masz racje,ale wiele usterek mozna wczesniej usunac i cieszyc sie jazda.a urwac zawsze cos mozna.ale mam kolegow co jezdza tylko na ryby i grzyby,autka schludne,ale nieczesto jezdzone i zawsze problem;to nie pali jak powinien,to cylinderki trzymaja itp.itd.a w teren jada jak nazbieraja kase na paliwo

uaz zeby rabotal ma jezdzic,a nie stac i moknac hehe.ja nakulalem uazami swoimi ponad 80tyskm i tylko 2 razy byla laweta.czesciej na lawecie lagune ogladam...raz padl mi rozrzad,a raz padla pompa wody,ktora gosc tak zregenerowal,ze zatarly sie lozyska.i stalem pod zninem w drodze powrotnej ze swiecia do zielonej gory..ale po drodze koledzy pomogli,potem pompa z tarmotu i powrot do domku.uaz to hardmadafacka pojazd!na trzech biegach,bez swiatel,wycieraczek,stopu,z walnietym krzyzakiem walu,bez ogrzewania,z parujacymi szybami,cieknaca przednia szyba,peknietym resorem-ale pojedzie.i wcale nie uwazam,ze jest idealny,ale mechaniki i kombinatorstwa uczy jak malo,ktore auto..i to jest piekne w tym aucie.a na koniec dodam,ze pracuje razem z kolesiem,ktory jezdzi samurajem,tak chwalonym przez wszystkich.po 2 m-cach autko zostalo doposazone w opony fedimy,superwincha bo nie dawalo rady.a potem od tego padlo sprzeglo i pochodne,mosty i wiele wiele innych.kufel laplandery tez zmielil,oleszczkom korba bokiem od wody tez wylazla,a drugi silnik tez dlugo nie pozyl.a te autka sa profesional!!!wiec nie ma aut nie dozajechania..i po raz setny trza sie zastanowic do czego mi autko.a potem apetyt rosnie w miare jedzenia,kierowca dojrzewa i jego autko tez.no i uaz mimo,ze niskobudzetowy tez nie jest dla biedakow.panowie my to elita

za duzo mam czasu ostatnio bom sie rozpisal znowu