Post
autor: Blues4x4 » sob lis 27, 2010 1:04 pm
Załóż, że nie masz kasy i... jedź. Wydasz połowę tego, co planowałeś. Nie wiem skąd ludziska biorą te 15$ na głowę/na dzień. Ja wydaję tyle w m-c. Co innego piwo, ta cholera marnotrawi z reguły cały mój budżet i to w pierwsze klika dni.
Gro kosztów pochłonie Ci logistyka i na tym się skup.
Z tego, co mi wiadomo, najtaniej (i najłatwiej to zorganizować) z Azji (jedziesz górą, zaliczając Azję Centralną) do USA da się skoczyć z Magadanu. Później z Ameryki Płd desantujesz się do Australii i dalej do Azji Płd-Wsch (zaliczasz przy okazji Indie z Himalajami i Bliski Wschód). Stamtąd dookoła Afryki i z Maroko wracasz do Europy.
Carnete de Passage, to tylko mrożenie kasy, a wydatek w sumie niewielki jeżeli chodzi o opłatę za ilość krajów. Plus taki, że jak wrócisz, to Ci coś na koncie zostanie.
Co do silnika... Obstawiam diesla. Załatw sobie duplikat w Polsce, który ściągnisz w razie W. Dlaczego diesel? Bo paliwo tańsze i obniża budżet wyrawy wyraźnie. Stary diesel do tego skonsumuje np. olej z przepalonych frytek bez problemu. Jeden koleś przejechał tak Amerykę Płd z góry na dół i z powrotem w LC HJ61. Na paliwo wydał grosze.
Poza tym często "w pi.zdu" łatwiej o takie paliwo (olej słonecznikowy itp.) niż o normalne.
Odwiedzając ludzi będziesz korzystał z ich gościny, której Ci chętnie udzielą, nie żądając nic w zamian. W wielu kulturach gość, to dar Boży. Nie nadużywaj tego przywileju, a wydasz wspomniane 15$ na m-c.
Inwestowanie w prezenty, to typowe "cywilizacyjne" myślenie. Zainwestuj w drukarkę i drukuj foty z goszczącymi Ciebie ludźmi na miejscu. Sprawisz im tym ogromną radość.
Kupowanie na lokalnych targach produkty również obniża koszty. W niektórych kulturach musisz się targować. Poza tym, ze nie wezmą Ciebie za idiotę, znowu kilka dutków zostanie Ci w kieszeni.
Z języków: rosyjski, hiszpański i angielski. Opanuj w stopniu podstawowym, zapewniającym swobodną komunikację. Pewnie przydałby się i francuski, którym porozumiesz się w połowie Afryki, ale jeśli tam dotrzesz ze wskazanego przeze mnie kierunku wierz mi. Nawet gdybyś stracił mowę, sobie poradzisz.
W krajach cywilizowanych trudniej o gościnę lokalesów, za to znacznie łatwiej u Polonusów. Misje katolickie to też dobry trop. Sprawisz im ogromną radość swoją wizytą. Oni tam bardzo spragnieni są wieści z kraju (choć Ty możesz mieć akurat dość "nieświeże"). Dopiero tam docenia się kontakt z rodakiem i masz poczucie, że słowo"Polska" coś jednak znaczy.
Podróżując autem z zabudową będzie Ci też łatwiej zachować zdrowie w centrach malarycznych, zadbaj tylko o odpowiednią siatkę na oknach i przestrzegaj zasad, o kórych Ci powiedzą w pierwszym ośrodku leczącym malarię na miejscu. Nie inwwestuj w klimę, unikaj nagłych skoków temperatury. Skończ podstawowy kurs ratownictwa, być może jeżeli nie swoje, uratujesz życie cudze.
Podróż dookoła świata, to wyzwanie bardziej mentalne, ale kiedy już wypłyniesz na szerokiego przestwór oceanu odnajdziesz własną drogę. Zdrowy rozsądek, wiara w siebie i w ludzi pozwoli Ci bezpiecznie pokonać trudności i przeżyć wspaniałą przygodę.
Się te boćki nalatają... Elwood