Miałem w planie po drodze sprawdzić kilka miejsc co kusiły mnie od jakiegoś czasu . Kaziu na weselu nadał kilka ciekawych tematów , a dalsze ciekawe nadali ludzie spotkani na trasie . Coś takiego jak plan wyprawy nie istniało , istniało jednak 14 dni mojego L-4 , na dodatek na piśmie i z pieczątką .
Na wesele co Kaziu załatwił na samym Świętym Krzyżu w Górach Świętokrzyskich oczywiście się spóźniłem , bo po drodze wyciągałem plaskacza z rowu,a potem rabowałem przydomowe śliwki węgierki które uwielbiam .
Na teren parku narodowego nie chciano mnie wpuścić ( tym co byli punktualnie Kazek załatwił przepustki )ale dalem jako przepustkę piersiówkę ze stali nierdzewnej, Sławas wie którą bo była jego, od Pani co sponsorowała nam Czarnohorę . [cenzura] z nią , przydała się jako przepustka więc jest ok.
W prezencie Kazek dostał fiskarsa 1500 , w sam raz prezent jak dla włóczykija z czasów studenckich , bo na [cenzura] mu bukiet z róż.
Dziwnie wyglądało jak zbliżam się do państwa młodych z siekierą, ale Kazek uspokoił znajomych że to Karlos, kolega z akademika .
Wesele było w morde - wzorowe .Wódka lała się mocno, jedzenia nie pamiętam bo piłem,a jak pije to nie zakanszam .
Rano dla kurażu ruszyłem na objazd świętokrzytskich , a po poprawinach w trasę właściwą , czyli przed siebie .
Ponidzie, Podchale , Zakopane , gdzie poznałem mocną grupę hipisowsko nalewkową i zabawiłem z nimi 3 dni , których dokładnie nie pamiętam ..
Potem Tatry Slowackie, Spisz , Słowacki Raj, Mała Fatra , Morawski Kras i Czeską Szwajcarią do domu przez Karkonosze bo w Karkonoszach kolega zakopal mi rok temu "skarb" , dał w pracy mapke i powiedzial że jakiś tam trunek zakopał na szlaku i żebym sobie odkopal jak bede w pobliżu.Wyszło razem z tego jechania coś około 3 tys km .
Na Spiszu miałem ciekawą przygodę w "romskiej osadzie " . Cyganie to pięta Achillesa na tym narodzie .
Nie pracują, nie wiedzą ile mają lat , żyją w osadach zrobionych niczym targowisko w Bangladeszu . Z domku wielkości przystanku autobusowego wyszlo z 10 osób , w tym jeden dorodny samiec lat z 45 , ze trzy kobity w wieku lat ze 35 , ze cztery dwudziestki i z pięć trzynastek . Każda z brzuchem ,czyli w ciąży . Ja nie mam wątpliwości ,że rozmnażaja się kazirodczo, i myślałem podobnie jak Slowacy z którymi gadałem, znaczy degustowałem wieczorami .
Te dziwne związki rodzinno plemienne wywołują w tych osadach to że wszystkie dzieci są wspólne , silne związki plemienne ?
Wjechałem do takiej osady i chciałem przejechać ja na wylot, ale przed Patrolem jakiś cygan postawił mi pieciolatka, z drugim pod pachą ktoś biegł z tyłu . Byłbym udupiony więc wsteka i rura w [cenzura] przed siebie .Znaczy wstecz . Z daleka zrobiłem kilka fotek, w moim kierunku posypały się kamienie .Rzucał każdy od 5 latka po 40 latków .Ci starsi napierdalali cegłami .
Wot taka cygańska osada, ale dziewuszki mają ładne .
Pozdrowienia dla " Drucha Borucha " , komendanta horągwi regionu nie wymienię . Wymienię tylko że poznałem go w okoliczności takiej ,że lis zajebal nam konserwe mielonki na kempingu .

Cwana bestyja ale fote mamy jak rudzielec spierdala .
Fotorelacja z wyprawy tutaj :
http://picasaweb.google.com/karolsawiak ... PDst8-89AE#
a jak wróce , bo ide na miasto to cosik dopiszę .