Wszystko sie dzisiaj wyjasnilo. Mam reduktor do max 100kW wiec dupa.
Ale najgorsze nasmrodzilem z sonda lambda

Zakupilem nowa, ale trzeba bylo przelutowac kable bo wtyczka byla lekko inna. Pytalem sie trzech elektronikow samochodowych jak ja mam przelutowac. Stwierdzili ze kolor do koloru. Wiec polaczylem czarny z czarnym, czerwony z czerwonym i bialy z szarym.
Zadowolony wlozylem sonde, odpalilem silnik i ochujalo. Silnik wskakiwal za kazdym razem czy zimny czy cieply na 2000obr i po chwili schodzil do normy. Dzisiaj w koncu trafilem na porzadnych fachowcow od gazu i....
i kurna okazalo sie ze spapralem i podlaczylem dzieki elektronikom zle kabelki i zamiast 0-5V na komputer poszlo 12V z zasilania grzalki w sondzie. W momencie jak zaczeli wymieniac co moglo splonac to usiadlem a fachowcy przygotowani na wszystko podsuneli mi krzeselko i sole trzezwiace. Roztoczyli czarna wizje spalenia po kolei sondy, komputera sterujacego instalacja LPG i ECU silnika gdyz wlazlo w tryb awaryjny.
Po odzyskaniu przytomnosci

dostalem na szczescie dobra wiadomosc przy diagnostyce kolejnych elementow. Sonda zyje, komputer sterujacy LPG zyje i ECU zyje

ECU przezylo tylko dlatego ze komputer sterujacy LPG nie podal dalej na ECU wiecej niz 5V i chwala mu za to.
Wyregulowano mi instalacje na nowej sondzie pogrzebano, poprawiono poprzednikow i jak na razie jest git. Na dodatek nic nie chcieli zadnej kasy za regulacje i poprawne podlaczenie sondy + diagnostyka.
W szoku bylem, silnik chodzi w koncu cacy na ile pozwala mu zbyt maly parownik. Wiec zbieram babilony i jade do nich wymienic parownik na nowy o porzadnej mocy i mam nadzieje ze dam im zarobic.
Goscie robia porzadne furki. Przy mnie dzialali w AUDI A6 V6, i toyocie camry robiac full szpryce LPG wiec zakladam ze technicznie sa przygotowani.
Do teraz rece mi sie trzesa, piwo wylewa i w klawisze pilota od TV nie moge trafic jak sobie przypomne ile to moglem poplynac przez wlasna glupote.