Nauczony doświadczeniami poprzeniego wieczora (nie odpalił bydlak) nabrałem gorącej wody z kranu (nie miałem wtedy boryga), czajnik elektr. opalarkę, farelek, samostart, drugi aku - po prostu jak na wojnę

Godzina rozgrzewania silnika wrzątkiem i ciepłym powietrzem (przy okazji pakowania się do drogi i drobnych naprawek po 3 miesięcznym postoju)
Mimo rozgrzania silnika nie chciał zapalić - benzyna była, iskra była, silnik ciepły- kąt wyprzedzenia zapł.ustawiony - o co kurcze chodzi - po 20 minutach chechłania najpierw na 12 a potem na 24V (rozrusznik zwawo kręci -ciekawe czy to go nie zabije


Po poprawieniu też odpalił dopiero po nalaniu benzyny w karter - czy to mozliwe żeby od mrozu cos przytkało się w gaźniku (weber)?
Jak jechałem do kumpla to silnik zaczął objawiać stan agonalny - najpierw przestał palić na 1, potem na 2, a wydaje mi się że i później na 3 cylindrach -wydawał dzwięk jak stary traktor i dawał znikomą moc dopiero przy gazie wciśniętym w podłogę a nawet i głębiej (ręczny gaz wyciągnięty). Zastanawiam się z czego to wynikało, bo jak wracałem to działał już normalnie

