa zasada, co innego ludzie, a co innego polityka. Zreszta nas czesto na poczatku brali za nich, bo gadalismy bukwami, i nigdy nikt nie byl z tego powodu nieprzyjazny. A jak sie dowiadywali ze jednak z Polszy, to bylo jeszcze lepiej.