@BocianWaw:
Niestety za wiele nie wiem poza tym, że (czasem) pływa, płynie teoretycznie 48h ale jak się trafi złą pogoda to i 96h może. Sądząc zaś po tym, jak wyglądała kwestia Promu Soczi -> Trabzon to wiecle prawdopodobne jest, że z samej istoty rzeczy nic nie wiadomo

W Soczi -> Trabzon było wiadomo tyle, że płynie kiedy popadnie, zwykle 2x w tygodniu, ale nie wiadomo kiedy i trzeba dzwonić i niby na 2 dni wcześniej powinni wiedzieć. W rzeczywistej rzeczywistości okazało się, że wiedzieli dzień wcześniej (akurat bylismy na Elbrusie i była godz 14 jak pani powiedziała, że płynie jutro i że do południa trzeba bilety kupić

). To było tylko 900km, ale droga nie nadawała do jazdy więcej niż 70km/h, zwłaszcza nocą (i tak rozwaliłem uszczelniacze mostu) i ostatnie 150km jak po mieście (ciąg nadmosrksihc miejscowości w okół Soczi to w zasadzie jedno miasto). Bilety były (ostatnie), ale na miejscu chaos orgranizacyjny -- nie wiadomo kiedy odprawa, gdzie odprawa, z którego nabrzeża i w ogóle. Sam prom też specyficzny -- byliśmy z dzieckiem to wzięliśmy kajutę w samochodzi spanie odpada absolutnie -- urwani z choinki tirowcy włączają silniki na 3h przez dobiciem do brzegu, smród taki że łeb nawala po 5 min). Prom to jednak jakiś stary badziew bez klimatyzacji, w kajucie było z +50C

a z nawewu leciało ciepłe powietrze

, żona wytrzymała 15min, ja godzinę.
Inną razą (wcześniejszą) płynąłem gruzińskiem wodolotem na trasie Soczi -> Poti (w czasach gdy jeszcze takie połączenie działało). Wtedy przynajmniej było wioadomo gdzie odprawa, ale nie było wiadomo kiedy (koczowanie na syfiastym placyku przez cały niemal dzień). W końcu weszliśmy na pokład starego sztrucla z przestrzelinami na "budzie" (ponoć Abhazowie parę razy ostrzelali w ramach "wymiany uprzejmości" z Gruzją która blokowała im porty czy cos takiego). Na pokład załadowano też jakieś skrzynie, pudła nie wiadomo co. Sztrucel-wodolot ruszył, ale nie był w stanie wejść w ślizg (przeciążony i zdezelowany). Pijany mechanik coś tak biegał tam i sam, parę razy próbowali wziąć rospęd, dziub się nawet podnosił ale dupa zostawałą w morzu. Więc zamiast 3h jechało toto 13h. Klimy oczywiście nie było, w sklepiku na pokładzie jedna skrzynka napojów rozeszła się od razu, w kranie wody (nawet śmierdzącej ropą, kazda by się nadała) nie było wcale. Ponieważ to wodolot to cała przestrzeń zamknięta poza małym przejściem w którym kłębili się kolesie jarający szlugi.
@ravv:
Węższa od której? Ta w gruzji jest miejscami tak wąska jak się tylko da

Ale zapewne ruch mniejszy.
pzdr
\Sebi