
Od kilku dni chodzi mi po głowie myśl, żeby zdradzić explozję. Spuścić ją za jakieś niezbyt potworne pieniądze i nabyć coś do cięższego terenu. Wyszło mi, że poważne zmodyfikowanie explo to jakieś minimum 10-15 kilozeta i mamy czołg w bagno. To wychodzi jednak taniej sprowadzenie jakiegoś patrola za dychę, wpakowanie w niego kolejnej dychy niż liftowanie explozji, zabezpieczanie spodu, modyfikacja wydechu, spawanie progów i zderzaków itepe.
Co radzicie robić - pompować w Forda kolejne tauseny w nadziei, że kiedyś coś z niego będzie czy dać sobie spokój i zacząć szukać innego auta?