Jest sobie rozrusznik.
Gdy rzeczony rozrusznik dostaje sygnał ze stacyjki, rozlega się trzask elektromagnesu i tyle - nie kręci. Kręcił chwilę wcześniej, samochód odpalił. Sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie, nie ma żadnego znaczenia, czy zakręcił się 3 dni temu, czy przed minutą, nie robi, czy zimny, czy ciepły, pełna dowolność. Jak kręci, to dość słabo, ale silnik odpala. Potrafi nie kręcić, ale po paru próbach załapuje i działa. Stukanie, pukanie nie pomaga

Styki czyste, aku naładowany, masa sprawdzona, czysta, kable grube.
Po spięciu na krótko kabla "+" i kabelka od stacyjki jest to samo, po spięciu na krótko kabla "+" i tego co wchodzi do wnętrza rozrusznika (z ominięciem elektrowłącznika), wirnik się kręci. Szczotki wymienione kilka tysięcy km temu, wnętrze rozrusznika czyste, styki oczyszczone.
Pytanie: czy od razu kupić nowy elektrowłącznik i cieszyć się działaniem sprzętu, czy coś jeszcze diagnozować, bo to nie to?