Ukraina 2011
Moderator: Misiek Bielsko
Re: Ukraina 2011
drogie misie Pikuj to jest rezerwat..
'częściej patrzę się na wschód, chyba tam patrzę od zawsze...'
Re: Ukraina 2011
Dzięki za cenne wskazówki. Z tego co widzę na mapie, rezerwat jest na północ od szczytu Pikuj. Sam szczyt jest już poza rezerwatem. Rzeczywiście od Husne jest prosta droga, ale idzie po granicy rezerwatu. Oczywiście nie chodziło mi, aby wjechać na szczyt, ale im bliżej tym lepiej... Urlop się kiedyś kończy, a jest jeszcze tyle miejsc do zobaczenia. Analizowałem dziś również mapę Pasma Czarnohory , ale tam to już tylko z plecakiem, innym razem. To właśnie tam jest Pop Ivan.
Isuzu Trooper 3.1 LTD '94
Re: Ukraina 2011
.
Ostatnio zmieniony pn wrz 09, 2013 8:31 pm przez mazeno, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Ukraina 2011
leon zet pisze:Zgodnie z obietnicą - fragment relacji.
"Moja Ukraina 2010 ....
....
....
Tak kończy się dzień pierwszy"
cytat pochodzi z mojej niepublikowanej relacji z wycieczki na Ukrainę
Będą następne odcinki ?
Paweł (STAWROS) Disco 200
Kalisz i okolice
Kalisz i okolice
Re: Ukraina 2011
Rzeczywiście Pikuj to rezerwat. Ja jeździłem tam z Lviv4x4 na Karpackim Kordonie, więc pewnie "swoi" mogą więcej.
Na Pikuj można się dostać również jadąc dawną granicą Polsko-Czechosłowacką wbijając się od Użoka na Kruchłe potem zjazd do wsi Karpackie i powrót na granicę w okolicy szczytu Kińczyk Hnylski dalej Starostyna, Prypir i Pikuj, taką trasą nie wjeżdżamy do rezerwatu. Ale jest jeden szkopuł, jeden dzień w suchą pogodę może nie wystarczyć a w mokrą może być naprawdę ciężko. Za to trasa piękna, wymagająca i zupełne odludzie.
Nazwy szczytów i miejscowości czerpię z map Krukara.
Na Pikuj można się dostać również jadąc dawną granicą Polsko-Czechosłowacką wbijając się od Użoka na Kruchłe potem zjazd do wsi Karpackie i powrót na granicę w okolicy szczytu Kińczyk Hnylski dalej Starostyna, Prypir i Pikuj, taką trasą nie wjeżdżamy do rezerwatu. Ale jest jeden szkopuł, jeden dzień w suchą pogodę może nie wystarczyć a w mokrą może być naprawdę ciężko. Za to trasa piękna, wymagająca i zupełne odludzie.
Nazwy szczytów i miejscowości czerpię z map Krukara.
Paweł (STAWROS) Disco 200
Kalisz i okolice
Kalisz i okolice
Re: Ukraina 2011
.
Ostatnio zmieniony pn wrz 09, 2013 8:31 pm przez mazeno, łącznie zmieniany 1 raz.
- leon zet
-
- Posty: 7506
- Rejestracja: śr gru 10, 2003 7:55 pm
- Lokalizacja: Wyszków i okolice
- Kontaktowanie:
Re: Ukraina 2011
Cała relacja jest spisana, ale na forum raczej nie będzie opublikowana. W przyszłym tygodniu będę uskuteczniał prace na swojej stronie internetowej i tam będzie można się zapoznać z całością. Będzie tam też trochę innych tekstów. Ale to wkrótce.STAWROS pisze: Będą następne odcinki ?
Re: Ukraina 2011
bylim w UA w zeszły weekend, w 3 auta.. odprawa w tamtą stronę w Krościenku trwała.. uwaga.. 10 minut (tylko w przypadku Mrocznego przedłużyła się do 20 minut, bo akurat pani w okienku postanowiła przez telefon pogadać).. polski pogranicznik numeru na ramie oczywiście nie znalazł, a na tabliczce z numerem na budzie akurat coś było przykręcone więc też nie do odczytania.. machnął ręką.. Ukrainiec tylko zajrzał do bagażnika.. Potem parę minut miłej pogawędki z chyba szefem zmiany - liczącym na oko permanentne 2 promile - i jazda..
w drodze powrotnej na tym samym przejściu spędziliśmy ok 1h, z czego sama odprawa też ok 10 minut, reszta to czekanie w kolejce..
polski celnik: co przewozicie?
my: wódkę, piwo, papierosy.. wszystko leży na wierzchu bo nie było już gdzie tego pochować..
pc: ile tych papierosów?
my: 2 kartony..
pc: pouczam, że można tylko 2 paczki na głowę.. do widzenia..
to wszystko wcale nie oznacza, że takie odprawy stały się standardem..
w drodze powrotnej na tym samym przejściu spędziliśmy ok 1h, z czego sama odprawa też ok 10 minut, reszta to czekanie w kolejce..
polski celnik: co przewozicie?
my: wódkę, piwo, papierosy.. wszystko leży na wierzchu bo nie było już gdzie tego pochować..
pc: ile tych papierosów?
my: 2 kartony..
pc: pouczam, że można tylko 2 paczki na głowę.. do widzenia..
to wszystko wcale nie oznacza, że takie odprawy stały się standardem..
'częściej patrzę się na wschód, chyba tam patrzę od zawsze...'
Re: Ukraina 2011
Przejście na Krościenku jest dla nas Turystów chyba najbardziej przyjazne, kilka razy tu przekraczałem granice, jest różnie ale nigdy dłużej jak 2 godziny nie stałem. Skrócenie odprawy do 10-20 minut jest możliwe pewnie dlatego że nie ma już kartoszek, których wypełnianie na kolanie pożyczonym długopisem było zmorą dla turystów.
Paweł (STAWROS) Disco 200
Kalisz i okolice
Kalisz i okolice
Re: Ukraina 2011
Ja w zeszlym roku tez bylem w Kroscienku. I z przejazdu na przejazd jest lepiej. W zeszlym roku puscili nas bez zbednego gadania pomimo odciagow w jednym aucie, kol wystajacych za obrys i kilku litrow sliwowicy i paru innych pierdoletow. No problem. Dosc milo i przyjacielsko o podarka sie oczywiscie upomnieli. A rok wczesniej trzepanie na calego w zwyklym seryjnym aucie takie,ze trzymali nas prawie 4h.
Medyka roznie. Bylem i autokarem i z towarem.
Przejscie na Slowacje - Ubla. 2 lata temu przezylismy tam horror. Powiedz,ze ja bylem bardziej wku***iony niz wystraszony.
Auto na kanal, rozebrali polowe. Skrecic juz nie za bardzo chcieli (powylamywane zatrzaski, pogubione srubki). W aucie oczywiscie nic nie znalezli. Wzieli sie za bagaze. Poginely karty SD i pare innych dupereli. Pozniej kazdego pokolei do pokoju i pytali ile mamy przy sobie pieniedzy. Ja sie tam oczywiscie nie przyznalem, ale kolega wywalil swoja gotowke na stol. No i zaswiecily sie oczy. W koncu wzieli od niego 100 zlotych i laskawie nas puscili. Rok pozniej to samo przejscie. Ten sam celnik. Usmiechniety podal deklaracje. Rzucil okiem do bagaznika. Wypelnione przez nas deklaracje nam poprostu oddal i puscil dalej. Dluzej trzepali nas Slowacy. Nieoficjalnie dowiedzialem sie tam od wizytatorow z Brukseli,ze podobno Ukraincy dostali z gory przykaz na nieznecanie sie niepotrzebne nad turystami.
Medyka roznie. Bylem i autokarem i z towarem.
Przejscie na Slowacje - Ubla. 2 lata temu przezylismy tam horror. Powiedz,ze ja bylem bardziej wku***iony niz wystraszony.
Auto na kanal, rozebrali polowe. Skrecic juz nie za bardzo chcieli (powylamywane zatrzaski, pogubione srubki). W aucie oczywiscie nic nie znalezli. Wzieli sie za bagaze. Poginely karty SD i pare innych dupereli. Pozniej kazdego pokolei do pokoju i pytali ile mamy przy sobie pieniedzy. Ja sie tam oczywiscie nie przyznalem, ale kolega wywalil swoja gotowke na stol. No i zaswiecily sie oczy. W koncu wzieli od niego 100 zlotych i laskawie nas puscili. Rok pozniej to samo przejscie. Ten sam celnik. Usmiechniety podal deklaracje. Rzucil okiem do bagaznika. Wypelnione przez nas deklaracje nam poprostu oddal i puscil dalej. Dluzej trzepali nas Slowacy. Nieoficjalnie dowiedzialem sie tam od wizytatorow z Brukseli,ze podobno Ukraincy dostali z gory przykaz na nieznecanie sie niepotrzebne nad turystami.
y61 long `99 +2`TrailMaster +SuperWinch +ARB przod + inne swiatelka,przelaczniki,bagazniki...
- droidboo
- jestem tu nowy...
- Posty: 62
- Rejestracja: śr sie 04, 2010 10:20 am
- Lokalizacja: Wrocław/Zielona Góra
Re: Ukraina 2011
Naprawdę nie ma już tych małych białych karteczek, gdzie się cel podróży i miejsca gdzie się będzie wpisywało?
Samurai '90 1.9 GLD - mota się.
Re: Ukraina 2011
droidboo pisze:Naprawdę nie ma już tych małych białych karteczek, gdzie się cel podróży i miejsca gdzie się będzie wpisywało?
to się Wiza nazywało od tamtego roku już jej nie ma
a dawanie podarków celnikom na granicy to

to samo milicji

nie ma za co dawać to się nie daje, niech się uczą, jak coś przeskrobiesz to już Twój wybór
a Krościenko już parę razy przekraczałem i najwięcej problemów to "nasi" mi robili
do tamtych to grzecznie pokazać giepsa, zainteresować autem a i nawet maczeta na wierzchu przejdzie...
Re: Ukraina 2011
W zeszłym roku przejeżdżałem przez Ukrainę dwukrotnie. Lubię te granice. Zwłaszcza ukraińsko-ruskie. W drodze powrotnej z wycieczki zaliczyłem trzy podejścia na te drugie.
Raz mnie zblokował ruski szef straży granicznej, co mnie bardzo zaskoczyło.
Fakt, miałem dość skomplikowany przypadek ale mogłem zaproponowac ostatecznie tylko 150 rubli. Koleś kazał mi wypier.dalać (dosłownie) więc powiedziałem, co myślę o jego matce i tej granicy przekroczyć już nie mogłem.
Drugie, to powiedzmy... pech. Na trzecim przejściu Ruscy ok, jak zawsze (z pominięciem tego buraka, o którym wspomniałem), za to z Ukraińcami zabawa na 100 fajerek. Była nas trójka w moim Elwoodzie zarejestrowanym na babcię (jeżdżąca kobitka w terenie, poza tym ubezpieczenia), przyczepka (zarejestrowana na żonę) i w niej Simson (zarejestrowany na mnie). W aucie i przyczepce blisko tona bagaży kumpli z wycieczki, którzy skrócili pobyt w Azji i wracali samolotem.
Pierwszy problem z nr VIN. Mam go ładnie zidentyfikowany na ramie i miejsce z jego wybiciem specjalnie otoczone białym tłem tak, aby był on czytelny. Niestety zatarły się cztery ostatnie cyfry.
Koleś mówi, że nie może odczytać. Ja mu na to, że mam sokoli wzrok, daje mu dowód rejestracyjny do ręki i mówię:
- Co się będziesz brudził lizając pod autem. Spróbuję odczytać kod a ty mów, czy się zgadza.
Swój VIN znam na pamięć, tak więc ten temat szybko załatwiliśmy.
HJ 61 ma spory bagażnik. Ten cały zaj.ebany szpejem himalaistów i plecakami. Przyczepka po brzegi wypchana pozostałym szpejem plus Simsonem.
Koleś widząc to, z uśmiechem na ustach pokazuje mi tablicę informacyjną, na której stoi, że każdy turysta może mieć tylko 50kg osobistego bagażu.
Patrzymy ze Zwierzakiem i Elą na gościa i mówię:
- Weź se tę tablice wsadź! To szpej naszej narodowej wyprawy w afgański Hindukusz. Jeden telefon i będziesz w portki robił.
Koleś się zdenerwował i poleciał po szefa straży granicznej.
Zwierzu do mnie:
- Elwood, chyba przesadziłeś!
- Nic nie przesadziłem. Tera się przygotuj, będziesz robił za bohatera i zdobywcę min. 6-ściu 8-mio tysięczników.
Przyszedł szef straży.
- Co z wami?!
- Komendancie, melduje powrót naszej narodowej ekipy z wyprawy w afgański Hindukusz. Naszym łupem padło 8 dziewiczych szczytów. Tu przedstawiam wam naszego bohatera, Sławomira Korytkowskiego, pogromcę 6-ściu 8-mio tysięczników, który w Hindukuszu dokonał samotnie niesamowitych czynów!
- Aaaa...
- Oczywiście mamy fantastyczny materiał filmowy na laptopie! Pokazać?
- Kanieszna!
Po kwadransie oglądania filmów i zdjęć zrobiła się już solidna kolejka na przejściu.
Komendant nas grzecznie przeprosił, za głupiego podkomendnego i kazał odprawić w tri miga!
Koleś się zaczął burzyć, że tyle bagazu i przyczepa i Simson... Szef skwitowal to krótko:
- Kur.wa mać! Odprawiać i to migiem! A ty w ogóle wyper.dalaj!
Efekt był piorunujący. Wsio na oczach już bardzo długiej kolejki.
Daję swoje papiery, znaczy wozu, przyczepki i Simsona.
Zabiłem szefowi ćwieka. Stary ruski obyczaj na granicy. Adin czieławiek, adna maszyna. Upoważnienia na maszynę miałem, na przyczepke nie ale szef mial problem ilościowy.
- Słuchaj Darek. Wjedziesz teraz autem z przyczepką. Wystaw Simsona i wjedziesz nim... jeszcze raz!
- Komendancie, nie mogę!
- Dlaczego?
- Bo Simson zjeb.any! Poza tym wyciąganie go z przyczepki, to cała karawana czynności.
- Aaaa... kur.wa mać... Tak nie mogę... No dobra. Wjedź z tym majdanem, zaparkuj przy kiosku z kantorem i ...wrócisz piechotą, że niby na Simsonie. Odprawimy ciebie ekspresowo na wyjazd do Rosji, na bramce wyjazdowej weźmiesz kartkę na Simsona i wejdziesz z powrotem na granicę. Tu odprawimy ciebie jeszcze raz, tak, jakbyś na Simsonie wjeżdżał!
Kolejka za nami już niemożebna ale wszyscy podziwiają pogromców Hindukuszu.
Parkuję przy kiosku. Biorę kwity i idę się odprawiać, jakbym wjeżdżał do Rosji. Oczywista bez kolejki. Trwa to 10 minut.
Idę pieszką na bramkę wyjazdową po karteczkę i wpisuję na niej nr rejestracyjny Sima. Z tą karteczką walę do Komendanta, który się ze mną żegna czule i biegnie do swoich spraw.
Mnie odprawia migiem teraz ten koleś z początku, deczko wkurwiony. Trwa to 10 minut. Wszystko bez kolejki. W ciągu dwóch godzin odprawiłem się trzy razy!
Dlatego lubię te granice...
Raz mnie zblokował ruski szef straży granicznej, co mnie bardzo zaskoczyło.
Fakt, miałem dość skomplikowany przypadek ale mogłem zaproponowac ostatecznie tylko 150 rubli. Koleś kazał mi wypier.dalać (dosłownie) więc powiedziałem, co myślę o jego matce i tej granicy przekroczyć już nie mogłem.
Drugie, to powiedzmy... pech. Na trzecim przejściu Ruscy ok, jak zawsze (z pominięciem tego buraka, o którym wspomniałem), za to z Ukraińcami zabawa na 100 fajerek. Była nas trójka w moim Elwoodzie zarejestrowanym na babcię (jeżdżąca kobitka w terenie, poza tym ubezpieczenia), przyczepka (zarejestrowana na żonę) i w niej Simson (zarejestrowany na mnie). W aucie i przyczepce blisko tona bagaży kumpli z wycieczki, którzy skrócili pobyt w Azji i wracali samolotem.
Pierwszy problem z nr VIN. Mam go ładnie zidentyfikowany na ramie i miejsce z jego wybiciem specjalnie otoczone białym tłem tak, aby był on czytelny. Niestety zatarły się cztery ostatnie cyfry.
Koleś mówi, że nie może odczytać. Ja mu na to, że mam sokoli wzrok, daje mu dowód rejestracyjny do ręki i mówię:
- Co się będziesz brudził lizając pod autem. Spróbuję odczytać kod a ty mów, czy się zgadza.
Swój VIN znam na pamięć, tak więc ten temat szybko załatwiliśmy.
HJ 61 ma spory bagażnik. Ten cały zaj.ebany szpejem himalaistów i plecakami. Przyczepka po brzegi wypchana pozostałym szpejem plus Simsonem.
Koleś widząc to, z uśmiechem na ustach pokazuje mi tablicę informacyjną, na której stoi, że każdy turysta może mieć tylko 50kg osobistego bagażu.
Patrzymy ze Zwierzakiem i Elą na gościa i mówię:
- Weź se tę tablice wsadź! To szpej naszej narodowej wyprawy w afgański Hindukusz. Jeden telefon i będziesz w portki robił.
Koleś się zdenerwował i poleciał po szefa straży granicznej.
Zwierzu do mnie:
- Elwood, chyba przesadziłeś!
- Nic nie przesadziłem. Tera się przygotuj, będziesz robił za bohatera i zdobywcę min. 6-ściu 8-mio tysięczników.
Przyszedł szef straży.
- Co z wami?!
- Komendancie, melduje powrót naszej narodowej ekipy z wyprawy w afgański Hindukusz. Naszym łupem padło 8 dziewiczych szczytów. Tu przedstawiam wam naszego bohatera, Sławomira Korytkowskiego, pogromcę 6-ściu 8-mio tysięczników, który w Hindukuszu dokonał samotnie niesamowitych czynów!
- Aaaa...
- Oczywiście mamy fantastyczny materiał filmowy na laptopie! Pokazać?
- Kanieszna!
Po kwadransie oglądania filmów i zdjęć zrobiła się już solidna kolejka na przejściu.
Komendant nas grzecznie przeprosił, za głupiego podkomendnego i kazał odprawić w tri miga!
Koleś się zaczął burzyć, że tyle bagazu i przyczepa i Simson... Szef skwitowal to krótko:
- Kur.wa mać! Odprawiać i to migiem! A ty w ogóle wyper.dalaj!
Efekt był piorunujący. Wsio na oczach już bardzo długiej kolejki.
Daję swoje papiery, znaczy wozu, przyczepki i Simsona.
Zabiłem szefowi ćwieka. Stary ruski obyczaj na granicy. Adin czieławiek, adna maszyna. Upoważnienia na maszynę miałem, na przyczepke nie ale szef mial problem ilościowy.
- Słuchaj Darek. Wjedziesz teraz autem z przyczepką. Wystaw Simsona i wjedziesz nim... jeszcze raz!
- Komendancie, nie mogę!
- Dlaczego?
- Bo Simson zjeb.any! Poza tym wyciąganie go z przyczepki, to cała karawana czynności.
- Aaaa... kur.wa mać... Tak nie mogę... No dobra. Wjedź z tym majdanem, zaparkuj przy kiosku z kantorem i ...wrócisz piechotą, że niby na Simsonie. Odprawimy ciebie ekspresowo na wyjazd do Rosji, na bramce wyjazdowej weźmiesz kartkę na Simsona i wejdziesz z powrotem na granicę. Tu odprawimy ciebie jeszcze raz, tak, jakbyś na Simsonie wjeżdżał!
Kolejka za nami już niemożebna ale wszyscy podziwiają pogromców Hindukuszu.
Parkuję przy kiosku. Biorę kwity i idę się odprawiać, jakbym wjeżdżał do Rosji. Oczywista bez kolejki. Trwa to 10 minut.
Idę pieszką na bramkę wyjazdową po karteczkę i wpisuję na niej nr rejestracyjny Sima. Z tą karteczką walę do Komendanta, który się ze mną żegna czule i biegnie do swoich spraw.
Mnie odprawia migiem teraz ten koleś z początku, deczko wkurwiony. Trwa to 10 minut. Wszystko bez kolejki. W ciągu dwóch godzin odprawiłem się trzy razy!
Dlatego lubię te granice...
Się te boćki nalatają... Elwood
- spider2you
-
- Posty: 145
- Rejestracja: ndz paź 04, 2009 1:25 pm
- Lokalizacja: Krasne k/ Rzeszowa
Re: Ukraina 2011
Blues z tym pogromcą gór, to świetna historia, trzeba mieć ja.a jak byk, aby takie numery odprawiać... ubawilłem się setnie...
AllTerrain4x4
Discovery 300 2,5 TDI
KIA Sorento 2,5 CRDI
LJ 70 - tylko do błota - chyba już niedługo
Discovery 300 2,5 TDI
KIA Sorento 2,5 CRDI
LJ 70 - tylko do błota - chyba już niedługo

- droidboo
- jestem tu nowy...
- Posty: 62
- Rejestracja: śr sie 04, 2010 10:20 am
- Lokalizacja: Wrocław/Zielona Góra
Re: Ukraina 2011
Czy jest ktoś z Was wstanie napisać, albo wkleić treść upoważnienia użytkowania samochodu, które musi byś potwierdzone przez notariusza i przetłumaczone na ukraiński? Na różnych forach każdy pisze, że trzeba mieć takie upoważnienie, ale żaden cFaniak nie napisze treści, a PZMOT złodziejski chce bodaj 40zł za wystawienie takiego pisemka na 2 tygodnie
, które jeszcze pewnie trzeba przetłumaczyć
Proszę o pomoc w tej sprawie
pozdrawiam Wszystkich


pozdrawiam Wszystkich
Samurai '90 1.9 GLD - mota się.
Re: Ukraina 2011
Kod: Zaznacz cały
Miejsce, adres, data itd.
Ja, niżej podpisany Jan Kowalski oświadczam, że jestem właścicielem pojazdu marki Mercedes-Benz, model xxxx, o numerze rejestracyjnym yyyy.
Upoważniam Janusza Kowalskiego, legitymującego się dowodem osobistym numer ABC123456, wydanym przez Wójta Gminy Nowa Sól, oraz paszportem numer ABC 123456, do używania wyżej wymienionego samochodu. Niniejsze upoważnienie jest ważne bezterminowo.
z poważaniem, Jan Kowalski
- droidboo
- jestem tu nowy...
- Posty: 62
- Rejestracja: śr sie 04, 2010 10:20 am
- Lokalizacja: Wrocław/Zielona Góra
Re: Ukraina 2011
Wielkie, stokrotne dzięki! Kłaniam się w pas i po rączkach całuję 

Samurai '90 1.9 GLD - mota się.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości