Długi weekend w Rumunii (uwaga dużo zdjęć)

czyli wyjazdy te bliskie i te bardzo dalekie

Moderator: Misiek Bielsko

Awatar użytkownika
MIRMIL
 
 
Posty: 160
Rejestracja: wt kwie 01, 2003 6:31 am
Lokalizacja: Mielec/podkarpackie
Kontaktowanie:

Post autor: MIRMIL » śr maja 09, 2007 6:13 pm

Super!!
Az zal du-pe sciska,ze sie tam nie bywa za czesto.
naprawde warto!
Zdjecia super!
niejedna przestrzen jeszcze moj uslyszy glos
www.misja-kamerun.pl

Awatar użytkownika
czarny bielsko
 
 
Posty: 10703
Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Post autor: czarny bielsko » śr maja 09, 2007 9:36 pm

Super foki :)2
az milo sie patrzy :)2
Jest Navara D40 lekko dłubnięta...

Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

Post autor: qba_tcz » śr maja 16, 2007 9:28 pm

"tera q... my" Tymi sławnymi słowami pewnego polityka zaczniemy naszą relację z wypadu do Rumunii. Faktycznie był to tylko wypad i pierwsze zachłyśnięcie się powietrzem rumuńskich gór. A było to tak: w ramach długiego weekendu zrobiliśmy rodzinny wypad do Starego Sącza.
http://picasaweb.google.com/bradziaga/BeskidSDecki
Część rodziny zakotwiczyła u rodziny, natomiast my próbowaliśmy coś zrobić z wolnym czasem. Najpierw była Słowacja - Wysokie Tatry, http://picasaweb.google.com/bradziaga/W ... woSOwackie
wypad na Łomnicę, huraganowy wiatr wyrywający z ręki aparat fotograficzny, później piękna pogoda i tęcza. Następnego dnia, po noclegu namiotowym (w nocy -5 stopni Celsjusza) w pobliżu wąwozu Homole wypad w Pieniny. Wędrówka niebieskim szlakiem - Sokolica, Trzy Korony, następnie zejście żółtym szlakiem do wąwozu Sobczańskiego. Jeszcze 6 km asfaltem - "z buta" i po godzinie oczekiwania ostatnią tratwą pokonujemy przełom Dunajca. Promienie zachodzącego słońca tworzą niesamowity nastrój.
Jeden dzień "oddechu" na łonie rodziny w Starym Sączu. Stara piosenka mówi, że w czasie deszczu dzieci się nudzą, a gdy się nudzą to miewają szalone pomysły. Nam było tez nudno, więc wymyśliliśmy wypad do Rumunii. By w jakiś sposób usprawiedliwić przed samym sobą ten dwudniowy wyjazd, dorobiliśmy do niego pewną filozofię. Miał być to rekonesans przed lipcową wyprawą na bezdroża Rumunii. Nasze możliwości poznawcze ograniczał czas i plaskacz, choc był też i off-road - tyci, tyci, ale jednak :)21
I tak było wspaniale. Te dwa dni bardzo wyostrzyły nam smak na danie główne, tzn. lipcową wyprawę.
Jak chodzi o przekraczanie granicy - naszych niewiele interesuje, Słowacy uprzejmi, otwierają paszporty z obowiązku. Węgrzy studiują dokumenty, sprawdzają w komputerze, przeglądają bagaże, tylko czekać, jak zajrzą w rurę wydechową. Rumunia powitała nas postacią dwudziestoparoletniej funkcjonariuszki straży granicznej - uśmiechnięta, grzeczna i można się było porozumieć z nią po polsku. Przy wyjeździe z Rumunii pożegnało nas przyjazne kiwanie rękami trzech rumuńskich pograniczników, którzy nawet nie ruszyli się z ławki. Węgrzy znowu odprawili swoje "czary". Kolorytu obrzędowi dodają czarne mundury i wyposażenie: broń, pałki, ręczne miotacze gazu i kajdanki. Przejazd przez Węgry jest przykrą koniecznością.


http://picasaweb.google.com/bradziaga/Rumunia
... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

Awatar użytkownika
Misiek Bielsko
     
     
Posty: 5195
Rejestracja: czw lut 21, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Bielsko-Biala
Kontaktowanie:

Post autor: Misiek Bielsko » czw maja 17, 2007 1:13 pm

Dokładnie tak, dlatego właśnie nie cierpię tego kraju. Nawet tokaj jest przereklamowany i bania po nim boli dwa dni...

Awatar użytkownika
Suj
 
 
Posty: 265
Rejestracja: czw kwie 17, 2003 12:03 am
Lokalizacja: Koszalin

Post autor: Suj » czw maja 17, 2007 1:25 pm

WItam

Macie chyba jakieś zakazane facjaty :wink: Moje dotychczasowe doświadczenia z Węgrami są raczej pozytywne. Tymi razy kiedy jechałem do Rumunii samochodem, sprawdzanie paszportu ograniczało się tylko do przekartkowania. Raz jeden zatrzymali mnie w nocy kilka kilometrów od granicy. Zerknęli w prawo jazdy/dowód rejestracyjny i jazda. W czasach przedunijnych raz czesali wszystkich na granicy. A mnie spytali tylko czy było fajnie i pojechałem dalej. Innym razem jak jechaliśmy przez Węgry przed jakimiś wyborami, to jeżdzili obwieszeni flagami trąbili przyjaźnie i machali do nas. Jak widać nie ma reguły. Pozdrawiam!
Paweł

MB G240D/300D 24V '84

Awatar użytkownika
danielpoz
Posty: 1576
Rejestracja: śr maja 12, 2004 6:48 pm
Lokalizacja: Poznan/Swaj

Post autor: danielpoz » czw maja 17, 2007 6:08 pm

Mi na Wegrzech jakies 50km przed granica Rumunska w jakims malym miasteczku wypadl telefon bo siegalem nowa mape z bagaznika. Podjechalem kawalek dalej zeby zatankowac i dopiero wtedy stwierdzilem ze zgubilem komorke :cry: szukalem po calym aucie dzwoniac z zony tel. i nagle ktos odbiera i nawija po wegiersku hahaha on swoje ja swoje :D
powiedzialem ze jestem na MOL(chyba jedyne co zrozumial) - po paru minutach podjezdza citroen i gosc podaje mi przez szybe moj telefon :)2 zupelnie nie oczekujac nic wzamian :)2 bylem tak szczesliwy ze wcislem mu 20 euro

I jak tu nie wierzyc w przyslowie "Polak,Wegier dwa bratanki"
Jeep ZJ-zagazowany(byl)!!! Ford Explorer z gazem hehehehe
guma AT 32" a w gore ponad 2" :)

sebalodz
 
 
Posty: 901
Rejestracja: czw lip 14, 2005 1:31 pm
Lokalizacja: Lodz

Post autor: sebalodz » pt maja 25, 2007 11:09 pm

SUJ a czy ty tego swojego mechanika masz jakos w szczegolny sposob wyciszonego ?

bo ja sobie tak dlugiej drogi raczej nie za bardzo wyobrazam ..... jesli mozesz podrzuc jakies fotki.

a WYPRAWA super :)2
Seba Lodz
MAM SYNKA :-)
GG - 1103907

Awatar użytkownika
Suj
 
 
Posty: 265
Rejestracja: czw kwie 17, 2003 12:03 am
Lokalizacja: Koszalin

Post autor: Suj » pt maja 25, 2007 11:25 pm

Witaj
sebalodz pisze:... swojego mechanika masz jakos w szczegolny sposob wyciszonego ?
Eeee tam, trza twardym być 8) W ogóle wywaliłem wszelkie wyciszenia ze srodka bo były siedliskiem wilgoci i po przejechaniu jakiegoś głębszego cieku wodnego nie mogłem dojść z nimi do porządku. Jak bedę walczył z blacharką za jakiś czas, to pomyśle o czymś. Podstawowy warunek - zerowa nasiakliwość. Otwór rewizyjno-obserwacyjny wyciągarki nie jest podstawowym źródłem zakłóceń akustycznych. W moim przypadku to plandeka i w trochę mniejszym stopniu opony. Dźwięki układu napedowego giną przy takim tle. A trzeba pamiętać też o tym, że załadowany w trybie "wyprawowym" samochód tłumi dźwięki, szczególnie pochodzące z tylnej półsfery.
Co do fotek, to może jak nie zapomnę, to jutro coś cyknę i prześlę. Pozdrawiam.
Paweł

MB G240D/300D 24V '84

sebalodz
 
 
Posty: 901
Rejestracja: czw lip 14, 2005 1:31 pm
Lokalizacja: Lodz

Post autor: sebalodz » pt maja 25, 2007 11:38 pm

no tak trz uzbroic sie w mocne glosniki, i dobra atmosferke - myslalem ze masz jaki patencik, ale fotki mile widziane - ja tez nie mam NIC w srodku - "0" wygluszen :lol:
Seba Lodz
MAM SYNKA :-)
GG - 1103907

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże i Wyprawy niekomercyjne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości