SYBERIA - UWAGA NIEDZWIEDZIE
Moderator: Misiek Bielsko
absolutnie szczepic sie na wszystko zawsze!
swiat jest pelen syfu i nie wiesz zawsze gdzie wyladujesa za kilkaset zlotych masz spokoj. ja stopniowo dorzucalem sobie kolejne szczepionki i teraz mam komplet wszystkiego na co mozna sie zaszczepic w polsce.
teoretycznie bez szcepien mozna do kurortow pn afryki, wszedzei dalej to ryzykanctwo.
drugiego postu nie kumam. chyba ty jedziesz z dziecmi, to uwazaj na nie bezwarunkowo, BARDZO!!
swiat jest pelen syfu i nie wiesz zawsze gdzie wyladujesa za kilkaset zlotych masz spokoj. ja stopniowo dorzucalem sobie kolejne szczepionki i teraz mam komplet wszystkiego na co mozna sie zaszczepic w polsce.
teoretycznie bez szcepien mozna do kurortow pn afryki, wszedzei dalej to ryzykanctwo.
drugiego postu nie kumam. chyba ty jedziesz z dziecmi, to uwazaj na nie bezwarunkowo, BARDZO!!
Tak, komary już na wysokości północnego Bajkału do g..no nieprawdopodobne. Autan, OFF i inne deklikatne krajowe syfki na nie nie działa absolutnie. Złapałem przypadkowo jednego zatykając butelkę z jednym z naszych "100% skutecznych badziewi". Latające g.no atakuje bez wytchnienia cały czas. Malaryczne nie jest, ale żona (wtedy jeszcze dziewczyna) dostałą gorączki od samej ilości trafień.
Ponoć działa na to stężone DEET (to coś występuje w Autanie w ilości około 1%). Zdaje się że jakieś miejscower specyfiki o nazwie Tajga są zadowalająco agresywne.
Miejscowi sprawę rozwiązują tak, że mimo +30C chodzi się cały dzień w kaloszach, długich luźnych spodniach, kurtce, rękawicach(!) i kapeluszu z moskitierą.
BTW. np. renifery na Alasce wieją przed tym latającym g. w góry -- który nie ucieknie ten nie przeżywa. Tak więc sprawa jest poważna.
Dlatego też północ lubię jesienią (czyt. przełom sierpnia i września) -- po pierwszych przymrozkach i paru dniach silnego wiatru latającego g... jest już mało i można żyć. A kolory niesamowite i cykl dzień-noc zupełnie normalny dla ludzi z szerokości umiarkowanych.
W południowej Syberii główna upierdliwość to meszki i gzy -- toto atakuje chętnie w czerwcu i lipcu. Gzy mogą się podczepić do celu (człowieka) i lecieć za nim kilometrami i godzinami -- raz w Sajanach przez 3-4 godziny bez przerwy coś mi bzyczało, aż wkurzony nie usiadłem i nie wytłukłem chyba 17 sztuk. I jak ręką odjął -- okazało się, że g..no leciało za nami przez te 3-4 godziny i jak wytłukłem to już nie było.
Meszki to upierdliwość która wszędzie się wciska, włazi do oczu, nosa i uszu. Na szczęście nie jestem wrażliwy na ukąszenia, ale jeśli ktoś jest to istotnie ma przerąbane jak akurat trafi na wysyp (dziabnięcia się nie czuje, ale jak ktoś po każdym dziabnięciu ma po paru godzinach czerwoną plamę wielkości pięcizłotówki to ma kiepsko).
W kazdym razie, po spotkaniu rzeczonymi przedsawicielami latającego g.na niedźwiedzie szybko schodzą na dalszy plan.
pzdr
\Sebi
Ponoć działa na to stężone DEET (to coś występuje w Autanie w ilości około 1%). Zdaje się że jakieś miejscower specyfiki o nazwie Tajga są zadowalająco agresywne.
Miejscowi sprawę rozwiązują tak, że mimo +30C chodzi się cały dzień w kaloszach, długich luźnych spodniach, kurtce, rękawicach(!) i kapeluszu z moskitierą.
BTW. np. renifery na Alasce wieją przed tym latającym g. w góry -- który nie ucieknie ten nie przeżywa. Tak więc sprawa jest poważna.
Dlatego też północ lubię jesienią (czyt. przełom sierpnia i września) -- po pierwszych przymrozkach i paru dniach silnego wiatru latającego g... jest już mało i można żyć. A kolory niesamowite i cykl dzień-noc zupełnie normalny dla ludzi z szerokości umiarkowanych.
W południowej Syberii główna upierdliwość to meszki i gzy -- toto atakuje chętnie w czerwcu i lipcu. Gzy mogą się podczepić do celu (człowieka) i lecieć za nim kilometrami i godzinami -- raz w Sajanach przez 3-4 godziny bez przerwy coś mi bzyczało, aż wkurzony nie usiadłem i nie wytłukłem chyba 17 sztuk. I jak ręką odjął -- okazało się, że g..no leciało za nami przez te 3-4 godziny i jak wytłukłem to już nie było.
Meszki to upierdliwość która wszędzie się wciska, włazi do oczu, nosa i uszu. Na szczęście nie jestem wrażliwy na ukąszenia, ale jeśli ktoś jest to istotnie ma przerąbane jak akurat trafi na wysyp (dziabnięcia się nie czuje, ale jak ktoś po każdym dziabnięciu ma po paru godzinach czerwoną plamę wielkości pięcizłotówki to ma kiepsko).
W kazdym razie, po spotkaniu rzeczonymi przedsawicielami latającego g.na niedźwiedzie szybko schodzą na dalszy plan.
pzdr
\Sebi
-
- jestem tu nowy...
- Posty: 31
- Rejestracja: pt kwie 22, 2005 5:52 pm
- Lokalizacja: Jeleśnia
- Kontaktowanie:
To jest coś podobnego jak agresywne Fińsko-skandynawskie owady? Czy jeszcze gorsze?sebaska pisze:Tak, komary już na wysokości północnego Bajkału do g..no nieprawdopodobne.W południowej Syberii główna upierdliwość to meszki i gzy -- toto atakuje chętnie w czerwcu i lipcu.
Bo te skandynawskie mi w ubiegłym roku troche uprzykrzyły wyjaz


Spałem nieraz po różnych lasach. I też sie bałem ...jakiś jeży... lisów czy innych zwiertzątek. W sumie nie myślałem, a może w skandynawi by mnie niedzwiedzie mogły zjesc. Resztki z jedzenia, puszki po konserwach etc zawsze dawałem na silnik motocykla. Bo wiecznie mi paliwo przepuszcza gaźnik. Więc pół silnika smierdzi paliwem. A zwierzęta o ile mi wiadomo benzyny nie piją...
Naczelny Filozof
Łada 2107 Blue Sky Edition '87
Łada 2107 Blue Sky Edition '87
Wracając do misiów... Oglądałem film dokumentalny o niemieckim fotografiku- filmowcu zajmującym sie misiami.Był na Aleutach z 10 letnim synem. Gdy ojciec był czymś zajęty do syna oprawiającego ryby podszedł taki 300 kilowy bydlak. Młody bez paniki sięgnął po miotacz gazu pieprzowego- taki wielkości gaśnicy samochodowej-i przyprawił misia.Efekt był znakomity,wielkie kudłate bydle zrezygnowało ze świeżej rybki. Takie pieprzowe gaśnice -450ml są w sklepach typu military. Nie chcę tu robić krypto reklamy, można wytropić w internecie. Sam też właśnie tego szukałem przed wyjazdem, kosztuje ok 140 zł.
To są, obawiam się, takie filmowe czary-mary. Jak misio podejdzie na odległość ręki to może być zdecydowanie za późno.
Opowiadała kiedyś Iwona Sadowska-Momatiuk (jedyna Polka publikująca w oryginalnym, a nie naszym krajowym, National Geographic), autorka całego albumu o Grizzly (czyli niedzwiedziach brunatnych, tych samych co na Syberii), o pewnym ś.p. miłośniku niedźwiedzi i przyrody. Gościu jeździł do misiów co roku przez 10 lat. No i pewnego roku w nocy miś (samiec alfa pobliskiego stada) "zapukał" mu do namiotu, jak nasz miłośnik wyszedł z kamerą, został zaatakowany. Jego dziewczyna wyskoczyła, próbowała się czymś bronić... misio (lub misie) rozszarpał oboje. Podobno odgłosy nagrały się na kamerze dobrze i po tym odtworzono jak się to stało. Wg fachowców od misiów popełnił błąd ustawiając namiot na ścieżce, którą miały w zwyczaju chodzić.
pzdr
\Sebi
Opowiadała kiedyś Iwona Sadowska-Momatiuk (jedyna Polka publikująca w oryginalnym, a nie naszym krajowym, National Geographic), autorka całego albumu o Grizzly (czyli niedzwiedziach brunatnych, tych samych co na Syberii), o pewnym ś.p. miłośniku niedźwiedzi i przyrody. Gościu jeździł do misiów co roku przez 10 lat. No i pewnego roku w nocy miś (samiec alfa pobliskiego stada) "zapukał" mu do namiotu, jak nasz miłośnik wyszedł z kamerą, został zaatakowany. Jego dziewczyna wyskoczyła, próbowała się czymś bronić... misio (lub misie) rozszarpał oboje. Podobno odgłosy nagrały się na kamerze dobrze i po tym odtworzono jak się to stało. Wg fachowców od misiów popełnił błąd ustawiając namiot na ścieżce, którą miały w zwyczaju chodzić.
pzdr
\Sebi
- Elwood
-
- Posty: 1374
- Rejestracja: śr lis 22, 2006 10:27 am
- Lokalizacja: z wykopalisk...
- Kontaktowanie:
Jest jeszce pojęcie tolerancji na dany zapach, zgodnie z terorią, o której piszesz Jacku, zwierz nie maiałby praktycznie szans przeżyć w otoczeniu człowieka
A w stadzie... to jak w sp. z o.o... może być jeden udziałowiec

A w stadzie... to jak w sp. z o.o... może być jeden udziałowiec

The Bluesmobile
"...nauczyć się być w świecie, oglądać go, odkrywać, zwyczajnie, nim zniknie..."
"...nauczyć się być w świecie, oglądać go, odkrywać, zwyczajnie, nim zniknie..."
Przejedź się na Alaskę to zobaczysz w dobrym okresie. Towarzystwa tego jest w pewnych miejscach wystarczająco dużo. To nie ja wymyśliłem. Zrób sobie google na Yva Momatiuk.
Co do czułości węchu to nie ma ona znaczenia, jak już jesteś w zasięgu łap 300kg drapieżnika. Jak misiek ma złe zamiary to jest po tobie, a jak ma dobre to pewnie młody, młodego pogonisz to cię matka może przyatakować. Taka "gaśnica" to obawiam się zbędny gadżet.
Czary mary nie polegają na tym, że misiek uciekł, tylko na czysto filmowym prawdopodobieństwie zdarzenia. Misiek przyzwyczajony do towarzystwa ekipy może sobie i podszedł, ale możesz być spokojny, że do ciebie tak nie podejdzie (a jak podejdzie to lepiej kładź się i chroń głowę -- może nie zeżre).
pzdr
\SK
Co do czułości węchu to nie ma ona znaczenia, jak już jesteś w zasięgu łap 300kg drapieżnika. Jak misiek ma złe zamiary to jest po tobie, a jak ma dobre to pewnie młody, młodego pogonisz to cię matka może przyatakować. Taka "gaśnica" to obawiam się zbędny gadżet.
Czary mary nie polegają na tym, że misiek uciekł, tylko na czysto filmowym prawdopodobieństwie zdarzenia. Misiek przyzwyczajony do towarzystwa ekipy może sobie i podszedł, ale możesz być spokojny, że do ciebie tak nie podejdzie (a jak podejdzie to lepiej kładź się i chroń głowę -- może nie zeżre).
pzdr
\SK
Wyobraz sobie ,że"chemia węchowa"to wynalazek skuteczny i stosowany w przyrodzie. Malutki skunks lub jak wolisz śmierdziel potrafi skutecznie powstrzymać atakującego drapieżnika, nawet misia.Wydzielana przez skunksa wydzielina / nazwijmy/ zapachowa nie tylko j.b.e, ale też drażni.Dzikie zwierzęta nie mają "silnej woli"i nie działają na rozkaz w myśl jakiejś ideologii. Kieruje nimi instynkt i chemia- powonienie,smak.Jeśli coś jest przykre, niesmaczne , lub nie do wytrzymania/np. dym /zwierzę odpuszcza. Swiat przyrody stara się żyć według zasady : nie bądz głupi! nie daj się zabić. Czego nie zawsze da się powiedzieć o ludziach. Pieprzowa gaśnica wali na kilka metrów, co przy wyczulonym powonieniu misia działa deprymująco.Dziki ,nieskomercjalizowany, miś nie atakuje na oślep każdego człowieka którego zobaczy. raczej traktuje go jako obiekt zainteresowania i można go zniechęcić do dalszych "badań naukowych".Inną kastą są misie "śmietnikowe". Na tę nację stosuje się kule gumowe środki piro jako zniechęcacze ,usypianie i wywózke lub ostatecznie -ołów. Wjeżdżając w tereny dzikie zawsze trzeba pamiętać , że to my jesteśmy gośćmi , najczęściej nieproszonymi.
Skunks działa instynktownie. Ty nie masz instynktu szukania pojemnika.
Miś ma od ciebie lepszy refleks i dłuższe łapy i pierwszym trafieniem nokautuje. Jeśli chcesz się przed nim ochronić to użyj czegoś co działa na odległość a nie próbuj trafić go w nos -- bo on zanim poczuje smród trafi cię łapą i po tobie.
Na odległość działa np. zapalone ognisko
Ale skoro wierzysz w gaz, bo "na filmie pokazali" to może kupisz proszek na niedźwiedzie! Tanio! Wystarczy osypać niedzwiedzia po karku (dwie garści) i już jest z głowy
pzdr
\SK
Miś ma od ciebie lepszy refleks i dłuższe łapy i pierwszym trafieniem nokautuje. Jeśli chcesz się przed nim ochronić to użyj czegoś co działa na odległość a nie próbuj trafić go w nos -- bo on zanim poczuje smród trafi cię łapą i po tobie.
Na odległość działa np. zapalone ognisko

Ale skoro wierzysz w gaz, bo "na filmie pokazali" to może kupisz proszek na niedźwiedzie! Tanio! Wystarczy osypać niedzwiedzia po karku (dwie garści) i już jest z głowy

pzdr
\SK
Chyba mylisz pojęcia. Stado przy paśniku to inna rzecz niż stado gdzie panuje ustalona hierarchia, razem wychowje sie młode, są piastuni, rozmnażają się wybrane osobniki lub szczęsciarze i tam wyróznia sie osobniki alfa, beta itd.sebaska pisze:Przejedź się na Alaskę to zobaczysz w dobrym okresie. Towarzystwa tego jest w pewnych miejscach wystarczająco dużo. To nie ja wymyśliłem. Zrób sobie google na Yva Momatiuk.
W czasie takich miśkowych zbiorówek "stado" to tylko matka z młodymi, która musi mieć oczy dookoła głowy, żeby nie stracic potomstwa.
Pozdrawiam
- Elwood
-
- Posty: 1374
- Rejestracja: śr lis 22, 2006 10:27 am
- Lokalizacja: z wykopalisk...
- Kontaktowanie:
Nie rozprawiajmy bo zrazimy każdego
Tomek dowalił do pieca z tymi misiami
Omijam Syberię w tym roku z daleka, muszę ochłonąć po tym filmie.
A propos współpracy w stadzie, to zaczynam uważniej czytać Sebaskę
Nie wygląda mi to na akcje pod tytułem szukanie pożywienia
Co do zapachów, pomysł Jacka jak najbardziej ok. Seba, Ty rozważasz sytuację, w której tylko modlić się i żadnych gwałtownych ruchów.

Tomek dowalił do pieca z tymi misiami

A propos współpracy w stadzie, to zaczynam uważniej czytać Sebaskę


Co do zapachów, pomysł Jacka jak najbardziej ok. Seba, Ty rozważasz sytuację, w której tylko modlić się i żadnych gwałtownych ruchów.
The Bluesmobile
"...nauczyć się być w świecie, oglądać go, odkrywać, zwyczajnie, nim zniknie..."
"...nauczyć się być w świecie, oglądać go, odkrywać, zwyczajnie, nim zniknie..."
@jurgen - przemawia przez Ciebie biolog i rozsądek
@Sebaska - jesteś niereformowalny i mylisz pojęcia.
Ponad pół swojego 52 letniego życia spędziłem w towarzystwie zwierząt, pracując dla zwierząt i ucząc się o zwierzętach, a także ucząc się od zwierząt. Również moja żona jest przyrodnikiem i doskonale zna problematykę świata zwierząt.
Kończę temat, bo rozwijanie go do niczego Cię nie przekona.

@Sebaska - jesteś niereformowalny i mylisz pojęcia.
Ponad pół swojego 52 letniego życia spędziłem w towarzystwie zwierząt, pracując dla zwierząt i ucząc się o zwierzętach, a także ucząc się od zwierząt. Również moja żona jest przyrodnikiem i doskonale zna problematykę świata zwierząt.
Kończę temat, bo rozwijanie go do niczego Cię nie przekona.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość