Otóż że dawno się nic nie zepsuło, tej radości musiał być koniec

Przechodząc do rzeczy, dziś wracając do domu z przejażdżki po mieście i okolicy coś dziwnego zaczęło się dziać z pedałem sprzęgła a dokładniej zaczął mi coraz bardziej wpadać w podłogę a sprzęgło zaczynało znacznie zmniejszać zakres swego działania. W pierwszej chwili pomyślałem że płyn uciekł gdyż delikatnie mi kapie z okolic wysprzęglika, ale płynu tylko trochę ubyło od ostatniej dolewki.... Autko teraz chwilę postało i wrócił do normy zakres wciśnięcia i twardość pedału, ale kilkanaście razy go nacisnąłem i zaczynał być coraz miękciejszy, aż tez została możliwość tylko małego wciśnięcia... Ogólnie na tej możliwości tylko delikatnego wciśnięcia sprzęgło rozłącza a biegi wskakują bez zgrzytów, ale wystarczy drobne uniesienie nogi a auto rusza... Jak na razie tak się dzieje na odpalonym aucie, na zgaszonym nie patrzałem. Sam nie wiem jak ugryść temat, gdyż nie miałem auta z hydraulicznym sprzęgłem no i nie chcę pochopnie ruszać odpowietrznika na wysprzęgliku gdyż jest dość pordzewiały i albo się ułamie, albo za pewnie obrobią ścianki do klucza bo nie wieże że pójdzie po dobroci. Pedał hamulca zachowuje się bez zmian. Jakieś propozycje?
