Witam. Pisałem tu już co nieco o świecach, zapłonie...
Zrobiłem już moją Kijanką 12tyś. (w 4 m-ce). Wczoraj trochę pękła
rura wydechowa. Pospawałem, zrobiłem przegląd przy okazji, Po tych 12-tyś., tylko końcówka drążka do wymiany, więc nie jest źle chyba...
Teraz o oponach. Wiem temat był, ale dla mnie za... fachowo.
Mam w tej chwili opony 195/65R15 91T M+S. Takie kupiłem z samochodem. Doczytałem się że orginalnie są 205/70R15.
Jeżdżę 100-kę dziennie, z czego 1,5 km po terenie (wiejska droga gruntowa, zwykle rozmięknięta na maksa - nieraz już wyciągałem z niej
osobówki - zaśniezona i MOCNO wyboista - reszta "normalny" asfalt.
Niemniej te 1,5 km jest kluczowe, jak nie dojadę do asfaltu to dalej nie pojadę

Na obecnych oponach nie narzekam , nie zdarzyło sie dojechac nawet wtedy jak wyciagałem Cieniasa zapadniętego po podwozie

Jedyne co zauważyłem to że samochód nieprzyjemnie pływa mi na kałużach, ale może to kwestia zuzycia opon...
No i wlasnie, co mi radzicie?
Wrócić do orginalnych 205/70?
Ale jak to wpłynie na zużycie paliwa?
Czy większe opony nie będą mi trzeć o nadkola?
(To jest naprawdę WYBOISTA droga - jak jadę pasażerowie z tyłu walcza o życie

Są jakieś dobre letnio-zimowe, czy to bajka i trzeba dwa komplety?
Mój problem to że mam krótko ten samochód. Nie wiem czy ta
przyczepność jak na ten samochód jest ok, czy kiepska. Od mojej
poprzedniej osobówki napewno lepiej się trzyma drogi...
Poradźcie coś...
P.S. Własnie odkryłem że na zapasie mam zupełnie inna oponę 205/70
Super.....