cichy pisze:szczerze?
Najlepiej (najpewniej) bedzie jak zlecisz komus remont tego silnika.... jetem pewny ze sam nic nie zdzialasz, szkoda czasu i pieniedzy.
A ten wal najlepiej dac do szliferza niech go pomierzy i sam oceni czy cos z niego bedzie.
Ze zleceniem całego remontu też źle - łatwo trafić na kaszaniarza.
Rozebranie i złozenie silnika nie jest wielką sztuką - a lepiej złoży użytkownik każdą część w WD-40 myjąc i swieżym kawałkiem ręcznika papierowego wycierając jak kaszaniarz upiaszczonymi łapami.
Zlecać to należy regenerację poszczególnych elementów - przeszlifowanie tulei, dotoczenie (tak, dotoczenie z bardziej nadwymiarowych albo z surowych) tłoków,, szlif wału i dorobienie do niego właściwych panewek, ewentualnie doszlifowanie sforzni tłokowych i rozwiercenie tujek do nich...
Dalej - splanowanie głowicy, przefrezowanie gniazd zaworów, ewentualne przeszlifowanie obrzeży zaworow (chyba że są tak zeżarte że nowe trzeba dać...). Z docieraniem zaworów to bym się zastanawiał - jak ktoś nie ma dużego doświadczenia warsztatowego - niech zleci, osobiście wolałbym sam dotrzeć. łdnie wszystko poskłdać, zawory wcześniej doklepac postukujac przez kawalek drewna młotkiem w trzonek i pozwalając wrócić pod wpływem sprężyny (często ludzie nie wiedzą że to też trzeba zrobić zanim się silnik po remoncie odpali...). Na koniec zapodać po 5 CCM oleju do każdego z cylindrów, wkręcić świecę i można odpalać. PO odpaleniu pół godziny na jałowych, pół na 1500RPM i można delikatnie ruszać- po mniej więcej 2000KM delikatnej jazdy zmienić olej (ortodoksi zmieniają pierwszy raz po 500km, drugi z upływem 200km po remoncie) i dalej spokojnie jeździć.
Oczywiście o wymianie wszelkich uewentualnej wymianie tulei zaworowych i rewizji rozrządu (wałek, łożyskowanie wałka, koła rozrządu zwłaszcza to duże tekstolitowe) wcześniej nie wspomniałem - ale to chyba oczywiste.