Wróciłem z tygodniowego rekonesansu po Rumunii. Pierwsze wrażenie jest takie, że już myślę jak i kiedy tam wrócić. Wybraliśmy się z kumplem jednym samochodem, zaczynając od południa i przemieszczając się powoli ku północy. Zamierzonych celów off-roadowych nie osiągnęliśmy - na przeszkodzie stanął śnieg i inne problemy, ale i tak co udało się przejechać zachwyciło mnie. Poszukiwacze off-roadowych wrażeń mają tam worek bez dna pełny skarbów. Wzruszyło mnie podejście żyjących tam ludzi do przybyszów. Wszędzie spotykaliśmy się z uśmiechami, pozdrowieniami i serdecznością.

Czasem było ciężko. Obładowane G swoje ważyło, teren gliniasty i grząski, i zazwyczaj pod górę

Niespodzianki na drodze DN67C (inspirację do przejazdu tą drogą zaczerpnęliśmy z nieregularnika)

Im wyżej tym ciekawiej...

Mały poślizg i już poza drogą

Śnieg stawał się coraz głębszy. Trzeba było się ciągnąć.

Nawigowaliśmy za pomocą Garmina GPSMAP76C + Panasonic CF28 + mapa Rumunii Road2005 + Garmin Nroute

Ciężki był los pilota jak do punktu zaczepienia było około 100 m

Fogarasze

Przeszkoda, która zatrzymała nasz atak na szosę tranfogaraską od północy

Skrót z północnych na południowe stoki Fogaraszy

W prawdziwej siedzibie Wlada Palownika - pierwowzoru Draculi

Wielkie (196 metrów wysokości) budowle socjalizmu

Wąwóz Bicaz

Sukces. Udało się pokonać pasmo (nie pomny jestem teraz nazwy) w drodze z Bicazu w stronę Maramureszu i Gór Rodniańskich

Droga z atlasu samochodowego...

Na tej samej drodze usunęliśmy przeszkodę

Odpowiedni pojazd w odpowiednim miejscu...
Serdecznie wsystkim polecam. Mimo przejechania ponad 4000 kilometrów wypocząłem wspaniale. Pozdrawiam!