Tak na serio, to da się zrobić. Zakład naprawy alternatorów mam udomowiony

Ceny dla mnie mają hurtowe. Dostęp do cięcia i obróbki metalu jest, więc mogę bardzo ciekawe kształty uzyskać. Wiedza elektryczna jest. Więc potencjał jest. Podstawić auta do oglądu, ustalimy wymygania i możliwości i możem działać
Z wyrywaniem oryginalnego alternatora faktycznie może być problem, bo on równocześnie robi za dmuchawę. Więc albo odłączyć wszystko w nim i niech robi za atrapę, albo zastąpić nowym wentylatorem całkiem bez alternatora. Tu uważam, że lepiej stare szpeje zostawić, tylko je odłączyć tak, by nie stawiały żadnego oporu. Zawsze to, w przypadki awarii można będzie uruchomić i wykorzystać.
Skoro autor od początku wspominał o montaż alternatora tylko do wciągarki, to założyć alternator mocniejszy, niż do tej pory i zasilić nim całą instalację, ale z mocniejszymi akumulatorami. W starszych pojazdach, gdzie alternator nie jest nadzorowany przez sterownik silnika i jest samodzielnym elementem (nie dostaje sygnału z zewntrznego sterownika, że ma obniżyć/podwyższyć ładowanie - nowe auta tak mają), jest on podzespołem "niekrytycznym". Czyli można go wymienić na inny, a całość i tak będzie poprawnie działać. Więc można wpasować z ciężarówki, traktora, autosana, star i co się uda dopasować, a czego parametry będą spełniać wymogi.
A że lepiej wstawić tfu passata, czy z innego popularnego auta ma taką zaletę, że nawet jak padnie, to części kupisz i w piekarni, a na pewno w motoryzacyjnym. A na wynalazki trzeba czekać. Dlatego teraz będę wymieniać w uazie oryginalny radziecki alternator na jakiegoś starego boscha, bo do niego dostanie się wszystko od ręki, a graty do rosyjskiego nabędzie się w kilku wybranych sklepach lub na zamówienie.
To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać.