Leszek zawsze jak wsiadalem do jakies fury to jezdzilem najpierw na wyczucie i zawsze jakos to wychodzilo

Jak pracowalem kiedys na magazynie i jak sie okazalo, ze przyjechal tir do rozladunku, a reszta kumpli pojechala z towarem gdzies w cholere to szef przylazl ze mam go rozladowac - pierwszy dzien na widlaku i w czasie rozladunku nauczylem sie go prowadzic bez wiekszych problemow (wozki z toyoty byly byly na magazynie

). Fajnie sie jezdzilo, a jak sie nauczylem pomykac to mialem jeszcze wiekszy ubaw z prawej reki szefa, ktory jezdzil se tym wozkiem i narobil wieksze zniszczenia na magazynie niz ja przez caly okres pracy
Wiem, ze z Uazem na samym poczatku bedzie trudno, ale nigdy nie widzialem problemu, zeby sie przesiasc na inna fure. Poza tym czlowiek nie jest taki co by se nie dal rady
Co proawda moj brat staral mi sie wybic z glowy Uaza i byl za tym cobym se kupil samuraja, ale jednak nie stac mnie na razie, zeby kupic... poki co nie mam stalej pracy i jeszcze studiuje, co laczy sie z tym, ze to co mi sie uda zarobic to laduje przewaznie w paliwo zeby dojechac do tego krakowa i spowrotem. A to co mi sie uda odlozyc laduje sobie gdzies w szafce i czeka na ten moment az bedzie na tyle, zeby mozna bylo kupic jakiegos w miare jezdzacego Uazika

Moze jak mi sie uda zalapac jakas prace na stale to wtedy pomysle nad kupnem jeszcze jednej furki. A jak na razie chce Uaza, nawet jakbym mial siedziec przez cale wakacje na warsztacie i z nim robic - przynajmniej sobie przypomne troche mechaniki bo dawno juz nie siedzialem przy autach.
No a teraz nie pozostaje mi nic innego jak isc sie uczyc bo mi sie sesja ciagnie niemilosiernie i chcialbym miec juz ja za soba... ciezkie jest zycie studenta w trakcie sesji
