A więc jest tak. Dwa tygodnie temu przeprowadziłem się i moje samochody stoją teraz na osiedlowej uliczce. W tydzień potem zauważyłem że ktoś grzebał przy zamku mojej geli. Blaszka osłaniająca wkładkę była jakaś rozwalona. Prawdopodobnie zainteresowanie wzbudził panel od radiostacji produkcji Kenwood'a:

Myśleli chyba że to najnowszy model radia z MP3 i zmieniarką w bagażniku ukrytą między hiliftem a kinetykiem. Czym prędzej oczyściłem cały samochód ze wszystkich wartościowych drobiazgów i myślałem naiwny że problem został załatwiony. Jakże się myliłem...
Wczoraj patrzę, a tu wywalona na podłoge zawartość schowka i otwarty samochód. Witki mi opadły.
Uznałem że trzeba zamontować jakiś rodzaj alarmu. I tu moje pytanie. Macie jakieś doświadczenia z odpornością środowiskową elementów dostępnych alarmów? Przeca mój pojazd czasami brodzi w wodzie na póltora metra i jak to znoszą elementy alarmu ukryte pod maską (np syrena). Czy macie jakieś patenty na zabezpieczenie tego przed wodą i błotem? Chwilowo pojazd musi tu stać i szlag mnie trafia że ze względu na bandytów muszę się wydurniać z alarmami do błotnego potwora. Co za czasy
