Silnik- ograniczenie dopływu powietrza.
Moderator: Student
- cowboy_3151
- Posty: 424
- Rejestracja: wt maja 13, 2003 6:22 am
- Lokalizacja: Smardzewice-Tomaszów Mazowiecki
Silnik- ograniczenie dopływu powietrza.
Sprawa jest nastepująca:
1. Jak daleko można experymentować przy jezdzie na LPG z ograniczeniem dopływu powietrza do gaźnika (oczywiście bez kompletnego odcięcia) w celu poprawy składu mieszanki. Przy tych samych nastawach regulacyjnych jest bogatsza mieszanka i zwiększa się dynamika. Poprostu zmniejszając dopływ powietrza zmniejsza się też zapotrzebowanie na Gaz ( sprawdzone) przy tych samych parametrach i osiągach, a nawet czasami, dosć często zwieksza dynamika.
2. Jakie to może mieć skutki dla silnika ( jedyne znane to te że nie wytrzymuje uszczelka na kolektorze ssącym, ale to nie jest problem )
3. Czy to wogóle ma sens ( jakie uzyskuje się zyski w porównaniu z stratami lub kosztami.
Oto pewien sprawa o której chce coś się dowiedzieć, dodam tylko iż w chwili obecnej zamieżam testować to na jednym uazie. Jak narazie to przy ograniczeniu dopływu powietrza brakuje na wolnych obrotach regulacji zmniejszającej dawkę gazu doprowadzoną do silnika, a on pracuje normalnie i dość normalnie wkręca sie na obroty tak gdzieś do 3tys., ale do jazd próbnych to jescze troche zostało.( trza go skręcić do kupy)
1. Jak daleko można experymentować przy jezdzie na LPG z ograniczeniem dopływu powietrza do gaźnika (oczywiście bez kompletnego odcięcia) w celu poprawy składu mieszanki. Przy tych samych nastawach regulacyjnych jest bogatsza mieszanka i zwiększa się dynamika. Poprostu zmniejszając dopływ powietrza zmniejsza się też zapotrzebowanie na Gaz ( sprawdzone) przy tych samych parametrach i osiągach, a nawet czasami, dosć często zwieksza dynamika.
2. Jakie to może mieć skutki dla silnika ( jedyne znane to te że nie wytrzymuje uszczelka na kolektorze ssącym, ale to nie jest problem )
3. Czy to wogóle ma sens ( jakie uzyskuje się zyski w porównaniu z stratami lub kosztami.
Oto pewien sprawa o której chce coś się dowiedzieć, dodam tylko iż w chwili obecnej zamieżam testować to na jednym uazie. Jak narazie to przy ograniczeniu dopływu powietrza brakuje na wolnych obrotach regulacji zmniejszającej dawkę gazu doprowadzoną do silnika, a on pracuje normalnie i dość normalnie wkręca sie na obroty tak gdzieś do 3tys., ale do jazd próbnych to jescze troche zostało.( trza go skręcić do kupy)
- cowboy_3151
- Posty: 424
- Rejestracja: wt maja 13, 2003 6:22 am
- Lokalizacja: Smardzewice-Tomaszów Mazowiecki
Niekoniecznie żależy wszystko od przytłumienia np. przy zmnieszenu otworu dopływu w gaźniku do średnicy 5 cm i odpowiednim ustawieniu taki sinik chodził w uazie 70000 i nic takiego sie niedziało i z tego co wiem chodzi nadal tyle że juz nie na gazie.banan pisze:ad 2 - przegżanie silnika, spalone tłoki, wysrane zawory...
- cowboy_3151
- Posty: 424
- Rejestracja: wt maja 13, 2003 6:22 am
- Lokalizacja: Smardzewice-Tomaszów Mazowiecki
Właśnie zyskiem jest spalanie i oto chodzi przyszłemu właścicielowi. Co do mulastości to tez zależy od tej wartości przytłumienia trzeba wybrac kompromiś czego oczekuje się od auta i na tym poziomie go zostawić. Akurat to nie jest problemem dla przysłego właściciela.wojtekd pisze:zyski takie ze mniej LPG to palilo
wady mniej mocy i syf bardziej mulasty
według mnie kombinowanie z dopływem powietrza nie ma sensu ,ograniczysz dopływ powietrza jednoczesnie przykręcając kurek gazu ,autko straci moc ,będziesz chciał pojechać szybciej to zeżre ci dwa razy więcej gazu , stosunek powietrza i paliwa obojętnie jakiego musi być zachowany, lepiej jest dobrze wyregulować autko bez kombinacji z dopływem powietrza, duża ilość powierza z odpowiednią ilością paliwa to moc
! ,która jest pożądana zwłaszcza w terenie .

- Grzegorz G.
- Posty: 781
- Rejestracja: pn lut 10, 2003 1:31 pm
- Lokalizacja: Warszawa
Ja też uważam, że cudów nie ma. Autko bierze energię ze spalania paliwa w powietrzu i tyle enrgii ile potrzeba do napędzenia auta z tego splania musi mieć.
Moim zdaniem przesłanianie dolotu służy tylko i wyłącznie ratowaniu sytuacji przy źle dobranej, wadliwej, uszkodzonej lub źle zamontowanej instalacji. Podobne problemy powstają przy wszelkich nieszczelnościach w dolocie (lewe powietrze). U mnie przy dobrej uszczelce pod kolektorem nic nie trzeba było przesłaniać i autko chodziło jak zegarek (kto widział - ten wie) i wcale tak strasznie nie chlał. Przy uszkodzonej już była kicha. Dodam, że nie było żadnych bajerów - zwykły mieszalnik na gaźniku. I nie raz myślałem o wywaleniu gaźnika i dorobieniu samej przepustnicy żeby jeszcze zmiejszyć opory w dolocie powietrza i poprawić napełnianie cylindrów (bo zawsze może być jeszcze lepiej
). A oszczędności, zawsze można lżejszych butów poszukać, albo w kapciach jeździć. 
Moim zdaniem przesłanianie dolotu służy tylko i wyłącznie ratowaniu sytuacji przy źle dobranej, wadliwej, uszkodzonej lub źle zamontowanej instalacji. Podobne problemy powstają przy wszelkich nieszczelnościach w dolocie (lewe powietrze). U mnie przy dobrej uszczelce pod kolektorem nic nie trzeba było przesłaniać i autko chodziło jak zegarek (kto widział - ten wie) i wcale tak strasznie nie chlał. Przy uszkodzonej już była kicha. Dodam, że nie było żadnych bajerów - zwykły mieszalnik na gaźniku. I nie raz myślałem o wywaleniu gaźnika i dorobieniu samej przepustnicy żeby jeszcze zmiejszyć opory w dolocie powietrza i poprawić napełnianie cylindrów (bo zawsze może być jeszcze lepiej


Grzechu_z_UAZ
Kombinacje z tłumieniem powietrza sa do bani.....i bez sensu .
Najpierw motorek trzeba ustawić do pracy na benzynkę ( znaczy sie luzy na gwizdkach, kąt zapłonu , przerwę w aparacie - sprawdzić kondensator , ważne : przewody wysokiego napiecia ), nastepnie wyczyścić i wyregulować gaźnik ( sprawdzić pływak - przy jeździe na gazie często od wibracji się przeciera ) - skręcić gaźnik - na gazie potrafi się całkowicie rozkręcić- rozsychają się uszczelki ( jeśli papierzane).......... Motorek wyregulować na benzynce na analizatorze - a dopiero jechać do dobrego gazownika ...... Acha przed wizytą w "gazie" kupić nowy filtr powietrza - na starym jest bez sensu jechac i regulować .
PS : wrócę jeszcze do przewodów : jak przewody WN "świecą " po ciemku ( takie małe skaczące po nich pieroniki) ...należy je natychmiast wymienić w pierwszej kolejności.
Miałem kiedyś takie zdarzenie : jade sobie spokojnie przez Polskę Żuczkiem na gazie....a tu zaczyna przerywać , nie ciagnie ....gaz do dechy a na liczniku 40km..... Moze gaz do bani - własnie zatankowałem.... przełaczam na benzin....a tu jazda jak ta lala..... Se myslę pewnikiem instal. gaz. sie sp******iła.... a moze warto dolać gazu na jakimsik "markowym " CPN-nie - dolałem na Orlenie ...przejechałem 5 km....i znowu kicha.... na benzynce dojechałem do nastepnej stacji z barem . Była noc......cosik mie natkło aby podnieść pokrywę silnika po ciemku.......a tu dyskoteka wielobarwna . Wychrzaniłem całą wiązkę przewodów - zapakowałem jakie akurat mieli ( od poloneza).....i jazda dalsza bez problemu.....
Morał z tego jest taki : wcale problemy z gazem nie muszą być spowodowane uszkodzeniiem tej instalacji.......
Bardzo pilnować należy układu zapłonowego bowiem gaz jest bardziej "wymagajacy" ......potrzeba do niego większej energi iskry zapłonowej niż do benzyny.
Najpierw motorek trzeba ustawić do pracy na benzynkę ( znaczy sie luzy na gwizdkach, kąt zapłonu , przerwę w aparacie - sprawdzić kondensator , ważne : przewody wysokiego napiecia ), nastepnie wyczyścić i wyregulować gaźnik ( sprawdzić pływak - przy jeździe na gazie często od wibracji się przeciera ) - skręcić gaźnik - na gazie potrafi się całkowicie rozkręcić- rozsychają się uszczelki ( jeśli papierzane).......... Motorek wyregulować na benzynce na analizatorze - a dopiero jechać do dobrego gazownika ...... Acha przed wizytą w "gazie" kupić nowy filtr powietrza - na starym jest bez sensu jechac i regulować .
PS : wrócę jeszcze do przewodów : jak przewody WN "świecą " po ciemku ( takie małe skaczące po nich pieroniki) ...należy je natychmiast wymienić w pierwszej kolejności.
Miałem kiedyś takie zdarzenie : jade sobie spokojnie przez Polskę Żuczkiem na gazie....a tu zaczyna przerywać , nie ciagnie ....gaz do dechy a na liczniku 40km..... Moze gaz do bani - własnie zatankowałem.... przełaczam na benzin....a tu jazda jak ta lala..... Se myslę pewnikiem instal. gaz. sie sp******iła.... a moze warto dolać gazu na jakimsik "markowym " CPN-nie - dolałem na Orlenie ...przejechałem 5 km....i znowu kicha.... na benzynce dojechałem do nastepnej stacji z barem . Była noc......cosik mie natkło aby podnieść pokrywę silnika po ciemku.......a tu dyskoteka wielobarwna . Wychrzaniłem całą wiązkę przewodów - zapakowałem jakie akurat mieli ( od poloneza).....i jazda dalsza bez problemu.....
Morał z tego jest taki : wcale problemy z gazem nie muszą być spowodowane uszkodzeniiem tej instalacji.......
Bardzo pilnować należy układu zapłonowego bowiem gaz jest bardziej "wymagajacy" ......potrzeba do niego większej energi iskry zapłonowej niż do benzyny.
"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
W uzupełnieniu tego poprzedniego dodam jeszcze że ważna jest sprawa kata wyprzedzenia zapłonu.
W starszych silnikach gaźnikowych ( a w szczegolnosci w ruskich wynalazkach) należy przyspieszyć kąt wyprzedzenia o ile ? to już indywidualna sprawa do ustalenia empirycznego ( znaczy się metodą prób i błedów), z mojego doświadczenia wynika że conajmniej 3 nawet do 5*....
Dodam jeszcze taki temat : zawory - im starszy model silnika tym częściej należy je regulować ( średnio 2 x częściej jak na benzynie)
nie dotyczy to silników przystosowanych do paliwa bezołowiowego.
Bzdurą jest również twierdzenie że : "gaz niszczy silnik" ......
Przy spalaniu gazu nie powstaja nagary - olej wypłukuje te stare (silnik się myje) i ...... zaczyna mieć przedmuchy , dzwonic klekotać itd.... to nie od gazu ino od wyeksploatowania.... rada tylko jedna MotoDoktor (tylko bez teflonu)..........i na jakiś czas wystarczy....
PS: w firmie której pracowałem wyrób "samochodopodobny" marki Zuk przejechał 500.000 km bez remontu - od nowości na gazie ...... progów na cylindrach 0........ został rozebrany bo pękł tłok...... nie do uwierzenia ale tak było.
Od 90 roku jeżdzę na "gazie" i z perspektywy tych 14 lat twierdze ,że nie ma lepszego paliwa........ "Dyszla" nigdy nie kupię.....
W starszych silnikach gaźnikowych ( a w szczegolnosci w ruskich wynalazkach) należy przyspieszyć kąt wyprzedzenia o ile ? to już indywidualna sprawa do ustalenia empirycznego ( znaczy się metodą prób i błedów), z mojego doświadczenia wynika że conajmniej 3 nawet do 5*....
Dodam jeszcze taki temat : zawory - im starszy model silnika tym częściej należy je regulować ( średnio 2 x częściej jak na benzynie)
nie dotyczy to silników przystosowanych do paliwa bezołowiowego.
Bzdurą jest również twierdzenie że : "gaz niszczy silnik" ......
Przy spalaniu gazu nie powstaja nagary - olej wypłukuje te stare (silnik się myje) i ...... zaczyna mieć przedmuchy , dzwonic klekotać itd.... to nie od gazu ino od wyeksploatowania.... rada tylko jedna MotoDoktor (tylko bez teflonu)..........i na jakiś czas wystarczy....
PS: w firmie której pracowałem wyrób "samochodopodobny" marki Zuk przejechał 500.000 km bez remontu - od nowości na gazie ...... progów na cylindrach 0........ został rozebrany bo pękł tłok...... nie do uwierzenia ale tak było.
Od 90 roku jeżdzę na "gazie" i z perspektywy tych 14 lat twierdze ,że nie ma lepszego paliwa........ "Dyszla" nigdy nie kupię.....
Ostatnio zmieniony sob sie 07, 2004 9:42 pm przez Ankot, łącznie zmieniany 1 raz.
"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
dawno temu handlowałem autami - moto doktora kupowałem w sześciopakach (po szesc w kartonie ) i nikt mi nie wmówi że to niedziała
.....na gazie sam nigdy nie jeżdziłem ,ale ostatnio zaopatruje okolice w przepływomierze (mówią że to od świecących przewodów WN) ale na szczęscie ten problem (przepływomierzy )nie dotyczy uaza


Hehehe :
to nie teorie - to praktyka.............. "mówta co chceta" - ja wiem swoje - parę lat zajmowałem sie sprzętem w firmie ( gazy66, Stary 266 i 66, ural (dźwig rakietowy), żuki , fordy tr, dwa "żółtki"( znaczy się honda i nissan) 1 opel , kilka roburów z demobilu niemieckiego i inne "dyszle" w rodzaju DT, K407 czy EO 2126............... Wiekszość z tego "towaru" zagazowana - mogę Wam powiedzieć jedno : mam sentyment do ruskich terenowców ( ciężkich) - jak się zadba - to nie do zajeb****** i zawsze toto odpali..
Ja jeszcze pamiętam jak na Gazie 66 mielim po 4 butle 110l - a tankowało to się raz na tydzień ręczną pompką ( twoja - moja) z 33kg butli "przemysłowych".......... bo w "Klerykowie" to było 2 stacje tankowania a w terenie to całkowite zero..... ech piękne lata 90-te ...młody i piękny byłem....
PS : To co powie mi ktoś gdzie można się pościgać ciężarówką terenową
- im więcej błotka tym lepiej...... 
to nie teorie - to praktyka.............. "mówta co chceta" - ja wiem swoje - parę lat zajmowałem sie sprzętem w firmie ( gazy66, Stary 266 i 66, ural (dźwig rakietowy), żuki , fordy tr, dwa "żółtki"( znaczy się honda i nissan) 1 opel , kilka roburów z demobilu niemieckiego i inne "dyszle" w rodzaju DT, K407 czy EO 2126............... Wiekszość z tego "towaru" zagazowana - mogę Wam powiedzieć jedno : mam sentyment do ruskich terenowców ( ciężkich) - jak się zadba - to nie do zajeb****** i zawsze toto odpali..

Ja jeszcze pamiętam jak na Gazie 66 mielim po 4 butle 110l - a tankowało to się raz na tydzień ręczną pompką ( twoja - moja) z 33kg butli "przemysłowych".......... bo w "Klerykowie" to było 2 stacje tankowania a w terenie to całkowite zero..... ech piękne lata 90-te ...młody i piękny byłem....
PS : To co powie mi ktoś gdzie można się pościgać ciężarówką terenową


Ostatnio zmieniony sob sie 07, 2004 9:36 pm przez Ankot, łącznie zmieniany 1 raz.
"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
to jeszcze tylko kup szesciopaka magnetyzerow i wogole bedzie rakietaborman pisze:dawno temu handlowałem autami - moto doktora kupowałem w sześciopakach (po szesc w kartonie ) i nikt mi nie wmówi że to niedziała![]()
.....na gazie sam nigdy nie jeżdziłem ,ale ostatnio zaopatruje okolice w przepływomierze (mówią że to od świecących przewodów WN) ale na szczęscie ten problem (przepływomierzy )nie dotyczy uaza

MOC&OFFROAD-GOOD IDEA 
CHYBA UAZ V8 6.2
PREZES KLUBU NOCNYCH KASZTANIARZY 4x4

CHYBA UAZ V8 6.2
PREZES KLUBU NOCNYCH KASZTANIARZY 4x4

Jak silnik wyeksploatowany to MotoDoctor OK..... nie kopci - oleju nie wpierd***.......czasami nie ma wyjścia.
A na "autohausach" to jestem wyczulony..........
Warto "pomacać" paluszkami olej z miarki - jak się "ciągnie" to ....chszczony i motor złom...... warto również poniuchać czy nie śmierdzi hipolem.....bo i takie numery widziałem.
A na "autohausach" to jestem wyczulony..........
Warto "pomacać" paluszkami olej z miarki - jak się "ciągnie" to ....chszczony i motor złom...... warto również poniuchać czy nie śmierdzi hipolem.....bo i takie numery widziałem.

"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
ja zrobiłem na rurociągu jak dotąd 90 tyś. Nie dla przyjemności, lecz z musu.
Obserwuję natomiast pewną, ciekawą sytuację.
Poprzednie auto i obecne ( obydwa ja gazowałem) to japońskie plaskacze.
Żaden z nich przed założeniem gazu nie brał oleju. Po założeniu obydwa na początku dostały pier.dolca i wzięly na przestrzeni 15tys po 2,5L oleju.
Dalej natomiast ( między kolejnymi przeglądami) zużycie ustabilizowało się na poziomie 1-1,5L
nie wiem o co im chodzi, alę osobiście walę to
jednego puściłem już dawno, drugim jeszcze trochę się pokulam.
Obserwuję natomiast pewną, ciekawą sytuację.
Poprzednie auto i obecne ( obydwa ja gazowałem) to japońskie plaskacze.
Żaden z nich przed założeniem gazu nie brał oleju. Po założeniu obydwa na początku dostały pier.dolca i wzięly na przestrzeni 15tys po 2,5L oleju.
Dalej natomiast ( między kolejnymi przeglądami) zużycie ustabilizowało się na poziomie 1-1,5L
nie wiem o co im chodzi, alę osobiście walę to

jednego puściłem już dawno, drugim jeszcze trochę się pokulam.
łoś też człowiek
.....no niby niewielkie przebiegi jak na "żółtki" ....
Ja "zagazowywałem" silniki nowe i po przebiegu......... i czasami problemy były z silnikami po przebiegu........ Trafił mi się taki nissan 1.8l ... na liczniku miał chyba 110tys - po zagazowaniu rozpadł sie po 25tys.
Tylko jedna uwaga : na liczniku było 110 a tarcze przednie jak "listki" - nowe klocki potrafiły wylatac na asfalt...... Po jego kapitalce i wymianie tarcz przejechał u nas 300 tys - i klocki również wylatywały................ tak ze podejżewam, że jego faktyczny przebieg prze zagazowaniem był cos koło 300........
Fakt jest taki, że najlepiej zagazowac nowy silnik lub po dobrej kapitalce - wtedy gwarancja że nie bedzie rozczarowania......... ale nawet na rumplu to sie moze opłacić......zalezy ile ma sie kasy i ile sie jeździ....
"Mój" gazownik zawsze zaczyna od dokładnej diagnostyki silnika ....jak mu wyjdzie że kicha - od razu mówi PT Klientowi że bedzie do bani.....Z reguły kliient przyjeżdza w takim przypadku do niego na kapitalkę. Facet wsadza "twarde" gniazda w głowicę nie pytając się no i resztę jak się należy. Klient czuje sie dobrze załatwiony i serwisuje stale samochód u niego......i interes się kręci.....
Ja "zagazowywałem" silniki nowe i po przebiegu......... i czasami problemy były z silnikami po przebiegu........ Trafił mi się taki nissan 1.8l ... na liczniku miał chyba 110tys - po zagazowaniu rozpadł sie po 25tys.
Tylko jedna uwaga : na liczniku było 110 a tarcze przednie jak "listki" - nowe klocki potrafiły wylatac na asfalt...... Po jego kapitalce i wymianie tarcz przejechał u nas 300 tys - i klocki również wylatywały................ tak ze podejżewam, że jego faktyczny przebieg prze zagazowaniem był cos koło 300........
Fakt jest taki, że najlepiej zagazowac nowy silnik lub po dobrej kapitalce - wtedy gwarancja że nie bedzie rozczarowania......... ale nawet na rumplu to sie moze opłacić......zalezy ile ma sie kasy i ile sie jeździ....
"Mój" gazownik zawsze zaczyna od dokładnej diagnostyki silnika ....jak mu wyjdzie że kicha - od razu mówi PT Klientowi że bedzie do bani.....Z reguły kliient przyjeżdza w takim przypadku do niego na kapitalkę. Facet wsadza "twarde" gniazda w głowicę nie pytając się no i resztę jak się należy. Klient czuje sie dobrze załatwiony i serwisuje stale samochód u niego......i interes się kręci.....
"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
żyjesz chyba w idealnym świecie...ilu ludzi się decyduje na kapitalke ? 3%, 6% ? twarde gniazda ? do jakich silników ? żukowskich chyba...Ankot pisze: "Mój" gazownik zawsze zaczyna od dokładnej diagnostyki silnika ....jak mu wyjdzie że kicha - od razu mówi PT Klientowi że bedzie do bani.....Z reguły kliient przyjeżdza w takim przypadku do niego na kapitalkę. Facet wsadza "twarde" gniazda w głowicę nie pytając się no i resztę jak się należy. Klient czuje sie dobrze załatwiony i serwisuje stale samochód u niego......i interes się kręci.....
nie wiem gdzie Wy robicie remonty silników ( chyba w "autoryzowanych stacjach") ale u nas w klerykowie takie rzeczy robią średnio po 1,5kPLN...... mówię np. o silniku 1,8 do audi 80...poldek jeszcze mniej.... nissan 1,8 mnie kosztował 1700 zł....
Wiadomo ,że są wahania zależnie co się rozsypało . A motory używane chodzą od 800 zł za np Omega 2,0 l , Ford transit 2.0E - 1200 dałem ostatnio... a od razu z przekładką i fakturą VAT - 1700..... ma sie rozumiec z papierami OK.
Wiadomo ,że są wahania zależnie co się rozsypało . A motory używane chodzą od 800 zł za np Omega 2,0 l , Ford transit 2.0E - 1200 dałem ostatnio... a od razu z przekładką i fakturą VAT - 1700..... ma sie rozumiec z papierami OK.

"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
A twarde gniazda sa w sam raz do Gazów Uazów Starów 66 Polonezów tudzież Urali i całej masy silników przystosowanych do Etyliny.....
A o zagazowanym Żuczku pisałem - bo to jest ciekawostka i nie jednostkowy przypadek bo miałem ich na stanie 4szt - najgorszy przejechał 300 tys.........nigdy bym sie czegoś takiego nie spodziewał......wszak jest to wyrób samochodopodobny.....
Mało tego twierdzę ,że stare benzynowe silniki lepiej chodza na gazie jak na benzynie............. co prawda wymagają częstej kontroli klawiatury lub wymiany gniazd w głowicach.Zawory wypalają się jak są nieszczelne.
Nie da się w nich tylko lać oleum i wachę......trzeba minimum kultury technicznej i checi do obsługi......... Ale co jo godam: obecne kierowce (te co dostają prawko teraz) to nawet nie wiedzą gdzie się oleum sprawdza........debilstwo się szerzy i tyle. Za moich czasów na kursach uczyli poza przepisami :
1. budowy i obsługi samochodów
2. ratownictwa i pierwszej pomocy
3. techniki jazdy ( w teorii i praktyce)
Jak kursant zdał egzamin wewnętrzny na B to bez problemu jechał nie tylko maluchem ale i innymi wymnalazkami i na egzaminie mu nie przeszkadzało ,że zdaje go np na F125p a uczył się na F126p.........
A o zagazowanym Żuczku pisałem - bo to jest ciekawostka i nie jednostkowy przypadek bo miałem ich na stanie 4szt - najgorszy przejechał 300 tys.........nigdy bym sie czegoś takiego nie spodziewał......wszak jest to wyrób samochodopodobny.....
Mało tego twierdzę ,że stare benzynowe silniki lepiej chodza na gazie jak na benzynie............. co prawda wymagają częstej kontroli klawiatury lub wymiany gniazd w głowicach.Zawory wypalają się jak są nieszczelne.
Nie da się w nich tylko lać oleum i wachę......trzeba minimum kultury technicznej i checi do obsługi......... Ale co jo godam: obecne kierowce (te co dostają prawko teraz) to nawet nie wiedzą gdzie się oleum sprawdza........debilstwo się szerzy i tyle. Za moich czasów na kursach uczyli poza przepisami :
1. budowy i obsługi samochodów
2. ratownictwa i pierwszej pomocy
3. techniki jazdy ( w teorii i praktyce)
Jak kursant zdał egzamin wewnętrzny na B to bez problemu jechał nie tylko maluchem ale i innymi wymnalazkami i na egzaminie mu nie przeszkadzało ,że zdaje go np na F125p a uczył się na F126p.........
"wolanty na siebie" i gaz do dechy......
A ja uważam, ze to jest kwestia wolnego wyboru. Jak kogoś ma interesować mechanika to nie bedzie czekał, aż mu naopowiadają na kursie. I nawet jak potem dostanie służbowego lanosa, to bedzie go szanował jak swojego wymarzonego, dajmy na to mesia.
A jak ktoś chce to mieć w dupie to będzie miał. Ma kasę kupuje syfa i pyci. Jedzie na przegląd i dowiaduje się, ze np. zjadł miedzy przeglądami olej, więc wyjmuję swoją karte kredytową zostawia kilka tysi i odjeżdża naprawionym. Mija 2 lata i kupuje nowego, bo poprzedniego już skatował, i nikt mu tego nie zabroni.
Wolny kraj - wolny wybór.
Kiedyś samochód w Polsce był przedmiotem powszechnego kultu, teraz jest tylko przedmiotem.
Ja w sumie wolę tak jak jest teraz
A jak ktoś chce to mieć w dupie to będzie miał. Ma kasę kupuje syfa i pyci. Jedzie na przegląd i dowiaduje się, ze np. zjadł miedzy przeglądami olej, więc wyjmuję swoją karte kredytową zostawia kilka tysi i odjeżdża naprawionym. Mija 2 lata i kupuje nowego, bo poprzedniego już skatował, i nikt mu tego nie zabroni.
Wolny kraj - wolny wybór.
Kiedyś samochód w Polsce był przedmiotem powszechnego kultu, teraz jest tylko przedmiotem.
Ja w sumie wolę tak jak jest teraz

łoś też człowiek
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość