Strona 1 z 1
Zamierzam kupić Granda po 99 i proszę o opinie.
: wt sie 08, 2006 10:20 pm
autor: Sikor
Witam wszystkich! Tak, jak napisalem w temacie, zamierzam kupić Jeepa Grand Cherokee model po 99 (WJ) i chcialbym poznać Wasze fachowe (jako codziennych użytkowników) opinie. Nie wiem, czy warto kupić Jeepa z dieslem 3,1 TD, 2,7 CRD czy z benzyną (4,0 R6 lub 4,7 V8) i zagazować. NApiszcie proszę, w co warto zainwestować, a co jest zupelną porażką, na co zwracać uwagę, co się psuje, jak ze skrzyniami biegów (muszę ciągać przyczepę czasami), czy zawieszenia są trwale i czy wycieki oleju z mostów są uciążliwe i tuzin innych pytań, które wyjdą podczas dyskusji.
Z góry dziękuję, pozdrawiam
Kontakt do mnie 606 906 900.
: wt sie 08, 2006 10:43 pm
autor: mendelmax
Do przyczep itd. najlepsze będzie V8. Ale najlepiej sprecyzuj jakie masz preferencje, tzn. jak często jeżdzisz w terenie (dodaj 1 i pomnóż przez 10, uzyskasz wynik docelowy

). Podaj ile robisz kilometrów i przede wszystkim ile masz gotówki na zbyciu. Bo niestety ale po twoim poście można ci powiedzieć tylko: psuje się wszystko jak się nie dba, zawieszenia są trwałe ale miękkie, i są co najmniej dwa tuziny inych spraw

: wt sie 08, 2006 10:51 pm
autor: Sikor
Otworzylem fabrykę mebli na wsi. Droga dojazdowa do zakladu to 10 km po czarnym, 12 km po dziurawej drodze 10 kategorii odśnieżania (kocie lby), jazda glównie do roboty i z powrotem, przyczepa do 1,5 tony z meblami, czasem laweta z samochodem (jak trzeba pomóc kumplom), planowane przebiegi do 30-45 tys. km rocznie, czasem z synem na pola i w lekki teren, ale glównie będzie to jazda po nierównych drogach wschodniego mazowsza z dziurawą Warszawą. Obecnie jeżdżę A6 quattro z 2004 i żal mi tluc tego samochodu, bo zakończylem z elegancką jazdę w garniturku po autostradach. Planuję przeznaczyć nie więcej, niż 60 000 PLZ
: wt sie 08, 2006 11:43 pm
autor: golony
jak umiesz sam naprawic to oki jesli nie to japonca.amerykanskie auto trzeba kochac czesto miloscia jednostronna...a i tak czesto zdradza...

: śr sie 09, 2006 12:14 am
autor: wagoneer
golony pisze:jak umiesz sam naprawic to oki jesli nie to japonca.amerykanskie auto trzeba kochac czesto miloscia jednostronna...a i tak czesto zdradza...

... potwierdzam. Jak ciągnie Cie do Jeepa to spróbuj - pokochasz albo znienawidzisz

Życze tego drugiego.
Co do wyboru silnika to polecam
- 2.7 CRD - dość ekonomiczny ( z XJ na lawecie spalił mi kiedyś 9.5 l na 100km) Ładna kultura pracy i jak mu się leje dobre paliwo to brak problemów. Po Audiku będzie Ci brakowało mocy

- 4.7 V8 - dość nieekonomiczny - spali ile wlejesz

Jak nie zagazujesz to szybko Ci zbrzydnie i portwel uszczupli. Jak sobie zamontujesz sekwencje to przy Twoich rocznych przebiegach zwróci Ci się to w 6 miesięcy. Mocy bedziesz miał aż za dużo - orginalne zawieszenie nie do końca potrafi sprostać osiągom.
Hymmm ... i masz prawdziwe V8 - dzwięk, praca, moment - wszystko tym przeciągniesz.

Kiedyś mój kumpel sobie wymyślił, że Musso jest mocniejsze - cofneliśmy go o jakieś 50m a on już spalił opony na tyle i przedni most mu się zepsuł

Jak zimą założysz dobrą opone zimową to sobie sam droge do domku odsnieżysz.
: śr sie 09, 2006 6:45 am
autor: bodek1
: śr sie 09, 2006 7:53 am
autor: misman
bodek1 pisze:Masa elektroniki niestety skutecznie wygania do dobrego serwisu .
Historie jakieś opowiadasz...

: śr sie 09, 2006 8:07 am
autor: bodek1
No historie najnowsze

szczególnie historyczny jest climatronic

: śr sie 09, 2006 9:44 am
autor: michals
bodek1 pisze:No historie najnowsze

szczególnie historyczny jest climatronic

Mismanowi chodzilo z tymi historiami o dobry warsztat.
: śr sie 09, 2006 11:11 am
autor: mendelmax
NO 45 tys. rocznie to już można powoli myśleć o dieslu, ale za 60 tys. dobrego nie kupisz. V8 do przyczep itd jest doskonałe, a w dodaku ma quadra-drive które pięknie pomaga w śniegu czy w terenie.
Wariant najtańszy w zakupie to I6 4.0, ale ani to mocne, ani ekonomiczne- moim zdaniem opłacalne tylko dla ludzi co to używają tak jak ja- na wyjazdy i zimą, przy przebiegach maks. 30 tys. rocznie. Tyle tylko, że instalacja gazowa już za 2 tys a nie za 6 i trochę mniej pali. No i super łatwy w naprawach i bezawaryjny. Ino tej mocy mało niestety
Diesel to wszystko spoko, ale ja w te diesle nie wierzę. Idź w V8 z quadradrive a nie pożałujesz ani złotówki na to paliwo
Acha, jeszcze jedno- 2.7 CRD jest od 2001 roku. Wcześniej 3.1 który tym bardziej nie budzi mego zaufania. Wolałbym młodsze 4.0
: śr sie 09, 2006 12:23 pm
autor: Sikor
Dzięki bardzo za porady, poinformuję, na co i w jakiej wersji padl mój wybór, muszę tylko trochę na mobile.de pogrzebać i wyjechać do Rzeszy na przeszpery. Pozdrawiam. Krzysiek.
: śr sie 09, 2006 9:48 pm
autor: misman
michals pisze:bodek1 pisze:No historie najnowsze

szczególnie historyczny jest climatronic

Mismanowi chodzilo z tymi historiami o dobry warsztat.
Nie, chodziło mi o ten powszechny strach przed elektroniką. Może i jestem nieobiektywny (bo się trochę na tym znam/znałem

), ale większość opowieści o złym Mzimu - elektronice to wynikają z "kolega mówił, że jego znajomy..."

: śr sie 09, 2006 9:50 pm
autor: misman
mendelmax pisze:
Wariant najtańszy w zakupie to I6 4.0, ale ani to mocne, ani ekonomiczne-
Emm.. Ale o Grandzie mówimy z 4.0, tak ?

: śr sie 09, 2006 9:52 pm
autor: mendelmax
Na szczęście w grandzie jest relatywnie mało elektroniki związanej z układem jezdnym, tzn. takiej, która może człowieka unieruchomić. Zdarzają się przeca różne chocki-klocki w stylu wyświetlania się że drzwi otwarte mimo że zamknięte itd, ale to nie jest tragedia świadcząca o konieczności udania się do ASO i wymiany komputera...
Ja mam auto dość młode i dość proste (w zasadzie Laredo), więc moze to nie jest w pełni oddające stan rzeczy, ale mam go od ponad roku, i nie miałem ani jednego przypadku awarii, nawet najdrobniejszej.
: śr sie 09, 2006 10:15 pm
autor: misman
mendelmax pisze:Na szczęście w grandzie jest relatywnie mało elektroniki związanej z układem jezdnym, tzn. takiej, która może człowieka unieruchomić. Zdarzają się przeca różne chocki-klocki w stylu wyświetlania się że drzwi otwarte mimo że zamknięte itd, ale to nie jest tragedia świadcząca o konieczności udania się do ASO i wymiany komputera...
Ja mam auto dość młode i dość proste (w zasadzie Laredo), więc moze to nie jest w pełni oddające stan rzeczy, ale mam go od ponad roku, i nie miałem ani jednego przypadku awarii, nawet najdrobniejszej.
Wszystkie obecnie produkowane auta mają elektronikę, która może się zepsuć. I jakoś nikt nie pluje, ze jak się w S-klasie zesra np. czujnik położenia wału, to on tak samo nie pojedzie, jak jeep z uszkodzonym tymże czujnikiem.
Oczywiście, lepiej używać starego parchola z silnikiem z ciężarówki, do którego zestaw naprawczy firmy 3M (Majzel, Młotek, Mięśnie) sprawdza się najlepiej, spalającego tyle ON co jeep benzyny, przy komforcie jazdy (głośności np.) o 3 dB lepszym od Fadromy. Bo parchole są da best

Tak, jeepy są do dupy. A właściciele którzy nie topią aut w gównie po wycieraczki przynajmniej raz w tygodniu, to przedstawiciele mniejszości seksualnych.
Aż się czytać nie chce czasem posiadaczy nie-jeepów, jakie to oni złe doświadczenia mieli z tym gównianym samochodem, i jaki to w ogóle chłam.
Wprost wynika to prawdopodobnie z nieuctwa (tak, wiem, nie każdy musi się znać np. na mechanice czy elektronice - lub przynajmniej elektryce) - ale nieposiadanie tej wiedzy nie upoważnia do ferowania opiniotwórczych sądów mentorskim tonem.
Nie bronię marki ślepo, jeep ma pewne wady - zupełnie jak każdy inny samochód innej marki. To co uprawiają niektórzy, ćwicząc słowotwórstwo na temat jeepa, to w czystym wydaniu hipokryzja. Wystarczy poczytać inne działy tematyczne, dotyczące niepsujących się

samochodów. Bez względu na markę, jak się kupi zajechane truchło - to się będzie ponosić nakłady na jego reanimację.
Zdaję sobie sprawę, że te fałszywe opinie w dużej mierze są wynikiem powszechnego (niestety ? stety ? ) dostępu do Internetu, terminal w każdym chlewiku, warsztacie - z którego niejeden niedouczony pan Czesio czy inny pan Henio przelewają gorycz, bo nie udało im się nawet zrozumieć, jak działa to i owo, o nieco wyższym stopniu komplikacji od np. gaźnika dwugardzielowego Weber.
To tak gwoli przemyśleń rozmaitych, i usilnych (aczkolwiek bezskutecznych) próbach zaakceptowania postów-gniotów pisanych przez znawców marki, da best mechanixów.

: śr sie 09, 2006 10:24 pm
autor: mendelmax
misman, jednego nie rozumiem, co może wnika z późnej pory- ty się ze mną zgadzasz czy mi przeczysz?

: śr sie 09, 2006 10:29 pm
autor: misman
mendelmax pisze:misman, jednego nie rozumiem, co może wnika z późnej pory- ty się ze mną zgadzasz czy mi przeczysz?

Ehm... I tak, i nie

Podzieliłem się refleksją przy okazji niejako

Zgadzam się, że awarie elektryki/elektroniki generalnie należa do upierdliwych aczkolwiek umożliwiających jazdę- za wyjątkiem paru głównych gadżetów - topornych tak, ze tylko bezpośrednie uderzenie pioruna może je wysłać w niebyt

. No ale jak tłok się rozleci (tak zupełnie nieelektronicznie) to sobie też nie pojeździmy, bez względu na to, jaki by to samochód nie był
No i dalej twierdzę, że elektronika w autach jest potrzebna, i wcale nie jest taka straszna i trudna

: śr sie 09, 2006 11:43 pm
autor: mendelmax
Z tą potrzebnością to zależy. Jeśli coś się da zrobić prosto mechanicznie to nie widzę powodu angażowania elektroniki. Jeśli jednak coś można elektroniką osiągnąć- czemu nie. Uważam że np. Quadra-drive jako żywo pokazuje, że elektronika nie musi być wcale potrzebna dla zapewnienia lepszej trakcji. Jednak nie wyobrażam sobie tych naszych silników na gaźnikach
