
Ale dzisiaj spotkałem się z kuzynem, który wprawdzie ostatnie kilka lat mieszkał w Japonii, ale przed wyjazdem, postanowił zwiedzić własny kraj - czyli Australię.
Kupili z kolegą starego patrola, odpowiednio wyposażyli wyprawowo i dzień przed wyjazdem... ktoś go ukradł

Ale szybko policja znalazła i pojechali.
W jedno auto, dwie osoby.
Wycieczka trwała... 11 miesięcy, przejechali 40 tys km.
Nieźle.
Na pierwszy ogień wiele opowiedzieć nie zdążył, ale przygody podczas monsunu czy wystruganie przez Aborygenów resoru ze specjalnego drzewa brzmią ciekawie

Jak się dowiem czegoś ciekawego, albo zdobędę jakieś foty, to zapodam.