"Granice bez barier"- wyprawa Żukiem przez Karpaty

czyli wyjazdy te bliskie i te bardzo dalekie

Moderator: Misiek Bielsko

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

"Granice bez barier"- wyprawa Żukiem przez Karpaty

Post autor: qba_tcz » śr sie 01, 2007 11:38 pm

"Granice bez barier" to hasło znane stałym bywalcom tematu "Wyprawa Amiga". Niewtajemniczonych informujemy, że Amigo to nasz niepełnosprawny kolega. Granice bez barier - na naszej trasie te bariery spotkaliśmy tylko między Słowacją i Ukrainą i Ukrainą i Rumunią. O dziwo bariery, a w rzeczywistości szlabany były również na terytorium Ukrainy.
W głębszym zamyśle chodziło nam jednak o inne granice i inne bariery. W naszym odczuciu większość granic i barier Amigo przekroczył i przełamał.
Po krótce było tak: wyjechaliśmy 2 lipca. Po krótkiej wizycie w Starym Sączu "zapadliśmy" w sen w Dolinie Roztoki w Rytrze. Granicę Polsko-Słowacką przemknęliśmy w Mniszku. Obraliśmy kierunek na wschód i klucząc wśród wiosek rozrzuconych w słowackich Karpatach uparcie zmierzaliśmy do przodu. Tak bardzo uparcie, że w pewnym momencie odcinek ok 150 m pokonaliśmy w rewelacyjnym czasie 3,5 godziny :D. Poszedł w ruch cały asortyment uzbrojenia: 4x4, reduktor, blokada, Monthana, hi-lift i trapy. W użyciu były łopaty, piła, siekiera. Po wydobyciu samochodu z metrowej dziury, w którą się osunął, trzeba było nadbudować kilka metrów "drogi". Nasze prace inżynieryjne polegały na poszerzeniu do niezbędnego minimum ok. 2 metrów szerokości 120 cm garbu. Więc wycinaliśmy kołki, wbijaliśmy je w ziemię, układaliśmy kamienie, glinę, na to trapy i jakoś sie udało.
Później było jak po maśle... rozmoknięta glina.
Słowacja pożegnała nas uśmiechem sympatycznej celniczki i przekroczyliśmy granicę Ukrainy. A tu inna bajka. Jakaś koszmarna. Jakby pisana przez braci Grimm. Najpierw łysy facet w panterce wyglądający na goryla mafijnego rozdawał jakieś dziwne kartki. Następnie 100m dalej spotkanie ze strażą graniczną, która długo i wnikliwie wypytywała o cel podróży, czas trwania i próbowała ustalić, jaki to model mercedesa, którym podróżujemy.?? :o
Po upływie ok godziny znudzona i bezczelna pani celniczka widząc nasze paszporty spytała "Czewo?!" Uprzejmie pani wytłumaczyłem, że chcielibyśmy przekroczyć granicę, w związku z czym jej obecnośc w procedurach jest niezbedna. Po kilku minutach nerwowego szukanie w stosie papierów wręczono nam deklaracje celne, pełne idiotycznych rubryk typu czy przewozisz narkotyki, broń itp.
Bardzo wnikliwie byliśmy wypytywani o środki płatnicze - jakie, ile.
W końcu po uzyskaniu kolejnej pieczątki zostaliśmy odesłani do nastepnej budki, gdzie dostaliśmy pieczątkę na kolejnej kartce, którą trzeba było oddać jeszcze innej pani. Po spełnieniu tego świętego obowiązku przekroczyliśmy granicę Ukrainy. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki przynajmniej w dziedzinie ruchu drogowego znaleźlismy się w innym swiecie. Dalekim od Europy. Pojazdy najróżniejszej maści i stanu technicznego z rykiem klaksonów, niekoniecznie używając kierunkowskazów wyprzedzały i omijały nas ze wszystkich stron. Jeżdżę samochodami ponad 25 lat i nagle poczułem się trochę nieswojo. Ale nikt nie mówił, że będzie łatwo. Wygląda na to, że ja też będę musiał przekroczyć jakieś granice i pokonać jakieś bariery. Stado półdzikich koni w centrum miasta - proszę bardzo, jak na zamówienie. - Użgorod robi wrażenie. Potem było spotkanie z miejscowymi "ofrołdziarzami". dopiero co zmielili tylny most - pełna radocha. Wspólne ognisko, posiłek.
Ludzie serdeczni, mili.
Następnego dnia po pokonaniu kolejnego "pierewału" - przełęczy, późnym wieczorem wśród pól spotykamy samotnego wędrowca. Śmieje się do nas przyjaźnie machając rękami. Zatrzymujemy się. Okazuje się, że nasz wędrowiec wraca z kawiarenki internetowej, a przed nim jeszcze kilkanaście kilometrów marszu. Po krótkiej rozmowie zapadła decyzja - zmieniamy marszrutę. Podwozimy internautę do domu, w zamian za nocleg na Jego Ziemi, długie opowieści o nim, jego rodzinie, o uporczywej walce z państwem ukraińskim o odzyskanie swojej ziemi - kilkadziesiąt hektarów. Następnego dnia "atakujemy" Poloninę Runę. Kilkunastokilometrowy podjazd wijącą się drogą najpierw lasem, następnie przez małą wioskę, by wreszcie gęstymi, ostrymi serpentynami wspiąć się na wysokość ok 1,5 km. Tu nasza maszyna dostała ostrą szkołę. Temperatura powietrza ok 30 stopni, momentami zredukowana jedynka. Wskaźnik temperatury cieczy tuż przed czerwonym polem. Kilkakrotnie ciasne zakręty trzeba było "brać" na dwa razy. Warto było. Widoki piękne. Wieczorne błyskawice zmusiły nas do zjechania kilkaset metrów niżej. Następnego dnia ok. 4 rano wróciliśmy po rozstawione namioty poruszając się po urwiskach we mgle ograniczającej widoczność do kilku metrów.
Następnego dnia była Libuchora. Wioska, która po części jeszcze żyje w XIX wieku. Leży w długiej dwunastokilometrowej dolinie. Po dotarciu do krańca wsi (zabrało nam to ok 1,5 godziny) spędziliśmy noc na sianie.
Ponieważ gościnność ukraińskich pograniczników ograniczyła się tylko do pięciu dni - wpisano nam w paszporty czas pobytu 5 dni- byliśmy zmuszeni do przekroczenia granicy z Rumunią. Znowu "szopki" na granicy, pan celnik za wszelką cenę chciał znaleźć numery ramy naszego żuka i za cholerę nie mógł zrozumieć, że numery w tym wehikule są umieszczone w bardzo dziwnym miejscu, bo na przodzie ramy. Szukał ich w nadkolach, pod maską nie reagując na moje tłumaczenia. W końcu poddał się.
Rumunia przywitała nas uśmiechem pograniczników i ulewnym deszczem.
Pierwszy nocleg spędziliśmy w sąsiedztwie nowo powstającego monastyru. Niesamowitym przeżyciem były dźwięki, które dobiegły z dzwonnicy o zachodzie słońca. Był to transowy rytm wybijany przez mnicha. Nastepnie odezwały się dzwony. Po chwili wśród stłumionych dźwięków gasnącego dnia dały się słyszeć głosy modlących się mnichów. Rytuał powtórzył się o wschodzie słońca. Później były góry Maramureszu, górskie serpentyny, ścieżki leśne z trudem mieszczące samochód, podjazdy korytami potoków. Kontakty z miejscowymi ograniczały się do prostych komunikatów z obu stron, zawsze były jednak serdeczne i przyjazne. Pewnego wieczora napotkani drwale widząc nasze przygotowania do biwaku zasugerowali, byśmy nie spali w namiotach. Powód był prosty - w okolicy widywano mamę z młodym. Mowa była o misiach. Noc spędziliśmy w samochodzie.
W drodze na Bukowinę po przeprawie przez rzekę Moldovę w jednej z dolin leśnych zdemolowaliśmy układ wydechowy. W pewnym momencie okazało się, że koryto potoku "wchłonęło" znaczną część tego, co było leśną ścieżką i dalsza jazda jest niemożliwa. W trakcie zawracania stało się. W ruch poszedł hi-lift, wciągarka, trapy. Udało się częściowo wyprostować wydech. Drut zastąpił gumowe wieszaki - jedziemy. Bukowina. Polskie wioski- Pojana Mikuli, Nowy Solonec i malutka, spinająca je, posadowiona na przełęczy Plesza. Do pleszy wjechaliśmy ok. 22. Na dźwięk naszych rozmów wokół samochodu zgromadziło sie kilka kobiet. Z niekłamanym zainteresowaniem wypytywały skąd jesteśmy. Nastepnego dnia zjeżdżamy do Solonca. Droga tylko z nazwy jest drogą. Przy wadze naszego pojazdu ok. 3 ton i jego wysokości zjazd z przełęczy wymaga dużego zaangażowania kierowcy oraz pilota. Najgorszy odcinek drogi pokonaliśmy. Przed nami odcinek szutrowej serpentyny. Wyłączam reduktor, włączam trójkę - licznik wskazuje ok 70 km/h. Samochód sunie ciągnąc za sobą tuman kurzu. Kuba krzyczy: dziura! ja na to: wiem! jeszcze raz słyszę: dziura!! i wtedy dostrzegam w tym pięknym szutrze dziurę średnicy ok. 80 cm. kierownica w prawo- przód przeszedł obok. Gaz do dechy, kierownica w lewo - tył przeszedł. Hamowanie. Wyszliśmy popatrzeć. Tylne koło przeszło po samej krawędzi, a głębokość leja to ok. 2,5 metra. O mały figiel wycieczka skończyłaby się. By ostrzec następnych, w dziurę włożyliśmy suchego świerka, a na nim powiesiliśmy woreczki foliowe.
Kolejną noc spędziliśmy w towarzystwie sympatycznych pasterzy owiec. Wzajemne poczęstunki i muzyczne popisy rumuńskich pasterzy.
Następnego dnia postanowiliśmy wrócić do Pleszy. Tuż przed celem, na jednym ze skalnych podjazdów straciliśmy tylną półoś. Rozległ się huk i samochód zaczął się zsuwać do tyłu. Przednie koła nie były w stanie pociągnąć ciężaru po sypkim gruncie. szczęśliwie hamulce zablokowały koła. Chwilę później wspomagany wciągarką przez ok 20 minut wśród kłębów dymu palących się opon nasz samochód pokonywał kolejne metry wzniesienia. 200 metrów wyżej we wsi podsumowaliśmy straty: prawa tylna półoś, powyrywany bieżnik przednich kół. W trakcie przeglądu technicznego naszego auta od strony Nowego Solonca nadjechała grupa kilku samochodów terenowych z Polski. Pierwszy z nich zatrzymał się, wymieniliśmy uprzejmości. Co się stało? - zapytali. Ukręciliśmy półoś- padła odpowiedź. -Aha, w bagażniku takiej nie mamy. I ruszyli. w międzyczasie kolejny samochód ominął nasze auto przejeżdżając po rozłożonych narzędziach. Zginęli w tumanach kurzu. Chwilę później rozmawiałem telefonicznie z Szymonem Milimetrem i Adamem Sasem. Szymon zorganizował półoś, Adam zgodził się przy okazji swej wyprawy do Rumunii ją dostarczyć.
Po 3 dniach mieliśmy półoś. W międzyczasie robiliśmy wycieczki po okolicy posługując się przednim napędem wspomaganym zblokowaną zdrową półosią.
Po zamontowaniu dostarczonej półosi okazało się, że padła przesuwka blokady. W Pojanie Mikuli rozbieramy tylny most. Obserwuje nas lokalny mechanik - Polak. Z niedowierzaniem słucha naszych zapewnień, że za dwie godziny stąd odjedziemy. Odjeżdżamy po dwóch godzinach i 15 minutach. Podążamy szlakiem wyprawy Adama. Trochę według mapy, trochę na "czuja", szukamy zapowiedzianych znaków- niebieskich worków foliowych. Nagle wśród serpentyn leśnych szutrów w świetle reflektorów dostrzegliśmy niebieskie folie. Po kilku kilometrach następne, po następnych kilometrach następne. Wreszcie znaleźliśmy obozowisko. przywitały nas uniesione w górę kciuki. O wschodzie słońca podziwialiśmy widoki z pobliskiej przełęczy. W takich chwilach zapomina się o całym świecie. Potem kawalkadą 7 samochodów pojechaliśmy w dół. Na dole w miasteczku okazało się, że Jeep Tadka stracił pióro w resorze. Zostaliśmy z Tadkiem, reszta pojechała. Lokalny mechanik dokonał transplantacji. Dawcą pióra była Dacia. Po spotkaniu z resztą grupy pożegnaliśmy się z wyprawą Adama i pozostaliśmy na biwak w malowniczej dolinie. Później był nocny rajd po szosach Bukowiny i Maramureszu. Zapewniam was, że taka podróż potrafi podnieść poziom adrenaliny we krwi. Odcinki przyzwoitego asfaltu, zachęcające do szybkiej jazdy, urywające się gwałtownie, szutry, chwilami gładkie i równe, to znów pełne kolein i garbów. Gliniaste niecki, serpentyny nad urwiskami bez barier i elementów odblaskowych, a do tego pędzący na złamanie karku rumuńscy kierowcy, którzy skracają światła drogowe dopiero po włączeniu 3 reflektorów umieszczonych na dachu naszego auta. Do tego wszystkiego trzeba dodać wałęsające się po drodze krowy i konie lub jadącą nieoświetloną furmankę.
Ostatniego dnia, zmierzając do granicy węgierskiej, zobaczyliśmy na drodze aro z przyczepą, w której urwało się koło i bezradnych dwóch Rumunów. Przydał się nasz hi-lift i lewarek.
Przejeżdżamy Węgry. Po raz kolejny potwierdza się moje spostrzeżenie, że to chory kraj. Jedziemy ok. 200 km. Nie ma parkingu, gdzie można stanąć i rozprostować kości. Wszędzie płoty i druty. Chcieliśmy coś zjeść. W Tokaju w Karczmie Rakoczego i następnym przydrożnym zajeździe, w kraju słynącym ponoć z wykwintnego jadła, proponuje się hamburgera, hot-doga i pizzę - mrożonki z lodówki odgrzewane w mikrofali. Był jeszcze jeden zajazd, tuż przed słowacką granicą, gdzie niestety nasze finanse skapitulowały.
Na Słowacji spędziliśmy noc pod gołym niebem u stóp zamczyska w Spiskim Podgrodziu. Potem był przejazd przez Wysokie Tatry, Łysa Polana i Polska. Następnie część ekipy - Amigo, Aśka i Jędrek popłynęli przełomem Dunajca, noc spędziliśmy w Jaworkach. Następnego dnia załatwiliśmy przejazd przez rezerwat Białej Wody, wjechaliśmy też na okoliczne hale Małych Pienin. Na jedną z nich Amigo wszedł pieszo podziwiając widoki. I tak się skończyła podróż drogami i bezdrożami Karpat. Jeszcze zapomnieliśmy wspomnieć, że ostatniego dnia pobytu w Rumunii w Maramureszu złamaliśmy główne pióro przedniego prawego resora. Podłożenie paska gumy i naciągnięcie resora pasem transportowym pozwoliło przejechać blisko 1500 kilometrów i wrócić do domu.
Amigo nie był tylko pasażerem, w miarę swoich możliwości i umiejętności starał się brać czynny udział w wyprawie. Brał czynny udział w pracach wyprawowej kuchni, pomagał w naprawach, udzielał sie jako tłumacz, prowadził "dziennik pokładowy". Jego specyficzne poczucie humoru i bardzo dobry kontakt z ludźmi pozytywnie wpływały na atmosferę w naszej grupie. Wspólnie przekraczając granice przełamaliśmy wiele barier.

Jeszcze raz podziękowania w imieniu naszym i Amiga dla wszystkich tych, którzy przyczynili się do zorganizowania naszej wyprawy.




Obrazek
Zaczynamy wyprawę.

Obrazek
My zobaczyliśmy Kraków, Kraków zobaczył nas.

Obrazek
Stary Sącz.

Obrazek
Roztoka Ryterska.



Obrazek
Słowackie bezdroża.

Obrazek
Pierwszy biwak na Słowacji.

Obrazek
"Usiedliśmy" na tylnym moście.

Obrazek
Trapy okazały się niezbędne.

Obrazek
Jędrek - Mały człowiek z ciężkim sprzętem.

Obrazek


Obrazek
Klarujemy linę wciągarki - Jędrek surfuje na przyczepionym trapie.

Obrazek
Użgorod - w kolejce do tankowania.

Obrazek
off-roadowcy z Użgorodu.

Obrazek


Obrazek
W drodze na Poloninę Runę (od lewej: Jacek, Aśka, Amigo, Kuba, Jędrek)

Obrazek
Wieczorny widok z Połoniny.

Obrazek
Poranne mgły.

Obrazek


Obrazek
Zjazd z Połoniny.

Obrazek
Wymiana poglądów.

Obrazek
Tankuj ukraińskie paliwo.

Obrazek
Czeska wyprawa motocyklowa.

Obrazek
Libuchora.

Obrazek
Libuchora.

Obrazek
Libuchora.

Obrazek
Kwestujący mnich rumuński - z duchem... czasu.

Obrazek
Osiołek.

Obrazek
"a tam gdzie jest to ściernisko" - dziś jest Unia Europejska.

Obrazek
Droga w góry - najpierw było tak...

Obrazek
później tak...

Obrazek
a potem tak...

Obrazek
żeby nas niedźwiedzie lepiej widziały ;)

Obrazek
"starsi panowie dwaj"

Obrazek
po dniu pełnym wrażeń

Obrazek
tędy będziemy zjeżdżać.

Obrazek
Czarny bocian.

Obrazek
Poxilina jest dobra na wszystko ;)

Obrazek
Cygańska "piękność"

Obrazek


Obrazek
Forsujemy rzekę Moldova.

Obrazek
Tu zostawiliśmy tłumik.

Obrazek
Rumuński pasterz

Obrazek
Reanimacja układu wydechowego.

Obrazek
Rumuńskie koty tez mają swoje obowiązki.

Obrazek
terefere-feeee

Obrazek
w drodze do pasterskiego szałasu

Obrazek
wieczorny udój

Obrazek
chwilę wcześniej straciliśmy półoś.

Obrazek
Jakby ktoś nie wiedział, jak to wygląda ;)

Obrazek
Światełko w tunelu - półoś już jedzie z ziemi polskiej do Rumunii.

Obrazek
ręce mechanika pokładowego.

Obrazek
Bulwar i winch.

Obrazek
Brakło skali.

Obrazek
Arbuzy tanie jak barszcz.

Obrazek
Tokaj.

Obrazek
Zachód słońca na Słowacji.

Obrazek
Spiskie Podgrodzie. Zamek nocą...

Obrazek
...i o świcie

Obrazek
Wysokie Tatry.

Obrazek
Widok na Łomnicę.

Obrazek
Tatry Zachodnie.

Obrazek
Krościenko - bez komentarza.

Obrazek
Jaworki - kapliczka.

Obrazek
Rezerwat Biała Woda.

Obrazek


Obrazek
Hale nad Białą Wodą.

Obrazek
Od drogi w lewo - Beskid Sądecki, w prawo - Małe Pieniny.

Obrazek
Wracamy do domu.

Obrazek
Gdyby nie pęknięty resor to...

Obrazek

48497,9 - 43371,9 = 5126,0 km







więcej zdjęć i film w swoim czasie - musimy wypocząć po urlopie :D
Ostatnio zmieniony pt sie 03, 2007 8:51 pm przez qba_tcz, łącznie zmieniany 7 razy.
... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

Awatar użytkownika
benes
Posty: 1665
Rejestracja: czw maja 22, 2003 5:26 pm
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: benes » czw sie 02, 2007 12:04 am

:D :)2

Awatar użytkownika
stef
 
 
Posty: 952
Rejestracja: pn sty 07, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Białystok
Kontaktowanie:

Post autor: stef » czw sie 02, 2007 8:46 am

Gratuluje!! Fajna wyprawa...
Może jakies informacje o sprzecie??
Stefan Ostrowski
UAZ'79 - sprzedany
teraz jest JEEP Choerokee 4.0, '90r

Awatar użytkownika
marmoo
 
 
Posty: 1165
Rejestracja: śr cze 28, 2006 2:54 pm
Lokalizacja: Podlasie

Post autor: marmoo » czw sie 02, 2007 8:51 am

gratulacje :)2 :)2 :)2
Ford- Family of fine cars.
2x V8 2xV6
Expedition, Explorer, Bronco II, F150

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

Post autor: qba_tcz » czw sie 02, 2007 12:51 pm

sprzęt - Żuk :D

mosty uaza, tylny z blokadą
reduktor uaz
silnik mercedes 2.3 benzyna/gaz, skrzynia mercedes.

:)21 :)21
... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

Awatar użytkownika
Japan
Posty: 327
Rejestracja: pn mar 05, 2007 5:27 am
Lokalizacja: KBR - DXB - bedzie KRK

Post autor: Japan » czw sie 02, 2007 10:45 pm

gratulacje dla zalogi :)2
Toyka Prado - autobus wycieczkowy :)21

Piotr Karcz
Posty: 1640
Rejestracja: pn kwie 04, 2005 1:13 am

Post autor: Piotr Karcz » pt sie 03, 2007 12:00 am

Fajnie poczytać o takiej expedycji - odechciewa sie upalania w kółko po piaskowni :wink:

Awatar użytkownika
El Modzello
Posty: 379
Rejestracja: czw mar 14, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Żywiec

Post autor: El Modzello » pt sie 03, 2007 10:18 am

Szacuneczek :)2 :P

Awatar użytkownika
czarny bielsko
 
 
Posty: 10703
Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Post autor: czarny bielsko » pt sie 03, 2007 12:43 pm

super foty :)2 gratulacje :)2 ;)
Jest Navara D40 lekko dłubnięta...

Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było

Awatar użytkownika
Paszczak
 
 
Posty: 2821
Rejestracja: wt wrz 14, 2004 12:31 pm
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Paszczak » sob sie 04, 2007 5:04 pm

super :)2 gratulacje :)2
spoko luzik
www.wawa4x4.pl

<mario>
 
 
Posty: 196
Rejestracja: wt lut 06, 2007 7:09 pm
Lokalizacja: ok. Bełchatowa

Post autor: <mario> » sob sie 04, 2007 5:41 pm

Gratulacje !!
Świetna wyprawa :)2
LJ 70

Awatar użytkownika
sopociak
 
 
Posty: 118
Rejestracja: pn lut 25, 2002 1:00 am
Lokalizacja: SOPOT
Kontaktowanie:

Post autor: sopociak » sob sie 04, 2007 10:02 pm

Gratulacje dla zalogi ,szacun dla kierownika,milo sie czyta ,a szczerze to zazdroszcze javascript:emoticon(':)2')
Ciesze sie ze mielismy okazje sie zapoznac ostatnio w warsztacie w Tczewie.
pozdrawiam
Waldek


Terrano II 3,0 DI LONG ze spaniem ;)

601 611 510

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

Post autor: qba_tcz » pn sie 06, 2007 9:46 am

więcej zdjęć z wyprawy pod adresem:

http://picasaweb.google.com/bradziaga/W ... Lipiec2007
Ostatnio zmieniony pn wrz 17, 2007 8:32 pm przez qba_tcz, łącznie zmieniany 1 raz.
... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

Awatar użytkownika
Karson
 
 
Posty: 5043
Rejestracja: śr lis 23, 2005 6:53 pm
Lokalizacja: Bilcza
Kontaktowanie:

Post autor: Karson » pn sie 06, 2007 11:36 am

Cieszy mi się gęba, że i ja dołożyłem cegiełeczkę do tak świetnej wyprawy. :)21
Gratulacje. :)2
SCARAB TEAM
Land Rover rullez :)21

Awatar użytkownika
rtrwoga
 
 
Posty: 1098
Rejestracja: pt lut 25, 2005 6:30 pm
Lokalizacja: ze skarpy

Post autor: rtrwoga » pn sie 06, 2007 2:26 pm

bałwan bałwanowi wilkiem ..........życie to podróż ,a nie osiaganie celu ...PATOLGIA...

Awatar użytkownika
Amigo
jestem tu nowy...
jestem tu nowy...
Posty: 1
Rejestracja: ndz maja 27, 2007 10:27 pm

Post autor: Amigo » wt sie 14, 2007 1:54 pm

Przepraszam, że wcześniej się nie odzywałem.
Nareszcie po powrocie znalazłem czas i możliwość dostępu do internetu.
W trakcie wyprawy tak wiele sie działo. Dopiero niedawno zdołałem to wszytko poukładać i wrócić do rzeczywistości. To była przygoda jak dotychczas największa w moim życiu. Podziękowania dla ekipy, która ze mną jechała. za to że mnie zabrali, że ze mną wytrzymali ;)
Dzięki dla Jacka, Kuby, Aśki i Jędrka.
Będę miał co wspominać i o czym opowiadać.
Cieszę się, że podołałem takiemu wyzwaniu, że pomimo mojej ograniczonej sprawności fizycznej wszystko przebiegło zgodnie z planami. Nasza wyprawa nie była orbisowską wycieczką. Bez wygód, klimatyzacji, z bardzo skromnym budżetem. Była wyprawą, która wymagała od uczestników silnej woli.
Wszystko udało się i jesteśmy zadowoleni, a ja mogę się zaliczyć do grupy niepełnosprawnych, którzy przełamali jakieś swoje bariery.
Dla wszystkich którzy nas wspomogli i nam kibicowali oraz dla tych, którzy nie wierzyli w nasze powodzenie duża uśmiechnięta buźka: :D
4x2 napęd ekologiczny - elektryczny

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

Post autor: qba_tcz » wt sie 14, 2007 1:59 pm

Amigo nie cukruj, tylko zbieraj kasę na przyszły rok :D
w tym roku widziałeś osły i bawoły domowe a za rok postaramy się pokazać Ci wielbłądy dwugarbne. :)21
... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

Awatar użytkownika
czarny bielsko
 
 
Posty: 10703
Rejestracja: ndz lut 08, 2004 12:56 pm
Lokalizacja: Kraków
Kontaktowanie:

Post autor: czarny bielsko » wt sie 14, 2007 2:03 pm

no to trzeba powoli zaczac zbierac fundusze :)2 jeszcze raz gratuluje wyprawy a koledze Amigo przelamania barier oraz zycze przelamywania ich na kolejnych wyprawach :)2 ;)
Jest Navara D40 lekko dłubnięta...

Samurai - był
Terrano II - było
Pajero - było

Awatar użytkownika
barteks
 
 
Posty: 895
Rejestracja: pt gru 17, 2004 2:30 pm
Lokalizacja: Kraków

Post autor: barteks » czw sie 16, 2007 10:50 pm

Ale super sprzeta macie chlopaki!!!
Bedzie jeszcze robil niezle wrazenie na drogach Afryki i Azji!!!
:)2

Juz byl poczytal o nastepnych Waszych wyprawach :roll:
poległ pod Jesionem: Daihatsu Wildcat F75 2,8TD

Awatar użytkownika
klusownik
 
 
Posty: 190
Rejestracja: ndz sty 11, 2004 10:31 pm
Lokalizacja: Słupsk / Lappland

Post autor: klusownik » czw sie 30, 2007 12:35 am

Extra wyprawa. :)2
Chylę czoła.

P.S. U nas w okolicy Słupska też widuję czasami Żuka na podzespołach UAZa. :wink:

Pozdr.
UAZ 469B S-21 + LPG UAZ 315126 2.4 MB
K- 750
Daihatsu Feroza 1.6 16V
Defender 90 300Tdi

Awatar użytkownika
Miskiller
 
 
Posty: 2586
Rejestracja: pt kwie 16, 2004 6:33 pm
Lokalizacja: Nowy Targ, Rabka a niedlugo ..... ?

Re: "Granice bez barier"- wyprawa Żukiem przez Kar

Post autor: Miskiller » czw sie 30, 2007 7:17 am

qba_tcz pisze:... nadjechała grupa kilku samochodów terenowych z Polski. Pierwszy z nich zatrzymał się, wymieniliśmy uprzejmości. Co się stało? - zapytali.
a to nie czesiu ?
4-ta REAKTYWACJA.Zrobie sobie PTO do Quada...a co ? umiem..

Awatar użytkownika
Misiek Bielsko
     
     
Posty: 5195
Rejestracja: czw lut 21, 2002 1:00 am
Lokalizacja: Bielsko-Biala
Kontaktowanie:

Post autor: Misiek Bielsko » czw sie 30, 2007 10:44 am

Nie.
Ale ktorys z uczestnikow. Najlepsze, ze nikt sie nie przyznaje. :-?

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

Post autor: qba_tcz » czw sie 30, 2007 7:45 pm

W relacji wspomnieliśmy o zaistniałej sytuacji nie po to, by szukać winowajców, tylko, by zwrócić uwagę potencjalnych samotników, że niekoniecznie muszą się spodziewać pomocy i zainteresowania ze strony rodaków. My byliśmy w tym szczęśliwym położeniu, że nie stało się nic tragicznego, że jesteśmy zaradni życiowo i , że okazało się, iż mamy prawdziwych przyjaciół, którzy po pierwszym telefonie zareagowali, jak należy. Jeszcze raz dzięki im za to. Myślimy, że osoby, które anonimowo opisaliśmy przemyślą sprawę i w przyszłości będą wiedziały, jak się zachować.
Nikt z nas nie oczekiwał w nadjeżdżającej grupie terenówek magika, który niczym królika z cylindra, wyjmie z bagażnika potrzebną nam półoś. Wstyd nam trochę było tylko za nas - Polaków, gdy odpowiadaliśmy na pytania trochę zdziwionych i zdezorientowanych mieszkańców Pleszy.
Myślimy, że na tym można i należy zakończyć ten wątek.
... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

Awatar użytkownika
Balu-Balu
 
 
Posty: 5312
Rejestracja: czw mar 15, 2007 9:56 am
Lokalizacja: GWE
Kontaktowanie:

Post autor: Balu-Balu » pn wrz 03, 2007 12:49 pm

Ja również gratuluję samozaparcia, cierpliwości i determinacji aby stworzyć i przejechać tą wyprawę. Brawo dla całej ekipy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mówię co myślę, robię co mówię, już nie jem co lubię.
"nullo retentus impedimento"

qba_tcz
 
 
Posty: 270
Rejestracja: pn cze 19, 2006 9:17 pm
Lokalizacja: Tczew
Kontaktowanie:

Post autor: qba_tcz » śr wrz 19, 2007 8:39 pm

... bo ciekawiej jest sznurek pchać, niż ciągnąć.

http://bradziaga.pl/

ODPOWIEDZ

Wróć do „Podróże i Wyprawy niekomercyjne”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość