jakie whisky lubią Offroadowcy

[Bratproroka]

Ardberg Wee Beastie. Single malt, 5 letnia, wyspa Islay. Tania, dostępna w marketach. Auchan na pewno, bywa Carrefour.

Lepiej:
Caol Ila. Single malt, starszy, wyspa Islay. Też dostępna w marketach. Auchan na pewno.

Bardzo dobrze:
Lagavulin 16 lat. Islay, single malt. Lepiej już nie musisz szukać.

Odpuść wszystko z gorzelni Laphroaig. Wymaga przyzwyczajenia. Szczególnie odmiana Quarter Cask.
Mocne Ardbergi też wymagają charakteru, nie na początek.

Łagodniejsze, też single:
Aberlour, Aberfeldy.

Talisker mi nigdy nie podszedł, żaden.
Glenmorangie średnio.
Macallan takoż.

Najlepsze whisky do kawy:
Jameson. Najlepiej wychodzi klasyczna odmiana, żadne specjalne wynalazki. Tanie i dobre.

[lysy76]

Natchnęliście mnie do stworzenia trasy na cieplejsze miesiące.
Zrobię sobie "S". Zostało parę niezbadanych tematów obok.
https://goo.gl/maps/T5UeDcvMvS1SGgaw5

[Kabal]

Ostatnio jakiegoś Taliskera z beczki po rumie piłem. Dobre.

[lbl78]

ale to ma metaliczny posmak

zależy od producenta w oryginale to tak marnie metaliczny
nawet jak już weźmiemy bardziej oficjalne wydania to i tak słabo
https://youtu.be/6WDSY8Kaf6o

[minizbowid]

Whisky in the Jar we Wrocławiu i w Gdańsku bardzo zacne

[kpeugeot]

czy tylko ja pije jakies takie tańsze whiskacze?

Jacka Danielsa czy też Laudersa z biedronki?

[Laska]

Najlepsze whisky do kawy:
Jameson. Najlepiej wychodzi klasyczna odmiana, żadne specjalne wynalazki. Tanie i dobre.

Do piwa ten Jameson też dobrze wpada

[Kabal]

czy tylko ja pije jakies takie tańsze whiskacze?

Jacka Danielsa czy też Laudersa z biedronki?

Ale pijesz to czyste, czy mieszasz z colą? Bo czyste to jednak wolę coś bardziejszego, choć nie wybrzydzam i JD też wypiję. Jak z colą, to np. torfowa smakuje ohydnie. Wiem, świętokradztwo, ale miałem okazję spróbować

[Bratproroka]

czy tylko ja pije jakies takie tańsze whiskacze?

Jacka Danielsa czy też Laudersa z biedronki?

Jack Daniels, to dość specyficzna sprawa. To nie jest klasyczne whisky, poza tym mam sentyment. Lubię.

Część znanych mi Pań lubi odmiany Jacka z miodem czy cynamonem. Ja w sumie też.

A tanie whisky z Biedronki itp to szajs. Nie, nie, i jeszcze raz nie. W kwestii alkoholi dyskontom nie ufam za grosz. Znam przypadki potwierdzone laboratoryjnie aldehydu mrówkowego w ich trunkach itp. W żadnym wypadku.

BTW.
Żona (nieomal już była) kumpla, przekonywała mnie kiedyś do tego, że znalazła świetną whisky. I że przywiezie, że spróbujemy. Przywiozła jakiegoś gnilca z Lidla zdaje się. W ramach grzeczności spróbowałem, nie wiedząc nawet skąd to wytrzasnęła, dowiedziałem się potem. Po jednej małej szklaneczce musiałem kulturalnie odmówić reszty.

Nie uważam się za konesera, ale to było poniżej jakiejkolwiek krytyki. Musiałem się odtruć jakimś 16-letnim singlem

[Generic]

Część znanych mi Pań lubi odmiany Jacka z miodem czy cynamonem. Ja w sumie też.

Wpadła mi ostatnio butelka tego "Fire" czyli z cynamonem. To już jest określone jako likier i faktycznie jest to likier.
Ale kojarzycie cynamonowe gumy do żucia Big Red? Identyczny smak ma ten JD o-) I z tą świadomością oceniam że dobre, choć strasznie słodkie.
I aż mnie zaciekawiło jak się mają te z miodem i jabłkiem

Dla porządku - nie znam się. Budżet do 100zł/0,7 i wychodzi Jack albo Jameson. Drinków jakichkolwiek i z czegokolwiek nie trawię, lodu też nie potrzebuje.

Jakiś rum też ostatnio testowałem - Brugal Anejo czy jakoś tak - i też mi smakowało.

[minizbowid]

Z biedronkowych klimatów fajny jest bushmills, czasami idzie wyhaczyc 10letniego singlemalta - nie wiem czy to deklaracja wieku czy data przydatności, ale jest OK. A blend jest poprawny, picie go saute raczej nie będzie należało do czynności najprzyjemniejszych Pod colę jest spoko.

Ja się przekonuje coraz bardziej do Kapitana Morgana - w zasadzie tani, wpasowuje się w mój gust smakowy, pod cuba libre całkiem znośny.

[goralski]

Część znanych mi Pań lubi odmiany Jacka z miodem czy cynamonem. Ja w sumie też.

Ale kojarzycie cynamonowe gumy do żucia Big Red?

Oho, Forst 2

[Videlec]

Rodzaj alko nie jest tak bardzo istotny, liczą się ludzie, z którymi się go "robi". Będę teraz smęcił jak stary dziad, ale najwięcej alko piłem w liceum. Były ku temu warunki bo mieszkałem w internacie i czasami nie wracałem nawet na weekendy. I byli ludzie. Fajni ludzie. Nikt nie rzucał haseł: "chodźmy się najeba.ć", "o kur.wa, masz urodziny, to się napier.dolimy", "jeeeeee ku.rwa, może coś rozwali.my". Nie, to nie były te klimaty. Raczej posiadówka na parapecie w ciepły wieczór i sączenie browara, albo kielonek za kielonkiem, albo spirytus z "targu", to nie było istotne, liczyły się rozmowy. Filmy, muzyka, rozterki moralne, mając naście lat każdy problem rozkładało się na czynniki pierwsze. Czasem wypożyczaliśmy wideo do alko i vhs'y typu "Uśpieni" albo coś Lynch'a lub Tarantino. Muza doors'ów, iron maiden, ścieżka z pulp fiction czy jazz. Panowały klimaty trochę jak ze "stowarzyszenia umarłych poetów". Nikt nie miał potrzeby wtedy rozjebki, demolki ani innego durnego udowadniania otoczeniu własnej przezajebistości. Fajne to było. Tylko, że cztery lata szybko minęły. Ludzie rozeszli się po kraju i świecie. Na studiach umarłem wewnętrznie. Trafiłem w otoczenie dance-techno, hip-hop, manieczki, dupeczki, wódeczki, kreseczki. Nikt nie słuchał starego rocka a zajebiste kino to takie z napierdalankami, im więcej tym lepiej, no Quake na ekranie do oporu to przednia rozrywka. Dżizaskurwa jak cierpiałem, kulturowa wegetacja. Imprezy to głównie najebki i lizanie się z dżesikiami, no ile można bezsensownego picia. Pewnie dla większości studia to był czas intensywnego picia, dla mnie akurat nie, bo nie było "z kim" a jak nie ma "z kim", to nie ma sensu żaden alko, ani spirytus z targu, ani najlepsza łiski.

Potem dorosłem... czyli czerwone wino do obiadu z żoną

[minizbowid]

Rodzaj alko nie jest tak bardzo istotny, liczą się ludzie, z którymi się go "robi". Będę teraz smęcił jak stary dziad, ale najwięcej alko piłem w liceum. Były ku temu warunki bo mieszkałem w internacie i czasami nie wracałem nawet na weekendy. I byli ludzie. Fajni ludzie. Nikt nie rzucał haseł: "chodźmy się najeba.ć", "o kur.wa, masz urodziny, to się napier.dolimy", "jeeeeee ku.rwa, może coś rozwali.my". Nie, to nie były te klimaty. Raczej posiadówka na parapecie w ciepły wieczór i sączenie browara, albo kielonek za kielonkiem, albo spirytus z "targu", to nie było istotne, liczyły się rozmowy. Filmy, muzyka, rozterki moralne, mając naście lat każdy problem rozkładało się na czynniki pierwsze. Czasem wypożyczaliśmy wideo do alko i vhs'y typu "Uśpieni" albo coś Lynch'a lub Tarantino. Muza doors'ów, iron maiden, ścieżka z pulp fiction czy jazz. Panowały klimaty trochę jak ze "stowarzyszenia umarłych poetów". Nikt nie miał potrzeby wtedy rozjebki, demolki ani innego durnego udowadniania otoczeniu własnej przezajebistości. Fajne to było. Tylko, że cztery lata szybko minęły. Ludzie rozeszli się po kraju i świecie. Na studiach umarłem wewnętrznie. Trafiłem w otoczenie dance-techno, hip-hop, manieczki, dupeczki, wódeczki, kreseczki. Nikt nie słuchał starego rocka a zajebiste kino to takie z napierdalankami, im więcej tym lepiej, no Quake na ekranie do oporu to przednia rozrywka. Dżizaskurwa jak cierpiałem, kulturowa wegetacja. Imprezy to głównie najebki i lizanie się z dżesikiami, no ile można bezsensownego picia. Pewnie dla większości studia to był czas intensywnego picia, dla mnie akurat nie, bo nie było "z kim" a jak nie ma "z kim", to nie ma sensu żaden alko, ani spirytus z targu, ani najlepsza łiski.

Potem dorosłem... czyli czerwone wino do obiadu z żoną

może to będzie bardzo płytkie, ale wystarczyło zmienić otoczenie

Ale w sumie ciężko się nie zgodzić bo trend sportowego chlania się dalej utrzymuje, szybka najebka i rzyganie po krzokach.

Disco polo pany- wyraża więcej niż tysiąc słów.

[Mroczny]

No i proszę. Jaki to Pis zły a tutaj debata jak z kraju trzeciego świata. Która łyski jest dobra. Sóweren czyta i wie jedno...........wszystkim krwiopijcom burżuazyjnej elyty doebać tak podatkami by przemyśleli swoje postępowanie.

Ps. Skończyły mnie się zapasy tego trunku. Co iść i zakupić ? ............Te Mrokowe są dobre, ale przeca w Kielcach mieszkam więc pół dnia na poszukiwaniu ..............łyski z wyspy Skye. Z wyspy Wolin nie może być ?

z trunkami jest tak jak z moturami - musisz sam sobie odkryć gdzie Ci najfajniej..

Jak lubisz te torfowe to faktycznie szkockie, wyspiarskie.. Taliskera pilismy i bardzo go cenię. Glenfidich i całą resztę też.

Ale to bardziej do koneserowania i napawania.. Na imprezę co trwa całą noc wolę bourbony. Od builetta, przez wild turkey, evan wiliams (tu trzeba uważać bo jest jakaś tania marketowa wersja) i co tam jeszcze w Kentucky wykminią. Lubię i tyle..

Do mikserów też bourbony najlepsze - z tonikiem szczególnie.

Zasadniczo.. jak chcesz mieć pewność, że łiski jest ok ale niekoniecznie chcesz wydawać sporo - jameson jest świetny.
Jak masz możliwość - to na pewno jakieś knajpy u Was robią wieczory z whisky - przyjeżdża wtedy jakiś aspirujący bufon w kaszkiecie i muli o swoim alkoholizmie tak aby gawiedź widziała w tym profesjonalizm. Można spróbować.. Fajny sposób aby poznać kilka różnych wariacji..

[piotrck]

Jak masz możliwość - to na pewno jakieś knajpy u Was robią wieczory z whisky - przyjeżdża wtedy jakiś aspirujący bufon w kaszkiecie i muli o swoim alkoholizmie tak aby gawiedź widziała w tym profesjonalizm. Można spróbować.. Fajny sposób aby poznać kilka różnych wariacji..

Niereformowalny. Byłeś, widziałeś. Kielce

[minizbowid]

Jak masz możliwość - to na pewno jakieś knajpy u Was robią wieczory z whisky - przyjeżdża wtedy jakiś aspirujący bufon w kaszkiecie i muli o swoim alkoholizmie tak aby gawiedź widziała w tym profesjonalizm. Można spróbować.. Fajny sposób aby poznać kilka różnych wariacji..

Niereformowalny. Byłeś, widziałeś. Kielce

190zl kosztuje degustacja whisky w Kielcach.

[heniu]

Eee uczestniczyłem w takim iwencie w Kielcach i to z 10 lat temu było ale bez przekonania bo nie przepadam wolę

[goralski]

To nawet tanio, o ile obejmuje nnw i dojazd do SORu

[Marci]

ja wolę pifko , od jakiś trzech lat popijam primator 24 , 21, 16, 11 , lubię też faxe oraz kupuje rosyjskie , białoruskie i ukrainskie piwa , smakują inaczej, a ja lubie kupować wynalazki i je sprawdzać , czasami się zdarza że jest nie do picia i leci w kanał .

[minizbowid]

To nawet tanio, o ile obejmuje nnw i dojazd do SORu

nnw uzasadnione, ale SOR zamieniłbym na Izbę Lordów

Eee uczestniczyłem w takim iwencie w Kielcach i to z 10 lat temu było ale bez przekonania bo nie przepadam wolę

Właśnie tu jest problem bo jeszcze jest dosyć mało piwoszy, mówimy tutaj o ludziach którzy piją coś więcej niż zwykłego pilsa, mają coś ciekawego do powiedzenia i wiedzą w jaki sposób to przekazać. Internetowo jest Tomasz Kopyra, uczyłem się od niego z filmów jak uważyć dobrego piwska, nawet się udało

Zastanawiam się czemu tu nie było nic o piwie, ktoś coś ciekawego ostatnimi czasy? Miałem okazję skosztować Panic Button z artezana, kumpel gdzieś wyhaczyl - strasznie zdradliwe piwsko. Niby lekkie, ale jednak ma 8% którego nie czuć - podwójna IPA

[Marci]

primator 21 ma raptem 9% , fajnie się pije , lekko wchodzi

[goralski]

Ja czeskie do 12 toleruje, (jakieś 6%),potem juz łeb lupie

[Kabal]

Ja lubię piwo. Od czeskich pilsów, przez stouty po nowofalowe. Przy czym te ostatnie takie lżejsze. Kolega żony mej zrobił sobie własną markę piwa i od niego kupuję zajebistą Ipę. Raczej niedostępne poza Wrocławiem, ale jak by się trafiło https://lobsterbrew.pl/ polecam gorąco. Szczególnie New Logic wymiata.

[heniu]

Będziecie w okolicy na moturach to polecam https://www.browarpopiel.pl/ , z kega jest super zwłaszcza w ciepłe dni