www.forum4x4.pl

Bry

Krzyżak mi się (znów ) rozsypał, zatem zmuszony byłem dobrać się do przednich piast. I tu jawi się pytanie:
Ma ktoś jakieś dobre, sprawdzone sposoby, aby po paru latach dało się zdjąć tą cholerną piastę, bez okupowania tego taką ilością potu, krwi oraz stłuczeń ? I żeby tej blaszki (osłony tarczy) tak nie masakrować za każdym razem ?
Pomalować to czymś, czy posmarować ? Czy to cholerstwo zawsze musi być po pewnym czasie "zespawane" ze zwrotnicą... ?

misman pisze:Bry

Krzyżak mi się (znów ) rozsypał, zatem zmuszony byłem dobrać się do przednich piast. I tu jawi się pytanie:
Ma ktoś jakieś dobre, sprawdzone sposoby, aby po paru latach dało się zdjąć tą cholerną piastę, bez okupowania tego taką ilością potu, krwi oraz stłuczeń ? I żeby tej blaszki (osłony tarczy) tak nie masakrować za każdym razem ?
Pomalować to czymś, czy posmarować ? Czy to cholerstwo zawsze musi być po pewnym czasie "zespawane" ze zwrotnicą... ?

Za każdym razem dawałem smar miedziany w spreju.
Ale że piasty wymieniałem gdzieś tak raz w roku, to nie wiem, czy to smar pomagał, czy miały za mało czasu na zespawanie ze zwrotnicą

Krzyżak z kalamitką by się przydał no i wyczyścić dobrze papierem ściernym rdze na powierzchni styku.
No i jakiś miedziowy smar.

Sam to przerabiałem 3 dni temu. Pourywałem szpilki koła w piaście, na szczęście miałem w zapasach stary uszkodzony most na części. Ze starego mostu, po poprzednim właścicielu totalnym olewaczu i druciarzu odkręciłem pasty o dziwo kompletnie bez problemu, z mostem na ziemi... Wszystkie śruby miały na sobie smar miedziany. W "nowym" moście na samochodzie... Wszystkie 3 śruby trzymające piastę musiałem upierdzielić kątówką, a nakrętka w środku piasty poszła dopiero z 2-metrową rurą założoną na klucz i wciśniętym hamulcem. Tak więc smar miedziany jest tu odpowiedzią i przy montażu został użyty oczywiście