Wiedza warsztatowa i doświadczenie bojowe są cholernie ważne, tak jak choćby podstawy pozyskane w zawodówce lub technikum. Ostatnio oglądałem na stacji kontroli pojazdów (oczekując na badanie motocykla 'L") auto terenowe w postaci poprzerabianej Vitary, gdzie połowa mechanizmów była poskręcana śrubami 5.8
Delikwent nie wiedział nic o klasach wytrzymałości śrub, ani wytrzymałości materiałów. Cóż, nie zdążył nigdzie pojechać dalej, bo diagnosta za te śruby zatrzymał dowód rejestracyjny i kazał wzywać lawetę.
Co do silnika do zmoty: jeśli to ma być mercedes, bo trwały, z łańcuchem, etc., to zamiast 3.0d od "beczki" proponuję 2,3d od Vito lub "kaczki". Lżejszy o 50 kg, krótszy o jeden gar, zaś moc taka sama.
Lub 2,2 wolnossący czterozaworowy od C-klasy. Kręci się jak benzyna, a po zmianie pompy na mechaniczną od "kaczki" uodparnia się na wodę.
Zaś co do resorów i sprężyn, to we wojsku na kursie kierowców widziałem jak myślący chłopak (jeszcze kot), który nauczył się jeździć w cywilu, objeżdżał UAZ'em trenujących żandarmów w G-klasach...
Pozdrawiam i dobrej pogody życzę. Kulik
Jeszcze nie mam terenówki, ale już niedługo...
Motocyklowa Szkoła Jazdy Kulikowisko
Warszawa-Bemowo