
Piękna nasza Polska cała
Moderator: Misiek Bielsko
- czarny bielsko
-
- Posty: 10703
- Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontaktowanie:
nie da sie ukrycElwood pisze:Fajna saga się robi



Darek a Ty nie zapomniales o czyms?Elwood pisze:Wczoraj "przerąbałem" cały tekst z dwóch lat i jestem na bieżąco

Jest Navara D40 lekko dłubnięta...
Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było
Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było
...
"Godzina 6 minut 30 kiedy pobudka zagrała...."
Dokładnie o 6.30 mamy obóz zwiniety, auta sklarowane i dziesiatki koni mechanicznych pod maskami rwą sie do pracy. Noc minęła spokojnie, żadnych lesnych nocnych gości nie mieliśmy. No moze za wyjatkiem jakiegos bydlecia, które "oznaczyło" teren swoimi "odchodami stałymi" przy waldkowym Patrolu
. Znów prowadze kolumnę dzieki mapie z Ozim, staramy sie trzymac osłony drzew, żeby sie za bardzo nie rzucac w oczy.Dobrze że jest dośc wilgotno, bo nie ciągnie sie za nami tuman kurzu. W sumie jezda po Błędowskiej nie jest az tak bardzo pasjonujaca jak dla mnie. Non stop piach, kopny sypki piach, dróżki pomiedzy młodymi sosenkami, ciagle w góre i w dół. Jazda przypomina jazdę po poligonie Drawskim [jego paszczystej części] Droga przed nami jest na kształt drogi czołgowej czyli podjazd i zjazd, podjazd i zjazd. Docieramy po parunastu minutach do "przeszkody wodnej". Przez Pustynie Błędowską wije sie taki ni to strumyk, ni rzeczka. Takie nie wiadomo co
. Są przed nami w sumie ze cztery przejazdy. Jako,że teren nie rozpoznany, wysyłam Młodego na rekonesans. W sumie kazdy przejazd taki sam, "kaczce do pasa"
. I tak spokojnie sobie przejeżdżamy przez ten ni to strumyk ni rzeczkę. Szkoda, bo troche walki z rana by sie przydało. Za strumykiem wjeżdżamy na chyba jedyny bez drzew obszar Pustyni. Nawet to fajnie wyglada. Wielki kawał terenu poprzecinany koleinami z małymi krzaczkami na podłozu. Cięzko jest obrac właściwa scieżkę, bo "dróg" jest dziesiatki. Więc jadę na azymut. Na las majaczący parę kilometrów przed nami. Po naszej prawej w oddali pod lasem mijamy duzy bunkier. Podobno [??] w czasie wojny wydawał z niego komendy sam Feldmarszałek Rommel. Gdy Niemcy przygotowywali sie do wojny na Afryce. Szkoda ,że wczesniej nie poczytałem troche na temat historii tego terenu. Pewnie jest całkiem ciekawa. Silniki pracują równo, koła cały czas grzęzna w piachu [nie upuscilismy powietrza], ale posuwamy sie ciągle do przodu. Kończymy ten nasz Pustynny rajd w wiosce Chechło. Jako,że wyruszylismy z rana pospiesznie nie jedząc śniadania, więc szukamy miłego ustronnego miejsca na poranny posiłek. Zatrzymujemy sie na mało uczęszczanej lesnej dróżce. Odpalamy kuchenki, i jak zwykle wspólne sniadanie.Sniadanie połączone z pogawedką i wesołymi docinkami z każdego.
. Takie folgowanie sobie z każdego jest juz takim standartem. Oczywiście nikt nie bierze tych docinków powaznie i przyjmuje z usmiechem robienie sobie z niego jaj.
Po godzinie ruszamy dalej. Musimy dotrzeć do Siewierza. Ruszylismy w kierunku na Łazy. Jadąc cały czas [w miare możliwości] kompleksami lesnymi. Pomiedzy Łazami a Siewierzem wjechalismy w bardzo przyjemny lasek.
Zaczeło sie dośc niewinnie, ot podmokła lesna dróżka, nie uzywana od lat. Z lekka podmokły teren, koleiny po starej zrywce drewna. Strasznie maziste podłoże. Emteki coraz gorzej daja radę, dośc ciasno miedzy drzewami. Trzeba sie mocno nakręcic kierownicą, aby nie otrzec sie o drzewa. Drózka coraz bardziej grząska, zaczynają sie kałuże, w których co chwila stajemy i musimy z wiekszym impetem je pokonywać. Tu "technicznie" nie da rady. tu trzeba "z buta". W pewnym momencie prowadząca Toyota nie daje rady o grzęźnie na dobre. Do tyłu nie ma sensu, więc szybka akcja z wyciągarką. Drzew dużo, więc jest do czego sie podczepić. Taśma juz na drzewie, i nówka "Escape" zaczyna mozolnie rzężąc wyciąga powoli Tomka na suche. Mnie Tomek, gdzie jest mozliwość, ciągnie na kinetyku. Ale do czasu. Stajemy w miejscu gdzie nie mozna juz omonąć kolein, tylko do przodu ciasno między drzewami. Znów wyciagarka "made in china" robi swoje. Nastepna moja kolej. Zapieta blokada, dwójka i ogień
Patrol wyrzuca "tony"
ale idzie do przodu. Już szyby całkiem zarzucone podłożem, wycieraczki nie daja rady zapewnic widoczności. Dobrze że koleiny mnie trzymają w odpowiednim kierunku. Niestety, dwie tony "z hakiem" robia swoje. Grzęzne, zero ruchu w przód czy tył. "Młody" juz wie co ma robić. Podczepia do Patrola bloczek i linę do Toyoty. Dobrze miec kolegów z wyciągarkami
. Przychodzi czas na Jasia, Wranglerek skacze jak piłka w koleinach, i dociera do miejsca,gdzie ja wyorałem głębokie dziury swoimi kołami. Znów wyciagarka i po kłopocie. Ostatni GR Waldka. Na początku mu idzie dobrze, pokonuje z mozołem metr po metrze. Do czasu. Staje w tym samym miejscu gdzie każdy z nas. Szybka pomoc kolegów i Waldziu także stoi na suchym. Takich akcji mieliśmy w tym "zdradzieckim" lasu parę. I znów długie szutry i lesne dróżki, juz suche. Około 14 docieramy do Siewierza. Stajemy na Orlenie. Małe zakupy, paliwo, mycie szyb. Na Orlenie roztajemy sie z Jasiem i Olą. Musza wracać do Szczecina. Trudno, będzie nam brakowało tego marudy
i jego wesłoej żonki. W miedzyczasie dostaje telefon od Miskilera, i dowiaduje sie że własnie trwa Hellowisko. A że nocleg mamy wyznaczony w okolicach Opola. Więc nadaża sie sposobność odwiedzić ofroadową brać z południa. Dostaje od Michała namiary na Mikołaja, Maga i Helle. Krótkie ustalenie dalszej marszruty i w drogę. I znów kilometry leśnych dróg, troche mokrych po deszczach. Droga szybko nam ucieka spod kół. Fontanny wody z kałuż znów pokrywają nasze samochody. Juz nie ma sposobności stwierdzic koloru nadwozia. Hahahaha. Trudy podróży, nie wysypianie się oraz monotonia dróżek robia swoje. Zmęczenie daje sie we znaki, nawet głośna muzyka i pootwierane okna nie pomagają, oczy sie same zamykają. Stajemy co chwila "na fajkę", przy okazji trochę sie rozbudzamy, ale daje to krótkotrwały efekt. W napotkanej wiosce robimy małe zakupy. Red Bull + Snikersy. Zawsze wierzyłem w chemię
. Robi swoje. Po "wspomagaczu" dostaje takiego speeda,ze moje małolactwo z podziwu przeciera oczy
. Wsród łanów zbóż, na równej fajnej piaszczystej drodzę osiągamy absurdalne prędkości dochodzące do 80 km/h.
. Droga równa, całkiem pusta, widocznośc idealna, więc sobie pozwalamy na taka ekstrawagancję. Ja znów dolewam dwudziestke paliwa. Dodzwoniłem sie w końcu do Helli. "Ok chłopaki, przyjeżdżajcie, miejsca jest duzo, bedziecie mile widziani" Dostajemy dokładny opis dojazdu. Gdzieś pod Opolem dojeżdżamy do Odry. Mojej ukochanej rzeki. No
to jest rzeka jak sie patrzy, szeroka , głęboka wręcz cudna
. Niestety, brodu nie ma
, przekarczamy rzekę mostem. I dalej wg wskazówek kolegów, docieramy do tasmociągu. Tasmocąg ciągnie sie kilometrami
. On chyba nie ma końca. Poczatek ma pewnie w cementowni Opole, a koniec ?. Tuż przed celem podróży stajemy przy sklepie. Jakies tam drobiazgi, lody, lizaki, prasa, trzyczwarte na głowę i kola
. Docieramy około 19 może 20 na teren zlotu. Hellowisko
...
CDN...
"Godzina 6 minut 30 kiedy pobudka zagrała...."
Dokładnie o 6.30 mamy obóz zwiniety, auta sklarowane i dziesiatki koni mechanicznych pod maskami rwą sie do pracy. Noc minęła spokojnie, żadnych lesnych nocnych gości nie mieliśmy. No moze za wyjatkiem jakiegos bydlecia, które "oznaczyło" teren swoimi "odchodami stałymi" przy waldkowym Patrolu




Po godzinie ruszamy dalej. Musimy dotrzeć do Siewierza. Ruszylismy w kierunku na Łazy. Jadąc cały czas [w miare możliwości] kompleksami lesnymi. Pomiedzy Łazami a Siewierzem wjechalismy w bardzo przyjemny lasek.
Zaczeło sie dośc niewinnie, ot podmokła lesna dróżka, nie uzywana od lat. Z lekka podmokły teren, koleiny po starej zrywce drewna. Strasznie maziste podłoże. Emteki coraz gorzej daja radę, dośc ciasno miedzy drzewami. Trzeba sie mocno nakręcic kierownicą, aby nie otrzec sie o drzewa. Drózka coraz bardziej grząska, zaczynają sie kałuże, w których co chwila stajemy i musimy z wiekszym impetem je pokonywać. Tu "technicznie" nie da rady. tu trzeba "z buta". W pewnym momencie prowadząca Toyota nie daje rady o grzęźnie na dobre. Do tyłu nie ma sensu, więc szybka akcja z wyciągarką. Drzew dużo, więc jest do czego sie podczepić. Taśma juz na drzewie, i nówka "Escape" zaczyna mozolnie rzężąc wyciąga powoli Tomka na suche. Mnie Tomek, gdzie jest mozliwość, ciągnie na kinetyku. Ale do czasu. Stajemy w miejscu gdzie nie mozna juz omonąć kolein, tylko do przodu ciasno między drzewami. Znów wyciagarka "made in china" robi swoje. Nastepna moja kolej. Zapieta blokada, dwójka i ogień













CDN...
- czarny bielsko
-
- Posty: 10703
- Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontaktowanie:
...
Hellowisko.
Na teren zlotu wjeżdzamy około 19 może 19.30. Jacys dziwni ludzie poubierani militarnie są wszędzie widoczni
. Podchodzę -jako że przystojniak ze mnie nieziemski
- do "punktu przyjęć". Zagaduje piekną sympatyczną dziewczyne o włosach czarnych jak noc czy przyjmie na nocleg strudzonych podróżników. "Oczywiście, czujcie sie jak u siebie, nie ma problemu" Po chwili odnajduje równiez i Helle, krótka rozmowa "OK, znajdzcie sobie gdzies miejsce i bawcie sie dobrze". Ehh, ta śląska gościnność
. Rozbijamy sie obok ekipy Gazowo-Uazowej z Gliwickimi rejestracjami. Zwyczajowe rozbijanie obozu, z ta róznicą że namioty rozbijamy troche staranniej, bo i "widownia" wieksza a i wieje dośc mocno. A ten wiatr moze przynieść zapowiadany deszcz. Przygotowana jest równiez kolacja. Ba ! nawet gorąca kapiel najmłodszego uczestnika wycieczki czyli 8 miesiecznego Michałka. Zaczynamy niestety ale juz ostania biesiadę na tym wyjeżdzie. Cholera, jak ten czas szybko minął, "jeszcze wczoraj" jechalismy A4 przez całe południe kraju, a juz dzis ostatni raz zasiadamy w naszych krzesełkach odpalając co nieco. Rozmowa miło sie rozkręca. Jako że Jasiu odjechał z naszym stolikiem turystycznym, świetnie jego miejsce zajęły aluminiowe skrzynki wyprawowe Tomka. Grill przyjemnie skwierczy, zimny Żuberek smakuje wybornie, zyc nie umierać.
Gdzies pomiedzy jedna a druga "łódka", Tomek, Młody i Waldek udaja sie na przeszpiegi, na poligon. Poogladac nocne zmagania kolegów z terenem. Po półgodzinie wracaja "k...a przez parenascie lat ofrołdzenia nie widziałem tego ,co tu w ciągu pół godziny"
. A było na co popatrzeć. [np wyciaganie malutka Suzą na mechaniku dużej Toyki
].Około pólnocy nie wytrzymujemy, i jak cmy lecące do światła, idziemy i my w kierunku skąd dobiega głosna muzyka. Łał
. Impreza na prawde przednia. Jest DJ, muza łupie na całego, przy ławach siedza weseli ludzie. Zajmujemy i my [Tomek, Waldek Młody i ja] miejsca przy jednej z ław. Dumnie prężąc koszulki z napisem "4x4 szczecin". Jest bardzo miło i sympatycznie. Suuuper impreza. Co chwila nas ktos zagaduje "skąd wy jesteście
, ze Szczecina
??, łojezuuuu"
. I tak nam mija bardzo miło czas. Nim sie spostrzeglismy nastał dzień. Niestety, nie mogę opisywać dokładnie co sie działo na zlocie, bo i nie mam do tego prawa, i jako,ze jest to forum ogólnodostepne więc lepiej niektóre rzeczy przemilczeć
. Podsumowując, moge tylko stwierdzić. niech załauje ten kto nie był jeszcze na Hellowisku.
.
Jako,że idąc na spoczynek, był juz dzień, ciepły i słoneczny dzień. więc nie było sensu kłaść sie spac w dusznych namiotach. I wzorem "kowboji" z Dzikego Zachodu, zaleglismy na materacach przy naszych "stalowych rumakach" na świezym powietrzu.
Teren "czołgowiska" jest wręcz wysmienity do offroadu. Mozna tam znaleźć wszystko co "tygryski lubią najbardziej". Znajdziesz tam duuuzo błota, duuuzo piasku, ostre podjazy i zjazdy. Trial miedzy drzewami. No może zabrakło tylko jakiegos brodu [a może go nie znalałzem]. I to wszystko zawarte w niewielkiej pigułce. Ludzie wspaniali [choc było ich bardzo duzo], żadnych awantur czy animozji że ten z tego Śląska a ten z innego.
I tak sie połozylismy i obudzilismy w ostatnim dniu naszej włóczęgi
...
CDN...
Hellowisko.
Na teren zlotu wjeżdzamy około 19 może 19.30. Jacys dziwni ludzie poubierani militarnie są wszędzie widoczni




Gdzies pomiedzy jedna a druga "łódka", Tomek, Młody i Waldek udaja sie na przeszpiegi, na poligon. Poogladac nocne zmagania kolegów z terenem. Po półgodzinie wracaja "k...a przez parenascie lat ofrołdzenia nie widziałem tego ,co tu w ciągu pół godziny"











Jako,że idąc na spoczynek, był juz dzień, ciepły i słoneczny dzień. więc nie było sensu kłaść sie spac w dusznych namiotach. I wzorem "kowboji" z Dzikego Zachodu, zaleglismy na materacach przy naszych "stalowych rumakach" na świezym powietrzu.

Teren "czołgowiska" jest wręcz wysmienity do offroadu. Mozna tam znaleźć wszystko co "tygryski lubią najbardziej". Znajdziesz tam duuuzo błota, duuuzo piasku, ostre podjazy i zjazdy. Trial miedzy drzewami. No może zabrakło tylko jakiegos brodu [a może go nie znalałzem]. I to wszystko zawarte w niewielkiej pigułce. Ludzie wspaniali [choc było ich bardzo duzo], żadnych awantur czy animozji że ten z tego Śląska a ten z innego.
I tak sie połozylismy i obudzilismy w ostatnim dniu naszej włóczęgi

CDN...
- czarny bielsko
-
- Posty: 10703
- Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
- Lokalizacja: Kraków
- Kontaktowanie:
Mam problem, poniewaz posiadam suzuki grand vitare i chce nakrecic film wykorzystujac kilka scen off road i nie mam zielonego pojecia gdzie na podlasiu lub suwalszczyznie znajde najbardzie urokliwe jak i w miare przejezdne tereny dla tego samochodu. Czy ktos jest w stanie mi pomoc ? Z gory dziekuje.
dobra a jak z legalnoscia przejazdow lesnych?Piotrek M pisze:Bardzo łatwo.
Siadasz z rana w samochód, włączasz gps i szukasz tych "zółtych" scieżek. Wyznaczasz pewien odcinek i ruszasz, potem wyznaczasz następny i ruszasz, i tak parokrotnie. Pomocne sa "sztabówki" lub OziExplorer.
Next odcinek fascynujacej opowieści juz w piatek
a wiesz ,że praca silnika pow. jednej minuty jest w tym kraju wykroczeniemLR_Olek pisze:dobra a jak z legalnoscia przejazdow lesnych?Piotrek M pisze:Bardzo łatwo.
Siadasz z rana w samochód, włączasz gps i szukasz tych "zółtych" scieżek. Wyznaczasz pewien odcinek i ruszasz, potem wyznaczasz następny i ruszasz, i tak parokrotnie. Pomocne sa "sztabówki" lub OziExplorer.
Next odcinek fascynujacej opowieści juz w piatek

ale w korku możesz się wlec trzy dni

Polonez Quattro GG 1715477
http://www.4x4.szczecin.pl
http://www.4x4.szczecin.pl
a co to ma do rzeczyDarek... pisze:a wiesz ,że praca silnika pow. jednej minuty jest w tym kraju wykroczeniemLR_Olek pisze:dobra a jak z legalnoscia przejazdow lesnych?Piotrek M pisze:Bardzo łatwo.
Siadasz z rana w samochód, włączasz gps i szukasz tych "zółtych" scieżek. Wyznaczasz pewien odcinek i ruszasz, potem wyznaczasz następny i ruszasz, i tak parokrotnie. Pomocne sa "sztabówki" lub OziExplorer.
Next odcinek fascynujacej opowieści juz w piatek![]()
ale w korku możesz się wlec trzy dni

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość