Islandia - wróciłem 18 lipca
Moderator: Misiek Bielsko
Islandia - wróciłem 18 lipca
Witam,
Właśnie wróciłem z Islandii. Jeżeli ktoś ma pytania odnośnie wyjazdu na Islandię to służę pomocą.
Pozdrawiam
Właśnie wróciłem z Islandii. Jeżeli ktoś ma pytania odnośnie wyjazdu na Islandię to służę pomocą.
Pozdrawiam
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Czym jechałeś??
Bo widziałem jakiegoś parcha na Landmannalaugar jakiś czas temu i dyskoteke pod Seljalandsfoss ,oba wyszpejowane z deka
Bo widziałem jakiegoś parcha na Landmannalaugar jakiś czas temu i dyskoteke pod Seljalandsfoss ,oba wyszpejowane z deka

Zdjęcia , zdjęcia , zdjęcia
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Witam,
To były 2 czerwone Patrole.
Pozdrawiam
To były 2 czerwone Patrole.
Pozdrawiam
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Zapodasz opis trasy oraz foty z niej..?! Jak to nie tajemnica to jakie koszty poniosłeś oraz niespodzianki spotkały..?! 

Najpierw do bólu,a później nie ma,że boli - NIEPRZEMAKALNI
Fotki
Fotki
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
tez mialem plany na ten rok...
ale medialna nagonka na sprawe zwiazane ze zwybuchaniem sie Ejaf@#$(* skierowaly moja tegoroczna dluzsza wycieczke na Balkany.
Jak to jest z tymi wulkanami, mozna bylo spokojnie jechać w tym roku?
nic to za rok tez bedzie piekna pogoda
ale medialna nagonka na sprawe zwiazane ze zwybuchaniem sie Ejaf@#$(* skierowaly moja tegoroczna dluzsza wycieczke na Balkany.
Jak to jest z tymi wulkanami, mozna bylo spokojnie jechać w tym roku?
nic to za rok tez bedzie piekna pogoda

po PGRowska Nyska z sześćdziesiątego pierwszego*
hoso-maki sushi '93
turbowanna '99
hoso-maki sushi '93
turbowanna '99
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
A to ciekawe! Ja też wróciłem dokładnie 18 lipca!
Ejafjallajokkul nie jest tak groźny jak go media malują! Tylko szkoda, że nie wpuszczają na drogę prowadzącą na przełęcz tuż pod wulkanem...
Ejafjallajokkul nie jest tak groźny jak go media malują! Tylko szkoda, że nie wpuszczają na drogę prowadzącą na przełęcz tuż pod wulkanem...
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Tak dokładniej to wracaliśmy razem bo byliśmy razem. Postaram się wieczorami dopisac kilka informacji i obserwacji jakie nasunęły się po pobycie.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Wyjechaliśmy dwoma długimi Patrolami. Ja GR 2.8td i dosyć zużyte AT 33" + lift 2" i snorkel i Michał 3.3d AT 31" bez liftu i snorkel. W każdym po 3 osoby. Wyjechalismy z Krakowa 20 czerwca rano. Na zachodnie wybrzeże Danii ok 1300 km dotarliśmy ok 22.00 (z krótkimi postojami). Jechaliśmy całą drogę na Bio dieslu. Na autostradę podniosłem ciśnienie do 2.5at. Przy szybkości 95-110 (z bagażnikiem dachowym i skrzyniami) zużycie wyszło ok 15.5l/100. Po zmniejszeniu szybkości do 90-95 spadło o ok 2.5l/100. Pierwszy nocleg na plaży w Danii. Drugi dzień spędziliśmy w Danii. Zachodnie wybrzeże jest dla mnie odkryciem. Bardzo ładne. Małe kameralne domki wklejone między wydmy. Super ! Krążyliśmy w okolicy poligonu wojskowego. W wielu miejscach stoją słupy z dużą czerwoną kulą. Jak kula jast w górze to znaczy że żołnierze ćwiczą. Trochę korciło żeby wjechać na poligon - takie fajne drogi tam prowadziły. Taki obrazek: na wydmach nadmorskich stoją słupy z podniesioną kulą, tasmy czerwono-białe wyznaczają spory teren. Żołnierze leżą i ćwiczą strzelanie. Za nimi stoi 3 oficerów i coś instruje. 50 m za leżcymi żołnierzami jest ścieżka rowerowa i jadą nią rodziny na wycieczkę, 10 m za ściżką jest droga asfaltowa po której my jedziemy. Jak żołnierze nie ćwiczą to można pójść sobie na plaże przez poligon.
W Danii płaci sie koronami duńskimi a nie euro. Tak dla jasności.
Druga noc też na nadmorskiej plaży bliżej Hanstholm. 22 czerwca wypływamy promem Norona na Islandię. Podróż trwała ok 50 godzin. Prom przypływa na Wyspy Owcze. Ci co chcieli na Owcze wysiadają, ci co chcą z Owczych dalej wsiadają i prom płynie na Islandię. My wybraliśmy podróż na Islandię bez Owczych.
cdn
W Danii płaci sie koronami duńskimi a nie euro. Tak dla jasności.
Druga noc też na nadmorskiej plaży bliżej Hanstholm. 22 czerwca wypływamy promem Norona na Islandię. Podróż trwała ok 50 godzin. Prom przypływa na Wyspy Owcze. Ci co chcieli na Owcze wysiadają, ci co chcą z Owczych dalej wsiadają i prom płynie na Islandię. My wybraliśmy podróż na Islandię bez Owczych.
cdn
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Bilety na prom kupiliśmy w biurze podróży w Krakowie. Zapłaciliśmy na miejscu złotówkami. Bilety można było kupić w konfiguracji samochód + 2 osoby lub samochód + 4 osoby. Ponieważ łącznie jechało 6 osób to kupiliśmy jeden z 2 osobami (1139 euro) i jeden z 4 osobami (1593 euro). To są ceny za spanie w kuszetkach i samochody do 5m długości i 1.90 wysokości. Są jeszcze kabiny i kabiny z oknami oraz apartamenty. Tych cen nie sprawdzałem. Prom wypływał z Hanstholm (północna część Danii). Z Krakowa do Hanstholm jest ok 1400 km. Droga biegła prawie cały czas autostradami i była długa i nudna.
W porcie byliśmy przed 9 (prom odpływał o 11). Wszystko z bagażnika dachowego włożyłem do środka samochodu, złożyłem antene CB. Ale i tak mój Patrol z bagażnikiem dachowym ma prawie 2.10m . Trochę nudnego czekania. Rozdali karty z kodami kreskowymi i paskami magnetycznymi: 1szt na wjazd samochodu, po 1 na wejście osób na pokład i po 1szt jako klucze do kuszetek. Przed wjazdem nastepuje segregacja pojazdów pod względem wysokości. Segregacja odbyła sie "na oko" bez porównywania biletów i wysokości pojazdow. Wszyscy (oprócz kierowców samochodów) wchodza na pokład promu rękawem. Trzeba pamiętać żeby zabrać z samochodw wszystko co będziemy potrzebowac w trakcie podróży. Dostęp do samochodów jest zamknięty. Słyszałem co prawda że jeden rodak dogadał się z obsługą i wszedł na pokład samochodowy. Ale i tak nie dostał sie do samochodu bo samochody są ustawiane w odlegości 10-15 cm jeden od drugiego.
Po zejściu do kuszetek okazało się że magnetyczne klucze nie zawsze działają. Dodatkowo okazało się że kupując bilety nie dopilnowaliśmy żeby cała 6 osobowa grupa była w jednej kuszetce. Przypiano nas do dwóch kuszetek w dość odległych miejscach. Na promie są dostępne gniazdka 230V. Żeby móc swobodnie korzystać w kuszetkach dobrze jest mieć przedłużacz 15 m z listwą kilku gniazdek. Na promie można kupić alkohol w sklepie bezcłowym. Można płacić koronmi duńskimi lub banknotami papierowymi euro. Przeliczali 1e=6.86 korony duńskiej (1 korona=0.60 zł). Problem jest tylko z resztą. Resztę wydaja wyłącznie w koronach duńskich. Dlatego wygodnie jest mieć trochę niskonominałowych banknotów euro. Obiad to koszt ok 100-150 koron, śniadanie 50-80 koron.
Podróż trwała ok 50 godzin. Byliśmy w Seydysfjordur punktualnie. Wyjazd z promu i ustawienie sie w wielorzędowej kolejce do jednej bramki przez którą musza przejechac wszyscy pojedyńczo i powoli. W międzyczasie chodzi między samochodami "gaździna" i rozdaje naklejki z datą wjazdu na terytorium Islandii. Do 3 miesięcy trzeba wywieźć samochód albo zapłacić cło. Przejazd przez bramkę wlecze sie prawie godzinę. Na promie było 5 samochodów z Polski. Do kontroli szczegółowej skierowano wszystkich z polską rejestracją. Jest to ponoć norma. Pierwsze pytanie: co mamy do oclenia. Mówie że nic, wszystko do dozwolonego limitu. Co było zresztą prawdą. Zajrzał do samochodu potem do bagażnka. Zobaczył kijki trekingowe. Od razu klimat ocieplił się. Zapytał sie co zamierzmy zwiedzac itd. Drugi z badaczy zobaczył tajemniczą sustancję zalegającą tu i ówdzie w bagażniku. Obaj czujnie przystapili do jej badania: pocierania palcami, wąchania itd. Na plaży w Danii wiatr nawiał trochę piasku do bagażnika. Sprawdzili bilety powrotne i życzyli miłego pobytu na Islandii. W drugim aucie z tego co wiem też tylko sprawdzili bilety powrotne. Innych polaków ponoć przekopali dokładnie i odebrali niedozwolone kiełbasy i inne artykuły.
W porcie byliśmy przed 9 (prom odpływał o 11). Wszystko z bagażnika dachowego włożyłem do środka samochodu, złożyłem antene CB. Ale i tak mój Patrol z bagażnikiem dachowym ma prawie 2.10m . Trochę nudnego czekania. Rozdali karty z kodami kreskowymi i paskami magnetycznymi: 1szt na wjazd samochodu, po 1 na wejście osób na pokład i po 1szt jako klucze do kuszetek. Przed wjazdem nastepuje segregacja pojazdów pod względem wysokości. Segregacja odbyła sie "na oko" bez porównywania biletów i wysokości pojazdow. Wszyscy (oprócz kierowców samochodów) wchodza na pokład promu rękawem. Trzeba pamiętać żeby zabrać z samochodw wszystko co będziemy potrzebowac w trakcie podróży. Dostęp do samochodów jest zamknięty. Słyszałem co prawda że jeden rodak dogadał się z obsługą i wszedł na pokład samochodowy. Ale i tak nie dostał sie do samochodu bo samochody są ustawiane w odlegości 10-15 cm jeden od drugiego.
Po zejściu do kuszetek okazało się że magnetyczne klucze nie zawsze działają. Dodatkowo okazało się że kupując bilety nie dopilnowaliśmy żeby cała 6 osobowa grupa była w jednej kuszetce. Przypiano nas do dwóch kuszetek w dość odległych miejscach. Na promie są dostępne gniazdka 230V. Żeby móc swobodnie korzystać w kuszetkach dobrze jest mieć przedłużacz 15 m z listwą kilku gniazdek. Na promie można kupić alkohol w sklepie bezcłowym. Można płacić koronmi duńskimi lub banknotami papierowymi euro. Przeliczali 1e=6.86 korony duńskiej (1 korona=0.60 zł). Problem jest tylko z resztą. Resztę wydaja wyłącznie w koronach duńskich. Dlatego wygodnie jest mieć trochę niskonominałowych banknotów euro. Obiad to koszt ok 100-150 koron, śniadanie 50-80 koron.
Podróż trwała ok 50 godzin. Byliśmy w Seydysfjordur punktualnie. Wyjazd z promu i ustawienie sie w wielorzędowej kolejce do jednej bramki przez którą musza przejechac wszyscy pojedyńczo i powoli. W międzyczasie chodzi między samochodami "gaździna" i rozdaje naklejki z datą wjazdu na terytorium Islandii. Do 3 miesięcy trzeba wywieźć samochód albo zapłacić cło. Przejazd przez bramkę wlecze sie prawie godzinę. Na promie było 5 samochodów z Polski. Do kontroli szczegółowej skierowano wszystkich z polską rejestracją. Jest to ponoć norma. Pierwsze pytanie: co mamy do oclenia. Mówie że nic, wszystko do dozwolonego limitu. Co było zresztą prawdą. Zajrzał do samochodu potem do bagażnka. Zobaczył kijki trekingowe. Od razu klimat ocieplił się. Zapytał sie co zamierzmy zwiedzac itd. Drugi z badaczy zobaczył tajemniczą sustancję zalegającą tu i ówdzie w bagażniku. Obaj czujnie przystapili do jej badania: pocierania palcami, wąchania itd. Na plaży w Danii wiatr nawiał trochę piasku do bagażnika. Sprawdzili bilety powrotne i życzyli miłego pobytu na Islandii. W drugim aucie z tego co wiem też tylko sprawdzili bilety powrotne. Innych polaków ponoć przekopali dokładnie i odebrali niedozwolone kiełbasy i inne artykuły.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Zaraz przy wyjeździe z portu jest bank. Za 1 euro płacili 153.66 korony islandzkiej. Ok 38 koron = 1 zł. Przy wymianie 1000 i więcej euro proszą o wypełnienie formularza po polsku skąd sa pieniądze i na co bedą przeznaczone. Te formularze sa później wysyłane do właściwego Urzędu Skarbowego. Na zakupy pojechalismy do Egilstadir. Tam dopiero znajduja sie markety i stacje paliw. Pierwszy market przy drodze, po lewej stronie jest ok 20-30 % drozszy od drugiego (sklep sieci Bonus) który jest dalej o ok 500 metrów (do skrzyzowania i na prawo). Ceny - sami oceńcie czy są porażające jak twierdzą niektórzy. Paliwo kosztuje: diesel 190.40-191.70 korony/litr (ok 5.00 zł/litr), benzyna chyba 194 korony. Można czasami kupić Biodiesel (błękitne elementy dystrybutora i gwałtowene machanie obsługi że to nie nadaje sie do samochodów tylko do traktorów) za 127 koron (3.34 zł). Niektóre ceny żywności: jogurty 0.5l (biomjolk - pyszne) 159-226 koron (4.18-6.00 zł), serki mniej lub bardziej zestalone (SKYR) 189-210 ISK (5.00-5.60 zł), bułki sztangielki 5szt. 111 koron (2.95 zł), chleb tostowy 198-400 koron (5.20-10 zł)(sprawdzac trzeba date ważności), jabłka 250-400 koron (6.50-10 zł), 10 jajek 379 ISK (10 zł), płatki kukurydziane 0.5 kg 399 ISK (10.50 zł), Musli owocowe 1 kG 749 ISK (19.70 zł), dobra kawa 400g 419 ISK (11 zł), Lavazza Gold 250g 479 ISK (12.60zł), Tonic Schwepps 2L 265 ISK (7 zł), Tuńczyki tajlandzkie w puszce (dobre) 129-169 ISK (3.40-4.50 zł), makaron 249 ISK (6.50zł), ser żółty Gouda 1 kG 1219 ISK (32 zł), łosoś 1998 ISK/kG (52 zł) inne ryby tak do 3000 ISK, mięso wołowe i drobiowe 1.800-3.000 ISK. kapary 100g 198 ISK, ogórki zielone 118 ISK/KG, sardynki w puszce 98 ISK, 2L Pepsi Max 178 ISK, puszka tartego parmezanu 398 ISK, smarowidło 300g 139 ISK. Ważna uwaga: sklepy (markety) sa generalnie otwarte od 12.00 do 18.00. Bywają duże róznice ceny między sklepami róznych sieci. Nawet do 50%. Najtańsze sa Bonusy. Zakup za niższą cenę nie jest okupiony jakością. Alkohole mocne sa drogie 2-5 razy drozsze niż w polsce. Piwo 2-3 razy. Dobre wino typu Gato Negro, Two Oceans i inne w opakowaniach 3l to cena 3999 - 5899 ISK. Cena taka sama jak w Polsce. W małych miejscowościach brak banków, sklepów i stacji paliw. Dobrze jest mieć mały zapas paliwa - na wszelki wypadek. Prawie wszyscy mówia po ... polsku. Oczywiście przesadziłem
W prawie każdym markecie spotykalismy pracujących polaków. Ponoć był taki moment że brakowało 2000 polaków żeby zgodnie z jakim przepisem islandzkim język polski został uznany za drugi język urzędowy. Za to wszyscy mówia po angielsku.
Zapakowani ok 15 wyruszmy dalej.

Zapakowani ok 15 wyruszmy dalej.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Należą się pochwały za taką relację. Wreszcie coś pożytecznego i przydatnego innym, planującym podobną trasę. Pisz dalej jak Cię wena najdzie, szczególnie o sprawach, które nie poszły jak trzeba - bo w końcu tylko to się wspomina.
Pozdro
RaV
Pozdro
RaV
Y60 TD42T+PTO high-roof
Y60 TD42T+PTOx3 Pick-up, LWB+42cm
Y60 TD42T+PTOx3 Pick-up, LWB+42cm
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
popieram
relacja jak należy
pisz , aż sie miło czyta.
CHcEmY więcej 




Najpierw do bólu,a później nie ma,że boli - NIEPRZEMAKALNI
Fotki
Fotki
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
OFF-ROAD JEST NA ISLANDII SUROWO ZAKAZANY. W zasadzie my forumowicze rozumiemy pod pojęciem off-road-u jazde poza asfaltem. Ale tak na prawde to najczęściej jeździmy po drogach bez asfaltu tyle że czasem po pachy w błocie. Drogi na Islandii są i tylko nimi można poruszać się samochodem. Jest to uzasadnione ze względu na sposób powstawania gleby. Grunt głównie powstaje na skutek wietrzenia fizycznego lawy. Lawa jako porowaty materiał łatwo wchłania wodę a ponieważ warunki klimatyczne powodują częste przechodzenie przez punkt 0 stopni woda zamarza i rozmarza powodując rozkruszanie skał (bryłek, kamyczków). W wyniku tego procesu powstały grunt jest jak gdyby puszysty. Chodząc po gołej ziemi zostawia sie ślady głebokie na 1-3 cm. Samochód zostawia koleiny gębokie na 3-8 cm. Takie sznyty będą zanikać 10, 20 a może 30 lat. Oczywiście nie wszędzie. W rozlewiskach rzecznych mogą zniknąć po tygodniu. Spotykaliśmy sie z napisami że off-road jest niedopuszczalny i z prośbami strażników parkowych żeby nie wyjeżdżać poza drogę. Nigdzie nikt nie groził nam z żadnej planszy. Turystów prosi się o poszanowanie przyrody. I jest to raczej respektowane. Widziałem sporadycznie efekty patatajenia i nie wyglądały na wyczyn godny pochwały. Jak wybierze się odpowiednio trasę to można mieć i widoki niesamowite i posmak męskiej przygody i to na drodze (on-road bo to dozwolone).
Drogi sa bardzo dobrze oznakowane nawet w interiorze. Na skrzyżowaniach są słupki i pomalowane aluminiowe odlewy tabliczek kierunkowych z nazwami miejsc. Trasy można wytyczać w oparciu o wszędzie dostępne mapy w skali 1:600 000 - 1 mapa, 1:300 000 - 4 mapy (są wszystkie drogi ale nie ma szlaków pieszych) i 1:100 000 - kilka map nie wiem ile. Koszt zakupu jednej mapy to 1690 ISK. Jak kupiłem mapy to okazało się że są chyba nowsze (lub inna wersja) z naniesionymi współrzędnymi GPS skrzyżowań, chatek turystycznych i innych obiektów. nie jestem pewien ale te chyba kosztowały 1890 ISK. Widziałem też album całej Islandii formatu A-3 (3 cm grubości) w skali 1:100 000 za 23 000 ISK. Dróg asfaltowych nie ma za wiele. Znacznie więcej jest szutruwek i tzw szlaków. Szutrówki sa najczęściej przygotowywane za pomocą maszyn drogowych i zwykle mają komplet słupków wyznaczających przebieg drogi. Szlaki to często ślady pozostawione przez poprzedników. Na mapach zaznaczane są linią przerywaną. Bywa że brak niektórych słupków są przewrócone lub złamane. Ślad bywa niewyraźny albo jest rozmyty przez wode. Te drogi prawdopodobnie nie są za często dozorowane przez słuzby drogowe. Bywa że spływająca woda zrobi bruzdy na 0.5 metra albo inne niespodzianki. Grunt daje bardzo dobre tarcie. Nawet nastromione podjazdy można spokojnie zrobić na łysiejących AT-kach. Bywa że mogą być potrzebne blokady obu mostów - przy podjeździe po nachylonych płytach skalnych na których leżą luźne kamienie. Mnie zdażyło się to raz na dojazdówce do miejsca do którego i tak można było dojść pieszo. Czyli dał bym radę zobaczyć to co jest za grzbietem nie koniecznie wjeżdżając. Ale był szlak to wyjechałem. Znacznie częściej chce sie włączyć blokady, wypuścić kolce z opon, napompować pływaki, mieć jakiś bodaj sznurek na drugi brzeg czy snorkel jak komin huty - jak widzi sie przeprawy wodne. Tych jest dużo. W czasie jak my byliśmy było mało wody. Tak zeznawali miejscowi i Michał który kierował drugim czerwonym Patrolem (który był 4 lata temu i miał porównanie). W wielu przeprawach zaznaczonych na mapie 1:300 000 nie było wody lub kilka centymetrów. Zimą nie było dużych opadów śniegu a w maju były wysokie temperatury i śnieg zdążył stopić się. Przeprawy rzeczne są przygotowane i oznaczone. Najczęściej miały 20-30 cm głębokości i gładkie twarde dno. Najgłębsza miała jak oceniam ok. 80-90 cm. Pojechałem na wprost a nie łukiem jak zalecali na wjeździe - może dlatego. Choć było po deszczach więc może tak miała mieć. Głębokość nie idzie w parze z szerokością. Te najszersze nie były głębokie. W wąskich potrafił być nagły wzrost głębokości o np. 20 cm na szerokości np. 1 metra. Ale nawet po przejechaniu stu brodów pod rząd na widok szerokiej na 100-150m rzeki o czarnej jak smoła kolorze wody z falami na 20 cm których grzbiety bieleją i są zwiewane przez wiatr robi się poważnie. Myśli szybko lataja po łbie. Wszystko zapięte ?! Teoretycznie słupki po drugiej stronie brodu powinny nas uspokoić że jest do zrobienia. Pozostaje jeszcze margines ryzyka że w nocy była gdzieś gwałtowana zlewa i dno rzeczki trochę zmieniło się. My nie spotkaliśmy się z takimi przypadkami.
Drogi sa bardzo dobrze oznakowane nawet w interiorze. Na skrzyżowaniach są słupki i pomalowane aluminiowe odlewy tabliczek kierunkowych z nazwami miejsc. Trasy można wytyczać w oparciu o wszędzie dostępne mapy w skali 1:600 000 - 1 mapa, 1:300 000 - 4 mapy (są wszystkie drogi ale nie ma szlaków pieszych) i 1:100 000 - kilka map nie wiem ile. Koszt zakupu jednej mapy to 1690 ISK. Jak kupiłem mapy to okazało się że są chyba nowsze (lub inna wersja) z naniesionymi współrzędnymi GPS skrzyżowań, chatek turystycznych i innych obiektów. nie jestem pewien ale te chyba kosztowały 1890 ISK. Widziałem też album całej Islandii formatu A-3 (3 cm grubości) w skali 1:100 000 za 23 000 ISK. Dróg asfaltowych nie ma za wiele. Znacznie więcej jest szutruwek i tzw szlaków. Szutrówki sa najczęściej przygotowywane za pomocą maszyn drogowych i zwykle mają komplet słupków wyznaczających przebieg drogi. Szlaki to często ślady pozostawione przez poprzedników. Na mapach zaznaczane są linią przerywaną. Bywa że brak niektórych słupków są przewrócone lub złamane. Ślad bywa niewyraźny albo jest rozmyty przez wode. Te drogi prawdopodobnie nie są za często dozorowane przez słuzby drogowe. Bywa że spływająca woda zrobi bruzdy na 0.5 metra albo inne niespodzianki. Grunt daje bardzo dobre tarcie. Nawet nastromione podjazdy można spokojnie zrobić na łysiejących AT-kach. Bywa że mogą być potrzebne blokady obu mostów - przy podjeździe po nachylonych płytach skalnych na których leżą luźne kamienie. Mnie zdażyło się to raz na dojazdówce do miejsca do którego i tak można było dojść pieszo. Czyli dał bym radę zobaczyć to co jest za grzbietem nie koniecznie wjeżdżając. Ale był szlak to wyjechałem. Znacznie częściej chce sie włączyć blokady, wypuścić kolce z opon, napompować pływaki, mieć jakiś bodaj sznurek na drugi brzeg czy snorkel jak komin huty - jak widzi sie przeprawy wodne. Tych jest dużo. W czasie jak my byliśmy było mało wody. Tak zeznawali miejscowi i Michał który kierował drugim czerwonym Patrolem (który był 4 lata temu i miał porównanie). W wielu przeprawach zaznaczonych na mapie 1:300 000 nie było wody lub kilka centymetrów. Zimą nie było dużych opadów śniegu a w maju były wysokie temperatury i śnieg zdążył stopić się. Przeprawy rzeczne są przygotowane i oznaczone. Najczęściej miały 20-30 cm głębokości i gładkie twarde dno. Najgłębsza miała jak oceniam ok. 80-90 cm. Pojechałem na wprost a nie łukiem jak zalecali na wjeździe - może dlatego. Choć było po deszczach więc może tak miała mieć. Głębokość nie idzie w parze z szerokością. Te najszersze nie były głębokie. W wąskich potrafił być nagły wzrost głębokości o np. 20 cm na szerokości np. 1 metra. Ale nawet po przejechaniu stu brodów pod rząd na widok szerokiej na 100-150m rzeki o czarnej jak smoła kolorze wody z falami na 20 cm których grzbiety bieleją i są zwiewane przez wiatr robi się poważnie. Myśli szybko lataja po łbie. Wszystko zapięte ?! Teoretycznie słupki po drugiej stronie brodu powinny nas uspokoić że jest do zrobienia. Pozostaje jeszcze margines ryzyka że w nocy była gdzieś gwałtowana zlewa i dno rzeczki trochę zmieniło się. My nie spotkaliśmy się z takimi przypadkami.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Na Islandii kurzy się. Może to być kurz uniesiony przez pojazd jadący przed nami, uniesiony wiatrem kurz lub silnym wiatrem (100-150 km/h) nawet piasek. Spotkalismy sie z burzą piaskową. Wiatr może unosić tumany pyłu wulkanicznego w okolicy ostatnio aktywnego wulkanu do tego stopnia że ze wzgledów bezpieczeństwa zamknieto drogę prowadzącą na przełęcz. Miejscowi mówili że jak wjeje to nie widać domów po drugiej stonie ulicy. Jadąc z drugiej strony wulkanu zawróciliśmy po tym jak widoczność spadła ponizej 100 m. Dalsza jazda nie miała za bardzo sensu. Najbardziej zadziwiał mnie unoszący sie pył za jadącym samochodem w trakcie mżawki i po wcześniejszym deszczowym dniu. Dziwne, ale i ciekawe.
Warunki pogodowe. dokończe jutro.
Warunki pogodowe. dokończe jutro.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Dorzucę swoje trzy grosze do płatności. Byłam w ubiegłym roku i koron islandzkich na oczy nie widziałam. Wszędzie (nawet np. na kampingu Askja za sam prysznic, czy za wynajem koni u gospodarza) można płacić kartami (wszystkie - kredytowe i debetowe bez różnicy). Mają tam wszędzie jak nie stacjonarne, to przenośne terminale. Podobno jest jakiś limit minimalnej kwoty płatności (bodajże cena jednej pocztówki), ale najmniej co płaciłam jednorazowo to chyba 200 koron i nie było problemów. Przelicznik sprawdzony po powrocie - okolice kursu średniego NBP z tamtego okresu.
Potwór potworny niezwykle wytworny ...
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl
tu mnie znajdziecie: http://www.fotopodroze.art.pl
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Napisałem się i jakimś cudem tekst zadział się. Teraz będę wysyłał tekst mniejszymi porcjami bo się zjeżyłem ...
Ostatnio zmieniony pn lip 26, 2010 9:25 pm przez aszy, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Pogoda ponoć była dobra. Temperatura w dzień wahała sie pomiedzy 3-18 stopni. W nocy 3-12 tak na oko. Woda nie zamarzała ale palce wyraźnie sztywniały. Spałem w samochodzie w śpiworze, polarze i czasami w czapce. Całego błękitnego nieba nie widzieliśmy ani razu. Bywało że fragmenty były wolne od zamglenia lub chmur ale nie całe niebo. Deszcz bywał często. Spotkaliśmy sie z gradem ale niezbyt okazałym. Było kilka dni bardziej deszczowych ale też (w okolicy Rejkjawiku) pogodnych i względnie ciepłych. Najbardziej dawał się we znaki wiatr. Było kilka dni z bardzo silnym wiatrem. Pierwszy raz zdarzyło mi się żeby wiatr wyciągnął mnie z chatki-schroniska. Wchodziłem do chatki i byłem przygotowany na uderzenie wiatru: rozstawiłem nogi i złapałem drzwi oburącz. Po uderzeniu wiatru wyleciałem z chatki. Dobrze że zdążyłem wyciągnąć dłoń z uchwytu drzwi bo bym miał połamane palce. W okolicach Langmannalugar spotkaliśmy sie z burzą piaskową. Widoczność spadała poniżej 100 m. Widziałem jak wiatr na rzece urywał (to słowo bardziej realistycznie oddaje to co widziałem niż słowo zwiewał) górne części fal, przekształcał w biały warkocz i dalej w poziomy deszcz. Bywało że z powodu silnego wiatru nie mogliśmy rozłożyć namiotu bazowego. Taki namiot (z Decathlonu za 250 zł 2.25x2.25 i 1.90 wysoki) to bardzo praktyczny zakup. Umożliwiał przygotowanie posiłku i zjedzenie go we względym spokoju.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Byliśmy przygotowani na spanie w samochodach i namiocie. Należy uważać żeby nie spać i w inny sposób nie psocić w parkach narodowych. W każdym parku i jego otoczeniu krążyli rengersi i roztaczali opiekę nad turystami. Spaliśmy na dziko głównie przy szlakach zaznaczonych na mapach linią przerywaną. Było spokojnie choć czasami przejechał samochód (a wydawało się że to takie odludzie). Znalezienie takich miejsc nie jest trudne. Pojawjenie się silnego wiatru zmusiło nas do szukania alternatyw. I tak trafilismy do pierwszej chatki. Chatki są zaznaczone na mapach. Są to chatki pasterskie udostępnione dla turystów lub przygotowane chatki jakiejś lokalnej organizacji turystycznej. Spaliśmy w sumie w 3 chatkach. Jak mniemam 2 były pasterskie i jedna organizacyjna. Organizacyjna była najlepiej wyposażona. W organizacyjnej proszono o wrzucenie do puszki po 2000 ISK od osoby, w jednej pasterskiej znalazłem (trochę ukryty) papier z napisem po islandzku tylko z którego zrozumiałem 1000 ISK. Ale nie było przewidzianego miejsca na zostawienie pieniędzy. W drugiej pasterskiej chatce nie było żadnych życzeń. W parkach narodowych pozostaje kemping lub schroniska. Najlepszy kemping był w Myvatn (jest kilka, nie pamiętam nazwy tego). Byliśmy tam 4 noce i robiliśmy wypady w okolicy. Za osobę 1200 ISK i w to wliczone nieograniczone korzystanie z prysznica i wyposażenia kuchni (łącznie z kuchenkami gazowymi). W Landmannalaugar 1000 ISK od osoby + 400 za kuchnię (bez kuchenek tylko stoły i trochę wyposażenia) od osoby + prysznic na monety 4x100 koron za parę minut. W Dvermodur (obje literki "d" nie takie jak trzeba - te oryginalne są trochę porąbane) 1000 (kemping tzn można również w samochodzie)+400 używanie kuchni +400 za prysznic z kluczem (można wieczorem i rano za tą cenę bo ). Nocleg w schronisku na wieloosobowej pryczy 4200 ISK + 400 prysznic. Za kuchnię nie trzeba było płacić. W Kerlingarhryggur tyle samo.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Pisanie zabiera trochę czasu, a jest jeszcze do posortowania i obrobienia 2 000 zdjęć. Wstępne plany mówiły o wykonaniu tej czynności w trakcie drogi powrotnej promem. Ale droga powrotna wypełniona była uczeniem błędnika: góra, dół, góra, dół. Piwo smakuje tylko w pierwsza stronę ... Teraz trochę sortuję zdjęcia. Będę systematycznie uzupełniać fotoreportaż, a to co do tej pory przejrzałem będzie niebawem dostępne w necie.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
w sumie nie napisales czy wrzuciliscie kase do puszek za noclegi, czy po prostu w polskim stylu nie? 

Mistrzow uprasza sie o spokoj
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Jak była puszka i jednoznaczna informacja o opłacie to tak. Tak było w jednej chatce. Nie wszędzie były puszki i prośba o opłatę. W jednej chacie pasterskiej (sądząc po wyposażeniu) był w jakiejś rurze kawał papieru z napisem po islandzku i jedyne co zrozumiałem to 1000 ISK i brak czegoś wyznaczonego jako puszka. Tutaj nie zostawilismy. Mogła to być np. opłata za konia a mieliśmy Patrole.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Witam,
my wyjeżdżamy na Islandię dopiero 28.08 na miesiąc i czytając Twoją relacje zrobiło mi się zimno.... A tak na poważnie to jak to w końcu jest z płatnościami na wyspie, czy lepiej mieć jełro czy kartę? Może masz jakieś pożyteczne rady co ze sobą zabrać (takie jak np info o przedłużaczu na prom
)?ew czego unikać jak ognia.
pzdr
MC
my wyjeżdżamy na Islandię dopiero 28.08 na miesiąc i czytając Twoją relacje zrobiło mi się zimno.... A tak na poważnie to jak to w końcu jest z płatnościami na wyspie, czy lepiej mieć jełro czy kartę? Może masz jakieś pożyteczne rady co ze sobą zabrać (takie jak np info o przedłużaczu na prom

pzdr
MC
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Kartami można prawie wszędzie płacić. Gotówka jest bardziej "elastyczna". Będę kontynuować relację z wyjazdu ale trochę brak mi czasu. W ciągu dnia jestemw pracy, a wieczorami opracowuję fotoreportaż. Przeglądanie zdjęć (mam do obrobienia ponad 2500 zdjęć), ustawianie wzajemnej chronologii czasowej i miejsca wykonania zdjęć, wybranie zdjęć które zostawić a które usunąć zabiera mnóstwo czasu. O co chodzi z tą chronologią ? Ano na wyjazd pojechało 6 osób z 6-cioma aparatami fotograficznymi. Okazało się że są rozbieżności w ustawieniu czasu i daty we wszystkich aparatach. Niektóre miały czas polski (różnica 2 godziny), inny przestawioną datę itd. Po imporcie zdjęć z kilku aparatów do jednego katalogu powstał bałagan chronologiczny. Nie spodziewałem się takiego nakładu czasu na wyprostowanie tego. Usuwanie zdjęć ma sens kiedy porównujemy wszystkie zdjęcia tego samego mjejsca w tym samym czasie. Dopiero wtedy widzimy różnicę między nimi i można spokojnie usunąć zdjęcia gorsze jakościowo lub tematycznie. Dlatego radzę przed wyjazdem żeby wszyscy uczestnicy wyjazdu we wszystkich aparatach ustawili sobie jednakowy czas i datę. Znacznie to skróci czas przygotowania fotoreportażu.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Sądzę że w sobotę podam namiar na fotoreportaż z wyjazdu na Islandię. Będzie to ok 200-220 zdjęć. Postaram się żeby prawie wszystkie zdjęcia miały podpisy umożliwjające lokalizację miejsca. Do części dodam tag lokalizujący w Google Maps.
Re: Islandia - wróciłem 18 lipca
Myslałem że zdążę dziś podpąć fotoreportaż, ale Michał przyniósł dysk ze zdjęciami. 135 Gb powaliło mnie. Skończe jutro. tzn dziś.
Ostatnio zmieniony śr sie 04, 2010 9:01 pm przez aszy, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości