I się wyjaśniło:
za piekielne zgrzyty odpowiedzialne było jednak sprzęgiełko , a właściwie jedna z jego "wypustek" załączających mechanizm , która się ułamała i czasami klinowała w wielowypuście piasty.Przedni napęd działa , bo jest załączany przez drugą , całą jeszcze "wypustkę" (jak to nazwać? ).
Pozostaje więc jeżdzić dopóki wszystko działa , a w tzw. międzyczasie odkładać na nowe sprzęgiełka

Chętnie kupiłbym to jedno uszkodzone , aby na własnej skórze przekonać się ile to ustroistwo jest w stanie wytrzymać ale obawiam się , że ze znalezieniem jednego działającego automatu mogą być pewne kłopoty.
Właściwie to się nawet cieszę , że winne wszystkiemu było sprzęgiełko , bo nie muszę już kombinować gdzie leży przyczyna zgrzytów i martwić się o most skrzynię i inne elementy.Wynika z powyższego również , że mam typową kijankę

A tak na pocieszenie dodam , że żółte nadal milczy - może będzie dobrze ?