a teraz z tzw autopsji, i to w dodatku własnej:
lat temu kilka gdzieś w rumunii spaliśmy w chaotycznej grupce aut
kilka namiotów rozbitych na ziemi, ktoś spał w aucie, a ja spałe w keczule rozbitej (właściwie rzuconej) na bagażniku dachowym
burze słyszałem, ale jakas taka niegrożna mi sie wydawała, a ze w aucie spała moja małzonka i dziecko to stwierdzilem, ze mi sie schodzic nie chce, bo i ciasno bedzie i wogóle
jak pierdolne.ło nagle, to przez zamkniete powieki ujrzałem wielką jasnosć, a dzwiek był taki - no nie grzmot - bardzie straszny trzask, jakby obok mnie pęknął pień drzewa... pomimu lekkiego upojenia w sekunde byłem w aucie
co się stało: ano pieron walnął trzy metry ode mnie w stojące disco - a własciwie jego antenę CB, spalił kawałek promiennika, zwybuchnął cewkę (poważnie, druty sterczały na wszystkie strony!) i zszedł po karoserii auta, haku holowniczym i zmoknietej reklamówce ze śmieciami (powieszonej na haku) do ziemi

dodatkowo zdechł jeden akumulator i radio cb bodajże - ani osobom śpiącym w disc, ani mnie nic sie nie stało !
do dzis nie wiem, czy ta reklamówka co uziemiła auto była przyczyną zajścia wogóle, czy też może sprawcą ocalenia mojego życia, bo było blissko, oj blisko
