wszyscy jada do albanii, chyba bede sobie sam odpowiadal
troche info od kolegi z frankofonskeigo forum
"moi francuscy koledzy donoszą:
- ogólnie z ich punktu widzenia wjazd do algieri to koszmar finansowy - agencje ktore zajmują się tym we francji zdzierają niezłą kasę - wprowadziły nakaz wynajmu przewodnika (40euro/dzień) i kolesie muszą z takim gościem podróżować przez cały czas.
- dodatkowo znowu pojawia się problem rezerwacji hotelu lub campingu na poziomie wyrabiania wizy. Podobno jest to obowiązkowe i nawet austryjacy o tym pisali że inaczej sie nie da - więc prawie na pewno musisz mieć rezerwacje żeby dostać wizę.
- z dobrych wieści to takie - że właśnie austryjacy wjechali na pałę do algierii (z tunezji na wysokości Tebessa) i nie mieli z tego powodu żadnych problemów. Nie zadeklarowali w ambasadzie że jadą gdzieś na południe więc nikt nie wymagał od nich przewodnika (podobno to działa właśnie w taki sposób że przewodnik jest obowiązkowo wymagany na południu kraju).
- jedyne problemy to austryjaków to pyskówka na check-pointach z wojakami, które zdarzały się dość często - ale sami nie umieli się określić o co chodziło. z ich internetowych wypocin zrozumiałem że na każdym check-poincie musieli wypełniać druki takie jak muśmy mieli w tunezji. Stąd pewnie ich zdenerwowanie bo tych papierków było sporo i sporo wypełniania."
podsumowanie na teraz "afrikanska ujoza mataczona "