Jak ma się farta.................luk pisze:A jak wygląda sprawa już na stacji disgnostyczej, bardzo się czepiają wysztkiego czy jak widzą gazika to im serce miękknie?? Ktoś ma jakieś nieprzyjemne doświadczenia z upierdliwymi diagnostami?? Na co warto zwrócić szególna uwage??
Gdzie mieszkam, wiadomo. Ale GAZ'a miałem jeszcze do niedawna na
Warszawskich numerach. Był taki czas że przeglądy trzeba było robić w
rejonie (były to chore czasy) więc co roku zasuwałem 250 km do stolicy.
W jednej z pod Warszawskiej stacji diagnostycznej trafiłem na
diagnoste który jak zobaczył mojego GAZ'a, to się wzruszył prawie do łez.
Okazało się że człowiek w 70 latach w Orzyskiej jednostce 3 lata jeździł
na GAZ'ach. I mówi do mnie:
- Panie! Ja o tych wozach wiem wszystko! Wiem co w nich nawala i co
trzeba sprawdzić. Znam ich każdy słaby punkt. Przedemną nic się nie
ukryje, he he he...
- No to mam przesrane... - Myśle sobie, bo wiem że nie jest cacy ale
licze że się uda.
Facet zrobił mi trzydziesto minutowy wykład techniczny o GAZ'ach,
a jak się dowiedział że właśnie zrobiłem 250 km. żeby zrobić badania
to poklepał mnie po ramieniu i powiedział:
- No to ja już wiem że on jest sprawny, tak ma być, tak trzymać.
I podbił papiery nie zaglądając gdzie kolwiek.
Sprawdził tylko czy siekiera na burcie zamocowana jest solidnie i się nie telepie.
To było najsympatyczniejsze badanie techniczne jakie miałem
